niedziela, 5 maja, 2024
Strona głównaDziałyRaporty SpecjalnePrezydent RP Andrzej Duda: „Polska jest bezpieczna”

Prezydent RP Andrzej Duda: „Polska jest bezpieczna”

W sobotni poranek 24 czerwca świat obiegła wiadomość o buncie Jewgienija Prigożyna, stojącego na czele Grupy Wagnera – najemników tworzących prywatną armię, który jak – donosiły media – „ruszył na Moskwę”. Nagła zmiana sytuacji w Rosji wywołała niepokój wśród polityków i stała się przedmiotem analiz ekspertów do spraw bezpieczeństwa i obronności prognozujących, w jakim kierunku może się to rozwinąć i jakie przynieść konsekwencje. Oczy świata znów przy tej okazji zwróciły się na Polskę, której bezpieczeństwo, jako kraju graniczącego z ogarniętą wojną Ukrainą i będącego osią wschodniej flanki NATO, stało się przedmiotem dyskusji na najwyższych szczeblach władzy.

– Monitorujemy sytuację, a Polska jest bezpieczna –  mówił 24 czerwca prezydent RP Andrzej Duda w kontekście sytuacji w Rosji. Fot. KPRP/Przemysław Keler

Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa, powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym. Na jej czele stoi Jewgienij Prigożyn, niegdyś osobisty kucharz prezydenta Rosji Władimira Putina, uchodzący jeszcze do niedawna za jednego z najbardziej zaufanych ludzi rosyjskiego przywódcy. Najemnicy z Grupy Wagnera, słynący z doskonałego przeszkolenia wojskowego i braku skrupułów, byli wysyłani na misje na tych obszarach, w których armia rosyjska ze względów prawnych nie mogła oficjalnie wziąć udziału. Nie jest tajemnicą, że wstępując w szeregi Grupy Wagnera, oddaje się organizacji dokumenty tożsamości. W zamian organizacja wydaje każdemu z najemników własne nieśmiertelniki. Najemnicy przerzucani są nieformalnie na teren zdestabilizowanych regionów świata, bezpośrednio samolotami lub okrętami regularnej armii. Stąd mogą pojawiać się w strefie działań niezauważeni i bez identyfikujących ich dokumentów, przez co wielu z nich pozostaje niezidentyfikowana w razie śmierci w walce – co uniemożliwia ich powiązanie w świetle prawa z Federacją Rosyjską. W ostatnim roku wagnerowcy działali w Ukrainie, wspomagając w działaniach wojennych wojsko rosyjskie. Choć od dawna pojawiały się pogłoski o konflikcie między Prigożynem a ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu, to jednak bunt dowódcy Grupy Wagnera był dla większości zaskoczeniem.

Pucz Prigożyna czy gra Putina?

23 czerwca Prigożyn oskarżył rosyjskie siły zbrojne o atak na jego żołnierzy i ogłosił rozpoczęcie „marszu sprawiedliwości”. Następnego dnia wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę. W związku z tą sytuacją prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił orędzie, w którym oskarżył Prigożyna i podległych mu ludzi o zdradę. – Nasze działania w obronie ojczyzny przed tym zagrożeniem będą surowe. Wszyscy, którzy świadomie wybrali drogę zdrady i zaplanowali zbrojne powstanie, przyjęli szantaż i metody terrorystyczne. Nieuchronnie zostaną ukarani przed prawem i naszym narodem – powiedział Putin, dodając: „Jako prezydent i wódz naczelny, jako obywatel Rosji, zrobię wszystko, aby bronić kraju. Ci, którzy zorganizowali i przygotowali powstanie wojskowe, którzy chwycili za broń, zdradzili Rosję. I zapłacą za to”.

Jewgienij Prigożyn stoi na czele najemniczej Grupy Wagnera i uchodził za zaufanego człowieka Putina. Fot. Telegram

Na wystąpienie prezydenta Rosji odpowiedział Prigożyn. – Prezydent głęboko się mylił co do zdrady ojczyzny. Wszyscy jesteśmy patriotami swojej ojczyzny. Nie chcemy dłużej, żeby nasz kraj żył w korupcji, kłamstwach i biurokracji. Nikt nie podda się na żądanie ani prezydenta, ani Federalnej Służby Bezpieczeństwa, ani nikogo innego – oznajmił, a jego słowa były cytowane przez Reutersa i niezależne rosyjskie media. Natomiast na koncie na Telegramie powiązanym z Grupą Wagnera pojawiła się wiadomość, że „wojna domowa oficjalnie się rozpoczęła”. Jednak zaledwie po upływie doby Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by „uniknąć rozlewu krwi”. Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Aleksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Obecnie miejsce pobytu Prigożyna jest nieznane, choć niektóre media donoszą, iż był widziany w Mińsku.

Zarówno sam pucz Prigożyna, jak i jego nagłe zakończenie, stały się obiektem analiz polityków i ekspertów do spraw bezpieczeństwa i obronności. Niektórzy wskazują, że bunt najemników z Grupy Wagnera pokazał całkowitą słabość władzy prezydenta Władimira Putina. Inni natomiast są zdania, że cały bunt jest jedynie zasłoną dymną, a działania Prigożyna od początku były sterowane przez Putina, który w ten sposób chciał osiągnąć sobie tylko wiadome cele. Niewątpliwie zaskakująca jest dotychczasowa łaskawość Moskwy wobec (rzekomego?) buntownika, w tym pozwolenie na bezpieczne przedostanie się na terytorium Białorusi oraz umorzenie przez FSB śledztwa w sprawie puczu.

Zdania komentatorów politycznych co do tego, czy pucz Prigożyna pokazał słabość Putina, czy – wręcz przeciwnie – od początku był działaniem w uzgodnieniu z prezydentem Rosji (na zdj.) są podzielone. Fot. Getty Images

Bezpieczeństwo Polski

Wydarzenia w Rosji miały jednak jeszcze inny skutek – po raz kolejny skierowały uwagę świata na Polskę, która jako kraj graniczący z Ukrainą i będący osią wschodniej flanki NATO odgrywa dużą rolę w systemie bezpieczeństwa zachodniego świata.

Do sytuacji w Rosji w sobotę rano 24 czerwca odniósł się prezydent RP Andrzej Duda, który poinformował za pośrednictwem Twittera, że odbył konsultacje z premierem Morawieckim i ministrem obrony narodowej Błaszczakiem. Tego samego dnia zwołana została pilna narada w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. W spotkaniu, oprócz prezydenta, udział wzięli premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, ministrowie: Mariusz Błaszczak, Zbigniew Rau, Mariusz Kamiński, szef BBN Jacek Siewiera, szef BPM Marcin Przydacz oraz przedstawiciele Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a także Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Tematem obrad była bieżąca sytuacja bezpieczeństwa oraz koordynacja działań z sojusznikami.

24 czerwca prezydent Polski zwołał pilną naradę w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, w której udział wzięli najwyżsi rangą przedstawiciele rządu i wojska. Fot. KPRP

Po spotkaniu prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki wzięli udział we wspólnej konferencji prasowej, podczas której zgodnie zapewniali, że wydarzenia w Rosji nie wpływają na bezpieczeństwo Polski.

Czujność jest zachowana, ale chcę uspokoić – nie mamy informacji o tym, aby nasze bezpieczeństwo było zagrożone. Cały dzień byliśmy w kontakcie z premierem Morawieckim i monitorowaliśmy sytuację – mówił Andrzej Duda. Prezydent dodał: „Monitorujemy sytuację na bieżąco i traktujemy ją, jako wewnętrzną sprawę Rosji. Rano rozpoczęliśmy konsultacje na poziomie władz państwa oraz sojuszniczym. Na ten moment nie ma absolutnie żadnego podwyższonego zagrożenia dla Polski”. – Podczas spotkania wysłuchaliśmy informacji przedstawionych przez szefów resortów, Sztabu Generalnego oraz służb specjalnych. Nie zarządzamy podwyższenia stopnia gotowości wojsk, natomiast czujność sił jest stale utrzymywana – podkreślił prezydent Polski.

W podobnym tonie dzień później wypowiadał się premier RP Mateusz Morawiecki, który wraz szefem MON Mariuszem Błaszczakiem udał się do Krynek w woj. podlaskim. Tam, nieopodal granicy polsko-białoruskiej i postawionej na niej niedawno zapory, premier zapewniał, że „bezpieczeństwo Polski i Polaków jest jednym z najważniejszych celów rządu”. – Polska jest w tej grupie najsilniejszego sojuszu, najsilniejszego sojuszu militarnego w historii świata. Można powiedzieć, że jest na pewno coraz bardziej bezpieczna – podkreślam coraz bardziej bezpieczna, bo nigdy dosyć inwestowania w nasze siły zbrojne – powiedział prezes Rady Ministrów.

Adekwatna reakcja?

Ze strony opozycji i w niektórych mediach pojawiły się pytania o to, czy reakcja polskich władz w obliczu sytuacji w Rosji była adekwatna. W tym zakresie wątpliwości nie ma wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, który 26 czerwca w rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, że „reakcja Polski wobec wydarzeń w Rosji była adekwatna. Przede wszystkim była bardzo szybka. Polska rozmawiała ze wszystkimi najważniejszymi sojusznikami”.

W podobnym tonie pytany o sobotnie wydarzenia w Rosji wypowiada się rzecznik rządu Piotr Müller. – Mamy informacje wywiadowcze, gromadzimy je wspólnie z sojusznikami. Na wnioski polityczne przejdzie jeszcze czas – powiedział na antenie jednej z największych polskich rozgłośni radiowych, dodając, że na razie „większość obserwatorów nie jest w stanie jednoznacznie ocenić skutków tego, co się stało”. Rzecznik rządu poinformował też, że jeszcze w sobotę premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z przedstawicielami szesnastu państw Unii Europejskiej oraz z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Jak wyjaśnił „chodziło o uzgodnienie reakcji politycznej pomiędzy państwami w UE”.

Sytuację na bieżąco monitorowały też Stany Zjednoczone. W sobotę, 24 czerwca, sekretarz stanu USA Antony Blinken poinformował, że odbył dyskusje z szefami dyplomacji państw G7 oraz wysokim przedstawicielem UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa na temat „trwającej sytuacji w Rosji”. Jedną z osób, z którymi konsultował się Blinken, był polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. „Rozmawiałem dziś z ministrami spraw zagranicznych i wysokim przedstawicielem UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, by omówić trwającą sytuację w Rosji. Stany Zjednoczone pozostaną w bliskiej koordynacji z sojusznikami i partnerami podczas, gdy sytuacja się rozwija” – napisał na Twitterze szef amerykańskiej dyplomacji.

Szczyt NATO

Tymczasem trwają przygotowania do szczytu NATO, który ma się odbyć w Wilnie, stolicy Litwy, w dniach 11 i 12 lipca. Pod koniec czerwca prezydent Andrzej Duda udał się do Hagi, gdzie zaplanowane były konsultacje liderów przed spotkaniem Sojuszu. W spotkaniu w Hadze udział wziął też sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Tuż przed wylotem do Hagi, podczas briefingu na lotnisku, prezydent Polski podkreślił, że celem Polski jest to, „aby szczyt NATO w Wilnie doprowadził do wzmocnienia naszej części Europy”. Wskazał też, że trwa relokacja sił rosyjskich na Białoruś w postaci prawdopodobnie Grupy Wagnera, a także przeniesie tam jej szefa. – To są dla nas negatywne sygnały, które na pewno bardzo mocno chcemy postawić także naszym sojusznikom – powiedział polski prezydent i w tym kontekście przypomniał ustalenia szczytu NATO w Madrycie dot. m.in. szybkiego reagowania, planów obronnych, szybszej relokacji żołnierzy i zwiększenia sił grup batalionowych, które stacjonują w tej części Europy.

27 czerwca prezydent Polski Andrzej Duda udał się do Hagi na konsultacje sojuszników przed zaplanowanym na lipiec szczytem NATO. Fot. KPRP

Temat bezpieczeństwa Polski i pozostałych państw Paktu Północnoatlantyckiego, a także analiza w tym kontekście ostatnich wydarzeń w Rosji, na Białorusi i w Ukrainie niewątpliwie będzie głównym tematem rozmów przywódców państw NATO. Jednak czy mimo zapewnień ze strony polityków i rosnącej w siłę polskiej armii można mówić o pełnym bezpieczeństwie Polski, dopóki w Ukrainie wciąż trwa wojna, a Rosją rządzi Putin?

Joanna Szybiak

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -