„My, piłkarze reprezentacji Polski, wspólnie z PZPN podjęliśmy decyzję, że w wyniku agresji Rosji na Ukrainę nie zamierzamy wystąpić w barażowym meczu z Rosją. Nie jest to łatwa decyzja, ale w życiu są ważniejsze sprawy niż piłka nożna. Myślami jesteśmy z narodem ukraińskim i naszym przyjacielem z reprezentacji Tomkiem Kędziorą, który wraz z rodziną wciąż przebywa w Kijowie” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych przez kapitana polskiej reprezentacji Roberta Lewandowskiego.
Oświadczenie to powielili na swoich profilach pozostali piłkarze z kadry, informację oficjalnie potwierdził także prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza. „Reprezentacja Polski nie zamierza grać z Rosją” – napisał na Twitterze.
– To jest właściwa decyzja! Nie mogę sobie wyobrazić gry w meczu z reprezentacją Rosji w sytuacji, gdy na Ukrainie trwa zbrojna agresja. Rosyjscy piłkarze i kibice nie są za to odpowiedzialni, ale nie możemy udawać, że nic się nie dzieje – podsumował kapitan polskiej reprezentacji.
Emocjonalny wpis na Instagramie zamieścił również Wojciech Szczęsny, bramkarz polskiej reprezentacji. „Moja żona urodziła się w Ukrainie, w żyłach mojego syna płynie ukraińska krew, część naszej rodziny nadal jest w Ukrainie (…) W momencie, gdy Putin zdecydował się na inwazję na Ukrainę, wypowiedział wojnę nie tylko Ukrainie, ale także wszystkim wartościom, za którymi opowiada się Europa. Wolność, niezależność, ale przede wszystkim pokój” – napisał.
Decyzja polskiej federacji piłkarskiej jest szeroko komentowana przez zagraniczne media. Przekazały ją m.in. agencja „Reuters”, angielski „The Guardian” czy niemiecki „Bild”.
Polacy mieli rozegrać mecz barażowy z Rosją 24 marca. Teraz FIFA musi podjąć ostateczną decyzję – czy za nieprzystąpienie do spotkania Polacy zostaną ukarani walkowerem, a Rosjanie awansują do finału baraży, czy też federacja zdecyduje się na zawieszenie Rosji w prawach członka, co jednak zapewne wiązałoby się ze znacznymi konsekwencjami finansowymi, bowiem głównym sponsorem FIF jest rosyjski Gazprom.
WEM