wtorek, 7 maja, 2024

Zapomniana historia

Historia amerykańskiej Polonii sięga czterech wieków wstecz, ale prawdziwy rozkwit polonijnych społeczności przypadł na przełom XIX i XX wieku, kiedy to wraz z dużym napływem do Ameryki polskich imigrantów zaczęły powstawać polskie sklepy, szkoły i oczywiście kościoły, wokół których koncentrowało się życie religijnych Polaków. Niektóre świątynie wybudowane w tamtym okresie przetrwały do dziś i nadal pełnią swoją rolę, będąc ostojami nie tylko wiary katolickiej, ale i polskości, inne niestety uległy zniszczeniu lub zmieniły przeznaczenie, a o ich polskich korzeniach mało kto pamięta. O polskich kościołach w Nowym Jorku – tych zapomnianych, ciekawych i wartych przypomnienia „Biały Orzeł” rozmawia z dr hab. Danutą Piątkowską, która w czerwcu podzieliła się z nami historią kościoła św. Klemensa na Manhattanie, a teraz przybliża losy kolejnej polskiej świątyni.

Dr hab. Danuta Piątkowska. Fot. Archiwum D. Piątkowskiej

Kontynuujemy nasz cykl, w którym przypominamy zapomniane polskie kościoły w Nowym Jorku. Jako pierwszy wspomnieliśmy kościół i parafię św. Klemensa na Manhattanie, w którym obecnie modlą się baptyści. O jakim kościele rozmawiamy dzisiaj?

Dr hab. Danuta Piątkowska: Pragnę opowiedzieć krótką i chyba najtragiczniejszą historię – kościoła św. Jadwigi. Krótką, ponieważ kościół istniał zaledwie dwadzieścia lat, od 14 grudnia 1931 r., kiedy zakupiono posesję pod numerem 62 East na 106 Ulicy, do 31 grudnia 1951 r., gdy podjęto decyzję o zamknięciu, a następnie wyburzeniu kościoła. Fakt zburzenia czyni jego historię tragiczną.

Dlaczego tak się stało?

Musiał ustąpić miejsca projektowi urbanistycznemu dla tej części Manhattanu, w której wzniesiono dwudziestopiętrowe budynki mieszkalne. Niska zabudowa na tej ulicy zniknęła bezpowrotnie, a wraz z nią kościół św. Jadwigi.

W archiwum parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika posiadamy niekompletne księgi sakramentów chrztów, ślubów i pogrzebów ze św. Jadwigi…

Po zamknięciu kościoła zostały przekazane do archiwum kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika przy 7 Ulicy. Należy wyjaśnić, że początkowo kościół św. Jadwigi był filią tego na 7 Ulicy.

Jakie okoliczności spowodowały, że w okresie szczytu wielkiego światowego kryzysu ekonomicznego (1929-1933) Polacy zdecydowali się na ogromny wydatek finansowy nie tylko zakupu posesji, ale także dostosowania jej do potrzeb kościoła? Czy byli aż tak zamożni?

W północno-wschodniej części Manhattanu, na przestrzeni od 79 do 137 Ulicy i od Piątej Alei na zachodzie do Pierwszej na wschodzie, czyli w Yorkville i wschodnim Harlemie, mieszkało wówczas około 5000 Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia. Tę „małą Polskę” stworzyli polscy imigranci, którzy zaczęli tutaj ściągać w końcowych latach I wojny światowej oraz po jej zakończeniu. Niektórzy przemieszczali się też z południowo wschodniego krańca Manhattanu ze Stanisławowa już mocno przeludnionego i drogiego, podczas gdy w Yorkville były tańsze mieszkania i dobra komunikacja. Inni napływali z dwóch dużych parafii polskich – św. Wojciecha i św. Walentego w Bronksie. Św. Jadwiga była niemal dokładnie pośrodku między Stanisławowem a tymi parafiami na północy. Tańsze mieszkania i dogodna komunikacja zawsze są brane pod uwagę w tym jednym z najdroższych miast na świecie. Działały już oczywiście linie nowojorskiego metra – 4, 5 i 6, które stanowią „kręgosłup” komunikacyjny całej wschodniej strony Manhattanu, z przedłużeniem na Bronx i Brooklyn (4 i 5). „Mała Polska” rozkwitała pod względem ekonomicznym. Stać ich było na taki wysiłek finansowy. Być może kierowali się także znanym porzekadłem, mianowicie: „kto na kościół łoży, ten nigdy nie zuboży”.

Tak wyglądało wnętrze kościoła św. Jadwigi. Fot. Archiwum D. Piątkowskiej

Ponieważ kościół został zburzony, prawdopodobnie niewiele wiemy o tym jak wyglądał?

Zachowało się zaledwie kilka słabej jakości fotografii i niewiele wzmianek o tym kościele, którego część zasadnicza znajdowała się na pierwszej kondygnacji. Nad nią mieściły się klasy szkolne, a na ostatnim piętrze była plebania, natomiast pod kościołem znajdowała się duża sala audytoryjna. Wnętrze kościoła było skromne. Pierwszą mszę św. odprawiono w nim 7 sierpnia 1932 r. i stanowiła ona duże wydarzenie dla tamtejszej kolonii polskiej. Uroczystość poświęcenia odbyła się dwa lata później – 30 września 1934 roku. Głównym celebrantem był ks. Feliks F. Burant (1893-1964), proboszcz parafii św. Stanisława B. i M. na 7 Ulicy i wówczas jednocześnie proboszcz tej filii (do 1945).

O ile wiem, Polacy w Ameryce powierzali niewiele kościołów opiece św. Jadwigi…

Dysponujemy szczegółowymi danymi na ten temat. Otóż największą grupę stanowią te parafie polskie, które przyjęły patronat świętych polskich. Jest ich 251. Wśród tych patronów na pierwszym miejscu znajduje się św. Stanisław Biskup i Męczennik. Aż 66 polskich kościołów w tym kraju obrało go za swojego opiekuna. Na drugim miejscu plasuje się św. Kazimierz jako opiekun 39 polskich kościołów. Na trzecim miejscu jest św. Stanisław Kostka – 34, a św. Wojciech patronuje 33 kościołom, zajmując w tej hierarchii czwarte miejsce. Tuż za nim jest św. Jadwiga, która sprawuje pieczę nad 30 polskimi kościołami. Dalej są św. Jan Kanty – 17, św. Jacek – 16, św. Jozafat – 10 i inni święci. Oczywiście charakterystyczną cechą religijności Polaków jest szczególny kult Matki Bożej. Jej też powierzono patronat nad 145 świątyniami. Wezwanie 76 parafii łączy się z osobą i posłannictwem Pana Jezusa. Wiele parafii przyjęło za patronów świętych powszechnie czczonych w Kościele, jak np.: św. św. Piotr i Paweł, św. Antoni, św. Józef, św. św. Cyryl i Metody i inni. W Nowym Jorku wśród patronów wybranych dla polskich kościołów przodował św. Wojciech.

Co wiemy o św. Jadwidze?

Przede wszystkim musimy określić, o której mówimy, odkąd bowiem 8 czerwca 1997 r. na krakowskich Błoniach, przy udziale ponad miliona wiernych, Ojciec Święty Jan Paweł II kanonizował Jadwigę Królową (żyła w l. 1373/4-1399), mamy dwie św. Jadwigi. W naszym jednak wypadku chodzi o św. Jadwigę Śląską (żyła w l. 1174/8 – 1243). Pochodziła z bawarskiego możnowładczego rodu Diessen-Andechs. W 1186 r. poślubiła księcia śląskiego Henryka I, zwanego później Brodatym i znanego z hojnego wspierania duchowieństwa, ufundowania kilkudziesięciu obiektów sakralnych, m. in. żeńskiego klasztoru w Trzebnicy, gdzie zamieszkały cysterki i gdzie większość swego czasu spędzała Jadwiga. Po urodzeniu siódmego dziecka wyjednała u męża zgodę na separację, co oboje potwierdzili ślubowaniem. Jadwiga większość swoich pieniędzy przeznaczyła na cele charytatywne, a szczególną troską otoczyła trędowate kobiety. Zmarła 14 października 1243 roku. Jej grób jest w trzebnickim klasztorze, który stał się celem pielgrzymek. Została kanonizowana przez Klemensa IV 26 marca 1267 roku. Jej kult jest szczególnie silny na Śląsku. Jest patronką Śląska i Polski, chrześcijańskich małżeństw, rodzin, pojednania i współpracy, a także opiekunką budowanych kościołów. W ikonografii przedstawiana jest najczęściej z małym modelem kościoła, trzymanym w lewej dłoni, ubrana w książęce szaty z mitrą na głowie, stoi boso. Św. Jadwiga jest również patronką dnia, w którym wybrano kardynała Karola Wojtyłę na namiestnika stolicy Piotrowej; 16 października 1978 r. Polak został papieżem Janem Pawłem II.

Uroczystość poświęcenia kościoła św. Jadwigi, 30 września 1934 r. Fot. Archiwum D. Piątkowskiej

Zadam retoryczne pytanie – mianowicie, czy kościół św. Jadwigi miałby szansę na przetrwanie do naszych czasów, gdyby nie został zburzony?

Być może tak. Przy kościele działało wiele organizacji o charakterze religijnym, charytatywnym i ubezpieczeniowym, skupiających kobiety, mężczyzn i młodzież. Trudno je tutaj wymienić, ale – podobnie jak i przy innych polskich kościołach – te różnorodne towarzystwa spajały wiernych, pomagały w pogłębianiu życia duchowego, prowadziły akcje mające na celu pozyskiwanie funduszy na potrzeby kościoła, wspomagały swoich członków w różnych życiowych trudnych sytuacjach, ale także uczyły zasad funkcjonowania w nowym świecie. Dowodziły niezwykłej przedsiębiorczości Polaków w Ameryce. Im więcej ich było, tym silniejszy był kościół i parafia. W sierpniu 1946 r. proboszczem parafii św. Jadwigi został ks. Franciszek Tyczkowski (1891-1982). Oznaczało to, że dotychczasowy proboszcz ks. Feliks F. Burant, który był 40 lat proboszczem u św. Stanisława B. i M. (1924-1964), już nie dawał rady pełnić jednocześnie obowiązków w macierzystej parafii i w jej filii, która stała się parafią i miała swojego proboszcza. Ks. Tyczkowski to wielka postać wśród polonijnych księży, to kapłan, społecznik, żołnierz i naukowiec. Prowadził parafię do końca. Na plebanii u ks. Tyczkowskiego mieszkało dziesięciu „akademików” lub „niewolników z Polski” – jak nazywał młodych zdolnych ludzi, których sprowadził z Polski i pomagał im w zdobywaniu tutaj wykształcenia. Dla dwóch wystarał się o stypendia w Massachusetts Institute of Technology (MIT) – renomowanej uczelni technicznej. Jeden z nich, Aleksander Dureń – wbrew nazwisku – jak żartowano, został doktorem w swej dziedzinie. Koledzy ciągle namawiali go do zmiany nazwiska, które wywoływało konsternację przy przedstawianiu się. Tłumaczył, że geneza jego nazwiska sięga czasów napoleońskich i pierwotne francuskie brzmienie Duraine zostało niefortunnie spolszczone. Silna osobowość kapłana była ważnym czynnikiem wzmacniającym parafię św. Jadwigi. Wzrosła wówczas liczba udzielanych sakramentów chrztu i ślubu. We wspomnieniach ks. Tyczkowski napisał, że odnowił wnętrze kościoła i sali parafialnej, której używał do pracy z różnymi towarzystwami. Ponieważ ks. Tyczkowski studiował w Wilnie i pierwszą mszę św. odprawił w podominikańskim kościele Św. Ducha, a drugą w Ostrej Bramie w Wilnie, a później po czteroletnich studiach w Rzymie powrócił do Wilna i objął stanowisko starszego asystenta na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego, miał szczególny sentyment do tego miasta. W czasie wojny wstąpił do wojska, a po wojnie przyjechał do Ameryki. Jego miłość do Wilna rozniosła się wśród Polaków pochodzących zarówno z Wilna, jak i okolic. Przyjeżdżali więc do kościoła św. Jadwigi, do „swojego księdza”, do „Małego Wilna”, jak nazywali kościół. 31 grudnia 1951 r. zniknęło ono na zawsze z topografii Manhattanu.

Dziś możemy jedynie zaprosić Państwa do spaceru w okolice, gdzie był kościół św. Jadwigi – 62 E 106 Ulica. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał o. Michał Czyżewski


Więcej na ten temat można znaleźć w książce Danuty Piątkowskiej pt. „Polskie kościoły w Nowym Jorku”, Nowy Jork-Opole 2002. Książka dostępna w Polonia Bookstore na Greenpoincie, 882 Manhattan Avenue, tel.: (718) 389 1684.

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -