niedziela, 5 maja, 2024
Strona głównaDziałyRaporty SpecjalneWołyń: 80 lat od tragedii

Wołyń: 80 lat od tragedii

Czym była zbrodnia wołyńska? Jak podaje Instytut Pamięci Narodowej na dedykowanej tym tragicznym wydarzeniom stronie internetowej, zbrodnia wołyńska była to „antypolska czystka etniczna przeprowadzona przez nacjonalistów ukraińskich, mająca charakter ludobójstwa. Objęła nie tylko Wołyń, ale również województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie – czyli Galicję Wschodnią, a nawet część województw graniczących z Wołyniem: Lubelszczyzny (od zachodu) i Polesia (od północy). Czas trwania Zbrodni Wołyńskiej to lata 1943–1945. Sprawcy zbrodni wołyńskiej – Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich, frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię – Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) – we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem akcji antypolskiej”.

7 lipca premier RP Mateusz Morawiecki złożył wizytę na Wołyniu, podczas której odwiedził dwie nieistniejące już wsie: Ostrówki oraz Puźniki. Na zdj. premier wkopuje drewniany krzyż w miejscu, w którym znajdowała się polska wieś Ostrówki. Fot. KPRM

Historyczne spory

Apogeum rzezi wołyńskiej przypadło 11 lipca 1943 r. Blisko sto miejscowości zamieszkanych przez Polaków, przede wszystkim w powiatach horochowskim i włodzimierskim zostało zaatakowanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Polacy, którzy zgromadzili się tego dnia w kościołach, jako że była to niedziela, stanowili łatwy cel. Dzień ten przeszedł do historii jako „krwawa niedziela”. Obecnie w Polsce 11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Święto to jest poświęcone pamięci ofiar rzezi wołyńskiej i zostało ustanowione przez Sejm RP w uchwale przyjętej 22 lipca 2016 r.

W tym roku mija 80 lat od tamtych tragicznych wydarzeń. A jednak historycy polscy i ukraińscy wciąż spierają się o zbrodnię wołyńską, nie zgadzając się nawet co do podstawowych faktów, takich jak liczba ofiar. Odmiennie opisywane i interpretowane są motywy zarówno Polaków, jak i Ukraińców, oraz wpływ niemieckich i sowieckich okupantów na to, co działo się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej podczas II wojny światowej. Polscy historycy są zgodni co do tego, że zbrodnia na Wołyniu była zaplanowana, przeprowadzona z rozmysłem i zimną krwią. Ukraińscy naukowcy na ogół nie podzielają tego poglądu, łącząc rzeź wołyńską z konfliktem polsko-ukraińskim z lat 1918-1919 i polityką narodowościową II Rzeczpospolitej. Kwestią sporną pozostaje też to, czy zbrodnia wołyńska wypełnia znamiona ludobójstwa. Tego zdania jest m.in. znawca problematyki polsko-ukraińskiej, historyk prof. Grzegorz Motyka, który uważa, że „choć akcja antypolska była czystką etniczną, to jednocześnie spełnia ona definicję ludobójstwa”. Nie mieli też co do tego wątpliwości posłowie, którzy w 2016 r. przyjmowali wspomnianą wcześniej uchwałę. Natomiast strona ukraińska od lat konsekwentnie nie chce uznać tego określenia, określając tragiczne wydarzenia z Wołynia „buntem chłopskim” czy „wojną polsko-ukraińską”. Obie strony dzieli też postrzeganie Stepana Bandery –przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) kierującej Ukraińską Powstańczą Armią (UPA). Dla Polaków to zbrodniarz porównywalny z Hitlerem czy Stalinem, a w oczach wielu Ukraińców do dziś pozostaje bohaterem walczącym o wolną Ukrainę.

9 lipca prezydenci Polski i Ukrainy Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski wzięli udział w nabożeństwie ekumenicznym w Katedrze w Łucku. Fot. KPRP

Prawda i pamięć

11 lipca br. w Warszawie odbyły się centralne obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. W uroczystościach wzięli udział m.in. marszałek Sejmu RP Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński oraz minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. W ramach obchodów złożono kwiaty na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza, odbyła się też ceremonia pod pomnikiem Ofiar Ludobójstwa.

Podczas uroczystości marszałek Sejmu zauważyła, że choć na przestrzeni stuleci Polacy i Ukraińcy potrafili ze sobą zgodnie współistnieć, to są karty w naszej historii, które dla Polaków pozostają szczególnie bolesne. – Jedną z nich jest Wołyń – stwierdziła, nawiązując do trwającej obecnie w Ukrainie wojny i podkreślając, że to najlepszy czas na to, aby tamte rany się zabliźniły, jednak do tego potrzebne są działania i ekshumacja ofiar, o co zaapelowała do strony ukraińskiej.

Głos zabrał też premier Polski Mateusz Morawiecki. – My, Polacy, nigdy nie spoczniemy, dopóki ostatnie szczątki nie zostaną odnalezione. To nie tylko nasza sprawa, ale to także sprawa ukraińska. Nie będzie pojednania polsko-ukraińskiego do końca bez odszukania wszystkich szczątków, bez uczczenia ich do końca – powiedział. – W sarkofagu, który znajduje się pod krzyżem wołyńskim, zebrana została ziemia z tysięcy polskich miejscowości, wsi, chutorów. To ziemia, w którą wsiąkła krew ponad 100 tysięcy naszych rodaków – mówił, stwierdzając: „To było ludobójstwo, zagłada”. Premier nawiązał też do swojej niedawnej wizyty w Ukrainie, podczas której odwiedził dwie nieistniejące już wsie: Ostrówki oraz Puźniki, gdzie obecnie trwają poszukiwania zbiorowej mogiły. – W tamtych miejscach, gdzie kiedyś kwitło życie, dziś mamy tylko szare popioły. (…) Nie może tak być, aby zniknął człowiek, zniknęło całe społeczeństwo bez śladu, bez pamięci i przywołania prawdy – powiedział premier, zaznaczając, że zbrodnia wołyńska musi być wyjaśniona i spisana do samego końca. Swoje przemówienie zakończył poruszającym apelem: „Wzywamy was, nasi przodkowie, nasze siostry i bracia, stańcie do apelu. Wzywamy was, byście byli także tam w zaświatach opiekunami naszej wspólnej przyszłości”.

Do uczestników uroczystości ku pamięci ofiar rzezi wołyńskiej list skierował przebywający w tym dniu na szczycie NATO w Wilnie prezydent RP Andrzej Duda. „Dla zbrodni nie ma żadnego usprawiedliwienia, nie wolno przeczyć wstrząsającym faktom, przed osądem prawa i sumienia Rzezi Wołyńskiej nie tłumaczą ani wcześniejsze konflikty polsko-ukraińskie, ani błędy polityki narodowościowej władz międzywojennej Polski, zło pozostaje złem, a zbrodnia zbrodnią” – napisał prezydent. „Właśnie teraz, gdy Polacy i Ukraińcy są sobie bliżsi niż kiedykolwiek, czas podjąć wspólny wysiłek, by zagoić bolesne rany pamięci i w pełni pojednać się w duchu historycznej prawdy” – podkreślił Andrzej Duda. Prezydent zauważył też, że „z chrześcijańskiego dziedzictwa wynika ważny, wręcz święty, imperatyw godnego pogrzebania zamordowanych, wydobycia ich z anonimowości i ustalenia indywidualnej pamięci, aby bliscy ofiar mogli wreszcie zapalić znicze i odmówić modlitwę przy ich mogiłach”. List od prezydenta odczytał szef jego gabinetu Paweł Szrot.

11 lipca w Warszawie odbyły się centralne obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Fot. KPRM

Pamięć nas łączy?

Dwa dni wcześniej, 9 lipca, prezydent Polski złożył wizytę w Ukrainie. Odwiedził Wołyń i razem z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim wziął udział w nabożeństwie ekumenicznym w katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. Nabożeństwo odprawili przewodniczący Konferencji Episkopatu Polskiego arcybiskup Stanisław Gądecki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego arcybiskup Światosław Szewczuk oraz arcybiskup łucki i przewodniczący Episkopatu Ukrainy Witalij Skomarowski. Na nabożeństwie był też zwierzchnik Prawosławnej Cerkwi Ukrainy Epifaniusz. – Miłosierny Boże, wejrzyj łaskawie na wszystkie Twoje dzieci, których niewinna krew woła do Ciebie z każdego skrawka tej obolałej ziemi. Niech dostąpią radości w Twoim Królestwie, a ich cierpienia – złączone z męką i śmiercią krzyżową Twojego Syna i naszego Pana Jezusa Chrystusa – niech sprowadzą na nasze narody obfite potoki łask – skruchy wobec Ciebie i przebaczenia braciom – modlił się abp Gądecki. Po modlitwie prezydenci Duda i Zełenski złożyli znicze przed ołtarzem.

„Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi” – napisał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych. Wpis został opublikowany w językach polskim i ukraińskim, zamieszczono również zdjęcia ze spotkania przywódców w Łucku i niedzielnego nabożeństwa. Analogiczny wpis pojawił się też wcześniej na profilu Kancelarii Prezydenta RP.

Wołyń ciąży na stosunkach między Polską a Ukrainą. Wiele osób spodziewało się, że okrągła, 80. rocznica tamtych tragicznych wydarzeń będzie okazją do otwarcia nowego dialogu w tej sprawie, wyjaśnienia spornych kwestii i w konsekwencji prawdziwego pojednania. Zwracano uwagę, że współcześni Ukraińcy, w obliczu najazdu Rosjan na swój kraj, mogą lepiej zrozumieć tragizm zbrodni wołyńskiej oraz to, dlaczego należyte upamiętnienie jej ofiar jest tak ważne dla Polaków. Zauważano też, że Polacy potrafili wznieść się ponad historyczne podziały i gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, okazali prawdziwą solidarność i pomoc narodowi ukraińskiemu, przyjmując pod swój dach tysiące uchodźców. Czy jednak można uznać wydarzenia sprzed kilku dni za pojednanie?

Niewątpliwie znaczenie ma obecność prezydenta Zełenskiego na uroczystości w Łucku i fakt uczczenia przez niego ofiar zbrodni wołyńskiej ramię w ramię z prezydentem Polski. Komentatorzy polityczni doceniają symbolikę tego gestu, zwłaszcza że ukraiński przywódca, aby przyjechać do Łucka, musiał opuścić Wilno, gdzie jego obecność była również bardzo ważna w związku z kluczowym dla Ukrainy szczytem NATO. Jednak nie da się też nie zauważyć, że ze strony ukraińskiej nie padły żadne konkretne deklaracje, zwłaszcza dotyczące ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej. Kontrowersje wzbudziły też wyżej przytoczone wpisy w mediach społecznościowych, bo czy pamięć naprawdę może łączyć, skoro obie strony najwyraźniej pamiętają odmienne wersje tej samej historii? Ale największym rozczarowaniem w związku z rocznicowymi obchodami jest jednak fakt, że nie padło słowo, na które Polacy czekają od 80 lat: „Przepraszam”.

Joanna Szybiak


Co wydarzyło się na Wołyniu?

W odrodzonym w 1918 r. państwie polskim znalazło się ok. 5 milionów Ukraińców, stanowiących ok. 16 proc. wszystkich obywateli kraju. W niektórych rejonach (Wołyń, Galicja Wschodnia) byli oni większością. Przedwojenna Polska stała się areną ciągłych sporów polsko-ukraińskich. Ukraińcom – tak za sprawą Rosji białej, jak i bolszewickiej – nie udało się stworzyć własnego państwa ze stolicą w Kijowie, powstaniu państwa zachodnioukraińskiego przeszkodziła przegrana z Polską wojna o Lwów (1918 r.). Większość Ukraińców galicyjskich nie akceptowała politycznego status quo. Z kolei polskie władze nie dotrzymywały własnych zobowiązań – nie powołały (obiecanego w ustawie Sejmu z 1922 r.) uniwersytetu ukraińskiego i ograniczały możliwość działania ukraińskich szkół niższych szczebli. Radykalne organizacje ukraińskie zaczęły stosować terroryzm jako formę walki politycznej.

Wraz z wybuchem II wojny światowej we wrześniu 1939 r. bieg wydarzeń nabrał przyspieszenia. Wielu Ukraińców wiązało nadzieje na odrodzenie państwowości ukraińskiej z III Rzeszą. Latem 1941 roku wielu miejscowościach wkraczające oddziały niemieckie z entuzjazmem były witane przez ludność ukraińską.

Po masowych wywózkach i aresztowaniach ze strony NKWD oraz represjach ze strony Niemców (wywózki na roboty przymusowe do Rzeszy, aresztowania, obozy i masowe rozstrzeliwania) Polacy na Wołyniu w 1943 r. stanowili zaledwie 10–12 proc. wszystkich mieszkańców.

Pierwszym zbiorowym mordem na ludności polskiej, przeprowadzonym ze szczególnym okrucieństwem, była kolonia Parośla I koło Sarn, gdzie 9 lutego 1943 r. zginęło co najmniej 155 Polaków. Latem i jesienią 1943 r. terror OUN-UPA osiągnął olbrzymie rozmiary. Szczególnie krwawy był lipiec 1943 r., a zwłaszcza niedziela 11 lipca 1943 r. Tego dnia o świcie oddziały UPA – często przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej – otoczyły i zaatakowały jednocześnie 99 polskich wsi w pow. kowelskim, włodzimierskim, horochowskim i częściowo łuckim. Doszło tam do nieludzkich rzezi ludności cywilnej i zniszczeń. Wsie były palone, a dobytek grabiony. Badacze obliczają, iż tylko tego jednego dnia mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków – głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy św. i nabożeństw.

W 1944 r. antypolski terror OUN-UPA z Wołynia przeniósł się do Galicji Wschodniej (województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego), a także na Lubelszczyznę. Według ostrożnych szacunków polskich badaczy, trwająca od przełomu lat 1942/1943 do połowy roku 1945 Zbrodnia Wołyńska pochłonęła około 100 tysięcy Polaków (40-60 tys. na Wołyniu, 30-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na ziemiach dzisiejszej Polski, z czego do 2 tys. na Chełmszczyźnie – w płd.-wsch. części województwa lubelskiego). Następnych co najmniej 485 tys. Polaków (125 tys. z Wołynia, 300 tys. z Galicji Wschodniej, 60 tys. z Chełmszczyzny) partyzantka ukraińska zmusiła pod groźbą śmierci do ucieczki na teren Polski centralnej. Z około 2500 miejscowości, w których w 1939 r. mieszkali w woj. wołyńskim Polacy, w wyniku działań OUN-UPA ok. 1500 przestało istnieć.

W tym czasie wskutek polskiego odwetu zginęło najprawdopodobniej ok. 10-12 tys. Ukraińców, choć według historiografii ukraińskiej liczba Ukraińców zabitych przez Polaków była wyższa od podawanej przez stronę polską, a straty polskie zadane przez Ukraińców dużo niższe.

Za: IPN – www.zbrodniawolynska.pl

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -