piątek, 17 maja, 2024

Zapomniana historia

Kiedy zaczęła się historia amerykańskiej Polonii? Niewątpliwie jej początki sięgają ponad cztery wieki wstecz, do Jamestown – jednej z najstarszych kolonii, ale prawdziwy rozkwit polonijnych społeczności przypadł na przełom XIX i XX wieku, kiedy to wraz z dużym napływem do Ameryki polskich imigrantów zaczęły się powstawać polskie sklepy, szkoły i oczywiście kościoły, wokół których koncentrowało się życie religijnych Polaków. Niektóre świątynie wybudowane w tamtym okresie przetrwały do dziś i nadal pełnią swoją rolę, będąc ostojami nie tylko wiary katolickiej, ale i polskości, inne niestety uległy zniszczeniu lub zmieniły przeznaczenie, a o ich polskich korzeniach mało kto pamięta. Dr hab. Danuta Piątkowska, z którą rozmawia „Biały Orzeł”, jest jedną z osób, które starają się ocalić pamięć o polskich kościołach w Nowym Jorku.

Dr hab. Danuta Piątkowska jest autorką książki pt. „Polskie kościoły w Nowym Jorku”. Fot. o. M. Czyżewski

Polscy imigranci zbudowali w metropolii nowojorskiej 19 kościołów. Niektóre spośród nich, jak na przykład kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie przy 7. ulicy, gdzie od 1 lipca 1986 r. posługują paulini, pełni swoją misję ewangeliczną w pełnym wymiarze. O których kościołach mówimy zatem w kontekście „zapomniane”?

Dr hab. Danuta Piątkowska: Jest ich kilka. W naszej rozmowie przypomnę, jako pierwszy, kościół św. Klemensa na Manhattanie. Warto go „odkryć” na nowo i uzmysłowić sobie, jak duża była to parafia i jak piękny kościół wznieśli Polacy na działkach ziemi (lotach), które wcześniej kupili przy 406-412 West i 40 Ulicy. Budowę kościoła i plebanii sfinalizowano w ciągu jednego roku – 1912.

Zwykle wcześniej erygowano parafię, czy tak?

Parafia została założona w 1909 roku. W tym też roku, 20 maja, papież Pius X kanonizował Klemensa Marię Hofbauera. Przypuszczamy, że fakt ten miał wpływ na oficjalną nazwę parafii i kościoła. Brzmiała ona: Polska Rzymsko-Katolicka parafia św. Klemensa Marii Hofbauera. Pełnej nazwy używano sporadycznie. W dokumentach widnieje nazwa: św. Klemensa Marii, a praktycznie skrócono ją i używano po prostu formy – parafia i kościół św. Klemensa.

Czy wiemy, kto był założycielem parafii św. Klemensa?

Ks. Józef Wróblewski, wieloletni proboszcz parafii św. Antoniego z Padwy na Staten Island, w tezach swojej pracy magisterskiej, opublikowanej w 1992 r., stwierdził, że założycielem parafii św. Klemensa był ks. Józef Dworzak (1867-1951). To on otrzymał 15 września 1909 r. pozwolenie na erygowanie parafii od ówczesnego arcybiskupa metropolii nowojorskiej Johna Farleya. Patronem parafii wybrano właśnie kanonizowanego „nowego” świętego Klemensa. Dodajmy, że niemiecki odpowiednik „Dworzak” to „Hofbauer”. Warto wspomnieć, że ks. Dworzak studiował teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie otrzymał doktorat z teologii w 1891 r., a rok później święcenia kapłańskie. Zdobył też doktorat z filozofii. Do Nowego Jorku przyjechał 10 kwietnia 1894 r. i przez ponad pół wieku pracował w obrębie arcybiskupstwa nowojorskiego, pomagając w założeniu lub zakładając kilka polskich kościołów.

Polacy na Manhattanie mieli już swoją parafię i kościół – ten na 7. ulicy, obchodzący właśnie 150-lecie. Po co więc stawiali jeszcze jeden kościół w obrębie Manhattanu?

W tym czasie rekordowo wzrastała liczba emigrantów z ziem polskich. Podam przykład: mianowicie w 1907 r. przyjechało do Stanów Zjednoczonych 138 tys. Polaków, a w 1913 r. – aż 174 tys. Ta liczba nie została nigdy potem przekroczona. Większość imigrantów przybywała do nowojorskiego portu i wielu tutaj zostawało. Wielu też szukało dla siebie miejsca w tzw. Stanisławowie, czyli obszarze parafii św. Stanisława B. i M. w tym czasie już mocno przepełnionym. Tymczasem zachodnia strona Manhattanu oferowała doskonałe możliwości zatrudnienia w tamtejszym przemyśle mięsnym, więc Polacy widzieli tam dla siebie wielką szansę. Naturalną koleją rzeczy zbudowali „swój dom”, czyli kościół. Zakładali małe biznesy. Odnosili niewątpliwie spore sukcesy, bo przecież stać ich było na zbudowanie i utrzymanie wspaniałego kościoła. Układali swoje życie w „nowym świecie”. Zawsze było ono związane z kościołem.

Dawny kościół św. Klemensa dziś funkcjonuje jako świątynia baptystów, ale w środku nadal można znaleźć wiele polskich akcentów. Fot. Wikimedia commons

Czy był to duży kościół?

W 1909 r. parafia liczyła 300 polskich rodzin, czyli około 1000 lub nieco ponad 1000 osób, zakładając średnio tylko trzy lub cztery osoby w rodzinie. Po czterech latach liczba parafian wzrosła do 3000. Kościół miał 750 miejsc siedzących, ale mógł pomieścić dużo więcej parafian wliczając nawy kościelne i miejsca stojące. Zaliczamy go do dużych kościołów.

Zwykle przy polskich kościołach istniała też szkoła…

Architektura budynku była kombinacją kościoła i szkoły, która mieściła się nad kościołem. Szkoła miała osiem dużych, jasnych pokoi z dobrą wentylacją. Nad kościołem oprócz szkoły znajdowała się sala z dwoma stołami bilardowymi oraz obszerna kuchnia, natomiast pod kościołem było przestronne audytorium. W szkole nauczały zmartwychwstanki.

Dlaczego więc wspominamy go jako kościół „zapomniany”?

Polacy opuścili ostatecznie ten kościół i dzisiaj mało kto wie, że miał on swoją piękną kartę pełną polskiej wiary i polskiego patriotyzmu. Po prostu zapomniano o świątyni, która służyła trzem pokoleniom Polaków. Trzeba dodać, że jednak w latach 60. i 70. do kościoła przychodzili już nie tylko nasi rodacy, ale także katolicy innych etnicznych proweniencji. Ostatnie wpisy w księgach parafialnych św. Klemensa pochodzą z 1979 roku.

Co skłoniło Polaków – i rozumiemy – po czasie Amerykanów polskiego pochodzenia, do opuszczenia tego kościoła?

Do tej części Manhattanu wkroczyły nowe rozwiązania architektoniczne. Zbudowano tutaj jeden z największych w świecie dworców – Port Authority Bus Terminal. Służy on praktycznie wszystkim liniom autobusowym, obsługującym nowojorską metropolię i sąsiedni stan New Jersey. Stąd wyruszają w trasy po całych Stanach Zjednoczonych autobusy Greyhound. Jest to też wielki węzeł dla sieci pociągów nowojorskiego metra. Rocznie z PABT korzysta kilkadziesiąt milionów pasażerów. Dworzec budowano w latach 1947-1950 i rozbudowano w dwóch kolejnych etapach: w 1963 oraz 1979 roku. Podciął on korzenie egzystencjalne Polaków mieszkających w tej okolicy, odebrał im bowiem mieszkania i domy, które wyburzono pod nowe plany urbanistyczne tej części miasta, więc musieli się stąd wyprowadzić. W 1979 r. księgi parafialne ze św. Klemensa przejęła sąsiednia parafia św. Krzyża, do niej przeszło grono tych Polaków, którzy pozostali na dawnym miejscu, czyli przy części 40. ulicy i sąsiednich.

To smutna historia…

Może smutna, ale kościół św. Klemensa pozostał na tym samym miejscu i nadal pełni swoją misję, choć dzisiaj wobec innych ludzi, będących w potrzebie zarówno duchowej, jak i fizycznej. Kościół stoi w miejscu, które go potrzebuje, czyli w skupisku ludzi bezdomnych. W 1981 r. adoptowali go baptyści i w ciągu trzech lat dostosowali go do swoich potrzeb liturgicznych oraz szerokiej pomocy ludziom biednym, a tych w światowej metropolii oszałamiającego bogactwa jest bardzo dużo. Każdy, kto wjeżdża z Lincoln Tunel na Manhattan od strony New Jersey i skręca w 40. ulicę, nie może nie zauważyć tego kościoła, który jest ostatnim budynkiem przy 40. ulicy. Uważny podróżny zobaczy napis: Metro Baptist Church.

Dowiedzieliśmy się więc, że przez 70 lat przy 40. ulicy na zachodnim krańcu Manhattanu znajdowała się polska parafia i jej centrum, czyli kościół św. Klemensa, a okolica tętniła polonijnym życiem…

Tak i tych polskich akcentów oraz historycznych pamiątek do dzisiaj jest sporo we wnętrzu kościoła, który można odwiedzić, do czego zachęcam.

Rozmawiał o. Michał Czyżewski


Więcej na ten temat można znaleźć w książce Danuty Piątkowskiej pt. „Polskie kościoły w Nowym Jorku”, Nowy Jork-Opole 2002. Książka dostępna w Polonia Bookstore na Greenpoincie, 882 Manhattan Avenue, tel.: (718) 389 1684.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -