środa, 1 maja, 2024
Strona głównaDziałySylwetkiPiotr Pachacz uhonorowany tytułem „Człowieka Roku” przez Pulaski Association of Business and...

Piotr Pachacz uhonorowany tytułem „Człowieka Roku” przez Pulaski Association of Business and Professional Men

Pulaski Association of Business and Professional Men wybrała Człowieka Roku 2024. Tym tytułem uhonorowano Piotra Pachacza – dwukrotnego prezesa tej organizacji, działacza polonijnego, współzałożyciela i współwłaściciela firm budowlanych Cracovia i Korona oraz biura turystycznego Albatross. – Czuję się zaszczycony, że po tylu latach działalności zostałem wybrany Człowiekiem Roku – mówi z dumą laureat.

Piotr w swoim ukochanym Krakowie. Fot. Archiwum prywatne Piotra Pachacza

Z grodu Kraka do Nowego Jorku

Piotr Pachacz urodził się i wychował w Krakowie, ale jak sam mówi, Ameryka od dzieciństwa była zarówno jego, jak i rodziny marzeniem. Przyjechał do USA w 1982 roku w ramach łączenia rodzin, bo wówczas w Nowym Jorku mieszkał już jego ojciec.

Do Ameryki przyleciałem razem z mamą – wspomina Piotr. – Długo czekaliśmy na ten wyjazd, bo aż siedem lat – tyle trwała rozłąka z tatą. Kiedy w końcu uzyskaliśmy zgodę na opuszczenie kraju, w Polsce wprowadzono stan wojenny i wyjazd znowu się odroczył. Wreszcie się udało. Cieszyłem się bardzo, bo tęskniłem za tatą. W tamtych czasach nie było takich możliwości w utrzymywaniu kontaktów jak dzisiaj. O internecie jeszcze nikt nie słyszał, międzynarodowe połączenia telefoniczne były kosztowne, a rozmowy trzeba było zamawiać i godzinami na nie czekać – wspomina.

Ojciec Piotra wyjechał z kraju już w latach 70. Wkrótce po przyjeździe do Nowego Jorku rozpoczął starania o sprowadzenie swoich bliskich. – Ameryka była jego marzeniem. Zawsze nam powtarzał, że Ameryka jest tylko jedna i tego kraju nie da się zastąpić. Od samego też początku robił wszystko, abyśmy do niego dołączyli i to mu się udało. W Stanach mieszkam ja i mój starszy brat Paweł, który jest także moim partnerem biznesowym. Najstarszy brat i siostra zostali w Polsce – mówi Piotr Pachacz. Ze względu na wyjazd Piotr przerwał studia w Krakowie. – Skończyłem pierwszy rok medycyny na krakowskiej Akademii Medycznej. Chęć poznania innego świata i przyjazdu do Ameryki wygrała z chęcią studiowania. Rzuciłem studia z myślą, że przecież mogę podjąć dalszą naukę w Nowym Jorku – opowiada.

Intensywna nauka

To nie były tylko puste słowa. Piotr od razu po przybyciu do USA zaczął myśleć o kontynuacji nauki. Problemem jednak okazał się brak znajomości języka. – Nie znałem angielskiego, bo w Polsce uczyłem się niemieckiego – wspomina. Przez pół roku pilnie zgłębiał tajniki angielskiego na specjalnym programie New York University – Extensive English for Foreign Students. Wysiłek się opłacił, bo zaraz po zakończeniu kursu dostał się, jako student zagraniczny, do katolickiego Manhattan College, gdzie po czterech latach nauki uzyskał Bachelor of Science Degree in Biochemistry, czyli tytuł licencjata z biochemii.

Studia okazały się sporym wyzwaniem, bo pół roku nauki angielskiego nie do końca wystarczało, aby w pełni rozumieć skomplikowane zagadnienia biochemii. – Nie wiem, czy bym wytrwał, gdyby nie ogromna życzliwość i pomoc księży – wykładowców uczelni, którzy wiedzieli, że jestem Polakiem i całkiem niedawno przyjechałem do Stanów. Z semestru na semestr było coraz łatwiej, ale pierwszy rok był naprawdę trudny – opowiada Piotr.

Kiedy minęła radość po otrzymaniu dyplomu, pojawiło się pytanie „co dalej?”. Piotr chciał kontynuować studia medyczne. Nie udało mu się jednak dostać na nie w Nowym Jorku, za to został po raz kolejny przyjęty na Akademię Medyczną w Krakowie.

Wahałem się co robić – zwierza się Piotr. – Medycyna była moim marzeniem, ale miałem już za sobą cztery lata nauki, a przed sobą perspektywę kolejnych pięciu w Polsce, potem powrót do Stanów, nostryfikacja dyplomu, rezydentura i zanim bym został lekarzem, minęłoby kolejnych 10 lat. Poza tym trzeba było do tego podejść też ekonomicznie, a nie ma się co czarować, że w tamtych czasach – przypominam, że rozmawiamy o roku 1986 – ekonomicznie w Stanach było zdecydowanie lepiej niż w Polsce – zauważa.

Kropkę nad „i” postawiła przeprowadzka do Nowego Jorku brata Pawła. – Paweł miał już doświadczenie w biznesie, obaj też pomagaliśmy przy budowie jego domu w Krakowie. Paweł w Polsce prowadził biznes powiązany z budownictwem, więc nie był to dla niego zupełnie obcy temat. Remontował też nasz dom rodzinny. Mnie, pomimo zamiłowania do medycyny, budownictwo też nie było całkiem obce. Zdecydowaliśmy, że spróbujemy naszych sił w branży „construction” – relacjonuje.

Podczas rodzinnego wyjazdu do Krakowa. Fot. Archiwum prywatne Piotra Pachacza

Narodziny Cracovii

Bracia jak postanowili, tak zrobili i w 1986 roku założyli swoją pierwszą firmę, którą nazwali Cracovia General Contractors Inc. Nie trzeba się zastanawiać, czy odniosła sukces, bo działa do dzisiaj. Można powiedzieć, że bracia Pachacz postawili na dobrego konia.

Ten biznes utrzymuje nas już prawie 40 lat – mówi z dumą Piotr. – Nie będę jednak ukrywał, że początki były bardzo ciężkie. Zatrudniliśmy kilka osób i pracowaliśmy ramię w ramię razem z nimi. Sami szukaliśmy klientów. Nasza działalność skupiała się na remontach wnętrz i na pracach wykończeniowych. Internetu wtedy nie było. Nie mieliśmy odpowiednich kontaktów, aby znaleźć zlecenia. Najpierw polecali nas sobie wzajemnie znajomi, z czasem pojawiły się polecenia od zadowolonych klientów. I tak powoli firma zaczęła się rozkręcać. Naszym pierwszym projektem był remont łazienki w mieszkaniu na Upper West Side na Manhattanie. Potem trafił się remont całego mieszkania, a potem kolejnego i jeszcze kolejnego. Poznaliśmy architektów, a im spodobała się nasza praca, do której rzetelnie się przykładaliśmy. Solidne wykonanie mówiło samo za siebie. Nawiązaliśmy współpracę i architekci zaczęli nas zatrudniać do coraz bardziej wyszukanych remontów – opowiada.

Po 40 latach firma wciąż zajmuje się remontami wnętrz, renowacjami, dobudówkami. Głównie podejmuje się prywatnych zleceń. – Aktualnie zatrudniamy od pięciu do dziesięciu pracowników, a zależy to od wielkości projektu – zdradza Piotr. – Zatrudniamy też sporo podwykonawców, z którymi współpracujemy od wielu lat. Są to licencjonowani elektrycy, hydraulicy, mechanicy. Mamy też swoich stolarzy, bo u nas można zamówić także meble. Jednym słowem: wykonujemy remonty pod klucz – mówi.

Cztery lata temu bracia otworzyli siostrzaną firmę Cracovii – Korona Construction. – Zrobiliśmy to ze względu na ogromne zmiany w ubezpieczeniach, które wprowadzono podczas pandemii. Do tego drastycznie wzrosły koszty. Dlatego teraz, w zależności od projektu, działamy pod szyldem Cracovii albo Korony – tłumaczy.

W 2009 roku za swoje zasługi bracia Pachacz zostali odznaczeni przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego – Piotr (drugi z lewej) Złotym Krzyżem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, a Paweł – Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Na zdjęciu braciom towarzyszą ich małżonki. Fot. Archiwum prywatne Piotra Pachacza

Niebezpieczne zlecenia

Na początku lat 90., kiedy burmistrzem był David Dinkins, Cracovia otrzymała zlecenie na prace dla miasta Nowy Jork.

Zbiegło się to z kolejną falą imigracyjną Polaków – wspomina Piotr. – Przyjechało wówczas wielu dobrych fachowców, dzięki czemu stworzyliśmy świetną i profesjonalną ekipę. Przyjęliśmy ofertę na odbudowę wypalonych domów w dzielnicy East New York na Brooklynie. Spędziliśmy nad tym projektem prawie 10 lat. Poznaliśmy wtedy wielu architektów z Pratt Institute (prywatny uniwersytet z głównymi kampusami na Brooklynie i na Manhattanie ukierunkowany na studia architektoniczne i inżynieryjne – przyp. red.), których miasto zatrudniło, aby ponownie te domy zaprojektować. Był to też okres, w którym zajmowaliśmy się nie tylko odnową wnętrz, ale także budowaniem – opowiada Pachacz.

Lata spędzone na pracy w East New York Piotr wspomina z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony pozwoliło to rozwinąć firmę i dużo zaoszczędzić, z drugiej – każdego dnia obawiał się o swoje życie.

Przede wszystkim widziałem tam straszną biedę. Aż trudno uwierzyć, że to była Ameryka. Nie byliśmy tam mile widziani. To dzielnica zamieszkiwana głównie przez Afroamerykanów, którzy patrzyli na nas nieprzychylnie – byliśmy obcy, byliśmy biali. Musieliśmy wynająć ochronę. I doszło do tragedii, bo jeden z naszych ochroniarzy zginął w strzelaninie. To było straszne. Mieszkańcy dzielnicy potrafili też wtargnąć do budynku i dochodziło wtedy do różnych wypadków, bo stwarzali wiele niebezpiecznych sytuacji – wspomina Piotr. – Nauczyliśmy się tam wiele. Poznaliśmy nie tylko budownictwo od podszewki, ale też zasady, którymi rządziło się wówczas miasto – zarówno legalne, jak i nielegalne. Niewiele jest mnie w stanie zaszokować po tym doświadczeniu – dodaje.

Na szczęście ten okres się skończył, a Cracovia wypracowała sobie imię solidnej firmy. Bracia Pachacz zdobywali zlecenia na Manhattanie czy na Long Island. – Pracowaliśmy też w bardzo dobrych rejonach, takich jak East Hampton czy South Hampton. To były projekty wykonywane dla zamożnych klientów, między innymi dla rodziny Johnsonów. Był to ogromny przeskok i zupełnie inna atmosfera pracy – wspomina Piotr Pachacz.

Podróże jako relaks… i biznes

Piotr jest zdania, że branża budowlana to jedna z najtrudniejszych branż, a zachodzące w niej zmiany miał okazję obserwować i doświadczać osobiście. – Teraz są zupełnie inne wymagania w porównaniu z okresem, kiedy zaczynaliśmy – jeżeli chodzi o pracowników, o ubezpieczenia, o zabezpieczenia. Największym wyzwaniem jest utrzymanie się na rynku. Jestem zadowolony, że funkcjonujemy od prawie 40 lat. W ciągu tych czterech dekad widziałem powstanie i upadek wielu firm, a my dalej istniejemy i ciągle działamy – podkreśla.

Praca na budowach to praca w ciągłym stresie. Aby utrzymać balans i zdrowie trzeba znaleźć na niego sposób. – Jak się żyje w ciągłym stresie, to czasem trzeba się odstresować – mówi ze śmiechem Piotr. Jednym ze sposobów na relaks są dla niego podróże, podobnie jak i dla jego brata Pawła. W związku z tym wpadli na pomysł otworzenia kolejnego interesu, a mianowicie agencji turystycznej. – Żony też chciały brać udział w naszych przedsięwzięciach – tłumaczy Piotr. – I w 1991 roku otworzyliśmy agencję Albatross. W latach 90. istniało już sporo agencji turystycznych na Greenpoincie, ale postanowiliśmy zaryzykować tę lokalizację – wyjaśnia.

I znowu się okazało, że bracia Pachacz mają dobrą rękę do interesów. Albatross działa do dzisiaj na Nassau Avenue pod numerem 74.

Turystyka to całkiem inny temat niż budowlanka, ale walka o przetrwanie jest podobna – śmieje się Piotr. – I oczywiście nie ma porównania jak było wtedy, a jak jest teraz – w dobie cyfryzacji i internetu. Moja i brata żony ukończyły Commercial Travel Agent Course na Manhattanie, dzięki czemu agencja otrzymała akredytację tzw. Airlines Reporting Corporation. Młodsze pokolenie być może już tego nie pamięta, ale wtedy bilety lotnicze trzeba było wypisywać ręcznie, a później drukować na specjalnej drukarce w agencji. Samo to już było przygodą, bo nie wolno było się pomylić! Wiązało się to z dużym zabezpieczeniem finansowym w najbliższym banku i wieloma poważnymi przepisami. Mieliśmy podpisane umowy z wielkimi europejskimi liniami lotniczymi. Poza tym istniały też inne możliwości zarabiania w takich agencjach, jak transfery pieniędzy, wysyłka samochodów, traktorów, nietypowych gabarytowo paczek i wszelkiego rodzaju przesyłek – wspomina.

Greenpoint ciągle wg niego jest dobrą lokalizacją, a Albatross jako agencja wciąż oferuje wszystko, co jest możliwe do zaoferowania w turystyce – bilety lotnicze, rejsy, wycieczki, wysyłkę paczek. – Usługi są podobne jak przed laty, ale klientów jest mniej. Młodsze pokolenie woli internet dający ogromne możliwości, których 30 lat temu nie było – zauważa Piotr, który od początku lat 90. Obserwuje też, jak zmienia się Greenpoint.

Polacy się stąd masowo wyprowadzają, nie wytrzymują wzrastających kosztów wynajmu i utrzymania. Szkoda, że to już nie jest „Little Poland”. Nie zmienia to jednak faktu, że ciągle istnieją polskie miejsca i mam nadzieję, że długo tu będą prosperować. Życzyłbym sobie, żeby było tu więcej Polaków – stwierdza.

Turystyka i promowanie Polski

Piotr kocha podróże, czego przejawem jest bycie współwłaścicielem agencji turystycznej, ale i udzielanie się w polonijnej organizacji, której historia, podobnie jak Pulaski Association, sięga roku 1959, a chodzi o Stowarzyszenie Polsko-Amerykańskich Biur Podróży (Society of Polish American Travel Agents – SPATA). SPATA zrzesza wiele agencji polonijnych i stowarzyszonych członków, linii lotniczych, touroperatorów i firm bezpośrednio związanych z promowaniem turystyki do Polski, Europy środkowej i krajów byłego Związku Radzieckiego. Siłą napędową organizacji od początku był polski patriotyzm. Piotr był prezesem SPATA, a obecnie jest jej wiceprezesem. SPATA co roku organizuje konwencje dla swoich członków w różnych zakątkach świata. Mogą się wówczas dzielić swoimi doświadczeniami i planować nowe cele. – Konwencje są dobrą okazją nie tylko do poznania ludzi i wymiany informacji, ale także poznawania świata – mówi Piotr. – Wyjazdy, które najlepiej wspominam i zrobiły na mnie największe wrażenie, to wyjazdy do Izraela, Wietnamu i Laosu oraz Południowej Afryki. Ale zwiedziliśmy też kraje Ameryki Południowej, Azji i Europy. I tak naprawdę każda wycieczka pozostawiła niezapomniane wspomnienia – ocenia. W tych podróżach po świecie nie zapomina o odwiedzaniu Polski. – Staram się być w kraju dwa albo nawet trzy razy w roku – mówi.

Piotr i Paweł kochają podróże, tu podczas zwiedzania Moskwy. Fot. Archiwum prywatne Piotra Pachacza

Działalność w Pulaski Association

Bez względu na ilość obowiązków Piotrowi zawsze na sercu leżało dobro Polonii. Dlatego kiedy usłyszał o organizacji Pulaski Association of Business and Professional Men Inc., chciał się dowiedzieć o niej więcej. W 1992 roku razem z bratem Pawłem zostali jej członkami.

Nasz biznes wtedy rozkwitał. O stowarzyszeniu opowiedział nam i zaprosił na zebranie jeden z naszych podwykonawców – Grzegorz Wiśniewski, którego firma ICS zajmuje się instalowaniem klimatyzacji. Zaimponowało nam, jak wielu właścicieli ustabilizowanych firm należy do niej i jak energicznie działają. Dlatego się do niej zapisaliśmy. Wtedy jeszcze było w niej wielu członków ze starej Polonii. W latach 90. zaczęli do Pulaski Association zapisywać się założyciele nowych biznesów, którzy szukali kontaktów z podobnymi sobie ludźmi, aby móc wymieniać doświadczenia czy nawiązać współpracę – wspomina.

Organizacja zaczęła się zmieniać, rozwijać i wzbogacać o nowych, prężnych działaczy. Ostatnio Pulaski ponownie przeżywa napływ nowych członków – młodych właścicieli nowoczesnych i różnorodnych biznesów. – Nieustannie trwa rekrutacja nowych członków, a ci, którzy już są w szeregach, tworzą wielką, polonijną rodzinę. Można to zauważyć na corocznych balach czy przyjęciach bożonarodzeniowych, na których licznie się pojawiają, zapraszając rodziny i przyjaciół. Pozytywnie oceniam działalność Pulaski Association. Jej członkowie reprezentują różnorodne dziedziny biznesów, są wśród niej zarówno właściciele firm budowlanych, restauracji, biur nieruchomości, ale także prawnicy, finansiści i ubezpieczyciele. Można znaleźć tu każdy zawód, każdą formę biznesu – zauważa Piotr Pachacz.

Historia pewnej miłości

Oprócz sukcesów zawodowych Piotr może się też pochwalić udaną rodziną. Od lat 80. związany jest z Krystyną, z którą mają dwóch synów. – Czuję ogromną wdzięczność wobec mojej żony, bo nie wiem, czy bez jej wsparcia, podtrzymywania mnie na duchu, cierpliwości, wyrozumiałości, pomocy, a przede wszystkim miłości, sprostałbym tym wszystkim obowiązkom – przyznaje.

Ich historia sięga dzieciństwa. Mieszkali w sąsiedztwie, a rodzice obojga prowadzili wspólnie interesy. Uczęszczali razem do II klasy szkoły podstawowej. – Nie zakochałem się w niej od razu w II klasie, to przyszło później – mówi ze śmiechem Piotr. – Nasze drogi się rozeszły, aby ponownie spotkać się w latach 80. – dodaje.

Piotr z ukochaną żoną Krystyną. Fot. Archiwum prywatne Piotra Pachacza

Krysia mieszkała nadal w Krakowie, który Piotr co roku odwiedzał. Podczas jednej z takich wizyt spotkali się i tak rozpoczęła się dorosła znajomość, która zaowocowała uczuciem trwającym do dzisiaj. W 1988 roku Krystyna przyleciała do Nowego Jorku. – W październiku wzięliśmy ślub cywilny, a po uzyskaniu przez Krysię zielonej karty, w grudniu tego samego roku, polecieliśmy do ukochanego Krakowa, gdzie odbył się nasz ślub kościelny – wspomina Piotr.

Po pewnym czasie na świecie pojawiło się dwóch synów państwa Pachacz – dziś już 34-letni Filip, który skończył kierunek inżynierii lądowej na NYU, i 32-letni Grzegorz, który studiował najpierw stosunki międzynarodowe w Manhattan College, a potem ukończył studia podyplomowe w The New School na Manhattanie.

Synowie nie pracują w żadnym z moich biznesów, wybrali swoją drogę i wiedzie im się dobrze. Filip jest żonaty i sam już jest ojcem. Mamy wspaniałego wnuczka Victora i z niecierpliwością czekamy na narodziny wnuczki. Moja synowa jest Polką urodzoną we Francji. Z synem poznała się w Polsce na międzynarodowym obozie organizowanym przez Stowarzyszenie Wspólnota Polska. Obaj synowie co roku wyjeżdżali na takie obozy. Zwiedzili i poznali dobrze Polskę, zawarli wartościowe przyjaźnie i pogłębiali znajomość języka polskiego. Po takich obozach zostawali jeszcze na dalszą część wakacji u dziadków, z którymi byli bardzo zżyci. Kochają Polskę i wracają kiedy tylko mogą. Starszy syn, podobnie jak my, miał ślub i wesele w Krakowie. Młodszy również planuje już swoją przyszłość. Kochamy ich bardzo i cieszymy się ich osiągnięciami – deklaruje Piotr Pachacz.

Piotr Pachacz to niewątpliwie człowiek sukcesu, który dorobek swojego życia zawdzięcza ciężkiej i wytrwałej pracy.

Iwona Hejmej


Agencja Podróży ALBATROSS oferuje:

  • Zakup biletów do destynacji na całym świecie
  • Zorganizowanie wakacji w najpiękniejszych zakątkach turystycznych
  • Rejsy
  • Zorganizowane wycieczki po USA i Europie
  • Podróżne polisy ubezpieczeniowe
  • Wysyłkę paczek do Polski i Europy
  • Usługi notarialne

Adres: 74 Nassau Avenue, Brooklyn, NY 11222
Tel.: 718 383 0083 lub 718 383 7211
Fax: 718 349 1767
email: albatravel@aol.com

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -