sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaOpowiadania„Musiała być Świętym Mikołajem”

„Musiała być Świętym Mikołajem”

Był czas Wigilii w Pensacola na Florydzie. Mój mąż Jeff i ja jechaliśmy siedem godzin z Orlando, mijaliśmy chyba milion martwych palm. Policzyłam. Moja rodzina w zaśnieżonym Nowym Jorku zbierała się beze mnie na Święto Siedmiu Ryb, już drugi rok z rzędu.

Rodzina Jeffa zatrzymała się w tym roku w WalMart w drodze do kościoła. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale starałam się być miła. Kocham Jeffa i jego krewnych, ale nie długie przejażdżki od ponad sześciu lat. Parking był zapełniony kupującymi w ostatniej chwili, ubranymi przeważnie w krótkie spodenki i klapki. Mama Jeffa i ja wyskoczyłyśmy z SUV-a i pobiegłyśmy po baterie. Jeff i jego tata czekali w samochodzie.

Wróciłyśmy pospiesznie. Mama Jeffa usiadła na przednim siedzeniu. Kiedy otworzyłam tylne drzwi, tata Jeffa usłyszał, jak mama zamyka swoje. Wcisnął gaz. SUV szarpnął do tyłu, przetoczył się po mojej prawej stopie i utknął na krawężniku. Upadłam na asfalt w sukience i złamałam łokieć. Jeff wyskoczył z auta i chwycił mnie za ramię. Wyglądało to surrealistycznie, mój but uwięziony, lecz Jeff nie zdawał sobie sprawy, w jakiej jestem sytuacji, oraz z tego, że mam trzy złamane kości w stopie.

Podbiegli do mnie inni ludzie. Szok minął. Ból zaczął się pojawiać. Po sześciu godzinach pobytu w szpitalu na ostrym dyżurze, gdzie Święty Mikołaj nigdy się nie pojawił, w bożonarodzeniowy poranek, moje gipsowe odlewy oparto o deskę rozdzielczą i ruszyliśmy w kolejną siedmiogodzinną jazdę do chirurga ortopedy w Orlando. Mała Maggie płakała: „Dziadek przejechał ciocię Carol”. Tata Jeffa ciągle powtarzał, jak bardzo mu przykro. Jego mama była niepocieszona.

Mój łokieć i stopa pulsowały. Ból był intensywny. Tęskniłam za domem, przestraszona i zła. Upewniłam się, że mój mąż o tym wie, gdy pędziliśmy pustą autostradą. Ten wypadek rozwalił moje ulubione wakacje.

Wkrótce musiałam się wysikać. Jeff podjechał do odpowiedniego miejsca. Moja stopa i łokieć były w gipsie, mogłam używać tylko jednej kuli. Mój mąż pomógł mi iść chodnikiem do pomieszczenia dla kobiet. Wewnątrz czołgałam się po podłodze przez całą wieczność, powłócząc nogą, wisząc na ścianie, jak plakat do Workman’s Comp. Widząc mój czerwony świąteczny lakier do paznokci na szarej płytce, załamałam się.

Nagle weszła piękna, starsza czarnoskóra kobieta z córką, zauważyłam, że jest modnie ubrana. Kobieta powiedziała: „Och, kochanie” i pomogła mi wejść. Jej córka wkrótce wyszła, ale kobieta czekała, żeby poratować mnie przy umywalce i myciu rąk.

Gdy jej córka i mój mąż spoglądali z parkingu, kobieta odprowadziła mnie do samochodu i ułatwiła mi i moim złamanym kościom usiąść na siedzeniu. Kiedy ją przytuliłam, powiedziała: „Wesołych Świąt”. Potem wyszeptała: „Kocham cię”. Zamarłam. Powiedziałam: „Ja też cię kocham”. Kiedy odjeżdżaliśmy, płakałam przez następną godzinę i potem też. Kierowaliśmy się z powrotem na środek półwyspu Florydy.

Carol Benanti
Tłum. Anna Maria Mickiewicz


Carol Benanti – konsultant ds. scenariuszy, profesor scenopisarstwa. Full Sail University, Orlando, Floryda.
Anna Maria Mickiewicz – tłumaczka, poetka, eseistka, współpracuje z redakcją londyńskiego Pamiętnika Literackiego, od lat mieszka i tworzy poza Polską, obecnie w Londynie.

Carol Benanti
spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -