Egzamin dojrzałości przeszedł już wiele zmian na przestrzeni lat, ale wciąż jest prawdziwym wyzwaniem. Gdy tylko nastaje maj, dostarcza emocji i trudu. Sprawcą corocznego zamieszania jest pewien baron, a wymyślona przez niego matura pojawiła się już w 1788 r.

Pruski minister szkolnictwa, baron Karl von Zedlitz, wpadł na innowacyjny pomysł, który wcielono w życie znacznie ponad 200 lata temu. Początkowo tylko na próbę reformę tę przyjęło zaledwie kilka szkół. Okazało się, że sprawdzian świetnie sprawdza się w rekrutowaniu kandydatów na uczelnie wyższe. Ideą egzaminu dojrzałości był rozwój oświaty. Matury od początku nie czyniono obowiązkową. Była i jest dobrowolna.
Baron Karl von Zedlitz był Ślązakiem, urodzonym w 1731 r. w Schwarzwaldau koło Waldenburga (obecnie Wałbrzych). Miał opinię wybitnej osobowości swojej epok. Na uniwersytecie w Halle studiował prawo, nauki polityczne i filozofię. Obracał się w ważnych kręgach. Należał do przyjaciół słynnego Immanuela Kanta.
Wymyślona przez barona w XVIII wieku matura, tak jak dzisiaj, od początku uprawniała do rozpoczęcia studiów lub podjęcia pracy w administracji państwowej. W Polsce w 1932 roku dokonano reformy jędrzejewiczowskiej, która m.in. zmieniła model matury; wcześniej egzaminy były wzorowane na wzorcach panujących pod zaborami.
Jeszcze do roku 1938 część pisemna egzaminu w gimnazjach klasycznych obejmowała: język polski lub historię do wyboru, język łaciński lub grecki, fizykę z chemią lub matematykę. Ustny egzamin składał się z obowiązkowej religii, łaciny, greki, kultury antycznej i fizyki z chemią.
Kolejne reformy wiele pozmieniały, ale sama ranga matury pozostaje niekwestionowana. Jednak zdarzają się osoby, które demonstracyjnie kwestionują egzamin dojrzałości i zapewniają, że nie przystąpiły do niego lub nie zdawały poprawek, bo tego nie potrzebują. Jest grupa gwiazd bez matury, w której jest nawet Edyta Górniak, Kayah, Zbigniew Hołdys, Radosław Liszewski, Maciej Maleńczuk czy Robert Gawliński.
Halina Kossak