3 listopada Peter Ceglarz, właściciel warsztatu samochodowego Ceglarz Motors w New Britain, zmierzy się z Peter Tercyakiem, demokratą, który od 17 lat reprezentuje 26. dystrykt w stanowej legislaturze, obejmujący część miasta New Britain z polską dzielnicą znaną jako „Mała Polska”. Bedzie to już drugi pojedynek tych dwóch kandydatów o polskich korzeniach. Peter Ceglarz startował przeciwko Tercyakowi po raz pierwszy w 2014 roku, zyskując 36% głosów. Po przegranych wyborach, rok później, startował na miejskiego radnego, ale ostatecznie wycofał swoją kandydaturę. Obecna kampania jest jego trzecim podejściem w lokalnych wyborach. O tym, co chciałbym zmienić w stanowej polityce, mówi w rozmowie z „Białym Orłem”.
„Biały Orzeł”: Startuje Pan w obecnych wyborach, aby reprezentować część miasta New Betain w stanowej legislaturze. Jakie są Pana więzi z tym miastem?
Peter Ceglarz: Mieszkam w New Britain od 1990 roku, czyli już 30 lat.
Obecne wybory nie są Pana pierwszą próbą. Co skłoniło Pana, aby ponownie stanąć w polityczne szranki?
Jestem zmęczony obecną biurokracją, wciąż rosnącymi podatkami. Ciągle pojawiają się nowe regulacje, podatki, które powodują, że zwykli mieszkańcy coraz bardziej cierpią. Demokraci chwalą się nadwyżkami w budżecie, tym, że stworzyli specjalny fundusz „na czarną godzinę”, więc jeżeli jest tak dobrze, czemu cały czas podnoszą podatki? Wprowadzili podatki od jednorazowych reklamówek, od usług fryzjerskich i wiele innych. Lekarstwem na dziury w budżecie powinno być ograniczenie wydatków, a nie wymyślanie coraz to nowych podatków. Te nowe podatki dotyczą zarówno mieszkańców naszego stanu, jak i działających tu przedsiębiorców. Jestem właścicielem małego biznesu w New Britain od ponad 20 lat i podatki, jakie płacimy, tak samo jak koszty pozyskania wszelkich licencji niezbędnych do prowadzenia biznesu, cały czas idą w górę. To jest głównym powodem, który zmotywował mnie do ubiegania się o tę posadę. Jako mieszkaniec miasta New Britain oraz jako mieszkaniec stanu Connecticut chcę zmienić ten trend.
Jeżeli zwyciężyłby Pan w wyborach, byłby Pan kategorycznie przeciwny nowym podatkom?
Z całą pewnością.
Stan Connecticut szczyci się dużą skutecznością w porównaniu z innymi stanami w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się wirusa Covid-19. Jak ocenia Pan działania w tej kwestii obecnej administracji, na czele której stoją demokraci?
Wydaje mi się, że należy się im pochwała za dotychczasowe działania. Ale tu należy wspomnieć, że te same działania były dewastujące dla małych biznesów takich jak restauracje, salony fryzjerskie, małe sklepy. Wielu małych przedsiębiorców się poddało i zawiesiło swoją działalność. Connecticut nie zrobiło wystarczająco, aby ich wesprzeć. Stan zatrudnił konsultantów z innych stanów, bez przetargu, i zapłacił im miliony dolarów, aby powiedzieli nam, co mamy robić. Po pierwsze: mamy na tyle kompetentnych ludzi w naszym stanie, aby samemu móc nakreślić plan działania. Po drugie: nie mamy w budżecie milionów dolarów na takie zbędne wydatki. Powtórzę, że nasz stan poradził sobie bardzo dobrze w walce z pandemią, ale po drodze zmiażdżył wielu małych przedsiębiorców. Dlaczego sklepy takie jak Walmart czy Target mogły być otwarte, a małe sklepy nie? Dlaczego McDonald’s i Burger King mogły być otwarte, a małe restauracje nie? Jest wiele małych biznesów, które już się nigdy nie otworzą.
Czy można zatem wywnioskować, że jeśli uda się Panu wygrać, to na stanowym Kapitolu będzie Pan głosem małych przedsiębiorców – jako jeden z nich?
Zgadza się. Prowadzę swój biznes od ponad 20 lat. Znam wielu właścicieli firm, którzy sobie nie radzą i nie wiedzą, czy przetrwają. Jest dla nich za mało pomocy ze strony stanu. Wielu też musiało pozwalniać pracowników. To, że tyle osób jest dziś na bezrobociu, drastycznie podniesie stawki ubezpieczeń od bezrobocia, które płaci każdy przedsiębiorca.
Czy poza podatkami oraz wsparciem dla małych biznesów są jakieś inne sprawy, które są szczególnie ważne dla New Britain?
Tak, New Britain jako miasto wciąż ma swoje własne problemy, z którymi się boryka. Na pewno potrzebujemy więcej wsparcia ze strony stanu, aby kontynuować remonty dróg, poprawić rozpadającą się infrastrukturę. Nasze szkoły wymagają wsparcia. Wielu uczniów w New Britain nadal nie ma dostępu do komputerów, internetu, pomimo że większość zmuszona jest uczyć się dziś zdalnie. Proszę pamiętać, że New Britain nie jest bogatym miastem, tu średni rodzinny dochód wynosi 40 tys. dolarów na rok.
Gorącym tematem, zarówno na poziomie stanowym, jak i miejskim są reformy służb policyjnych. Czy ciężko jest wypośrodkować między zapewnieniem bezpieczeństwa a sprawiedliwością, która jest tak samo wymierzana wobec wszystkich grup demograficznych?
Uważam, że ustawa w stanowej legislaturze jest źle napisana. Oczywiście potrzebujemy zmian, ale musimy być ostrożni odnośnie tego, jakie zmiany zostaną wprowadzone. Nielegalne użycie broni, w tym przez policję, powinno być karalne. Są dobrzy policjanci i źli policjanci, nikt nie jest ponad prawem. Zgadzam się, że reformy są potrzebne, ale język w obecnej propozycji ustawy nie jest klarowny, wymaga zmian.
Jako Polak, czy uważa Pan, że istnieją problemy, które dotyczą Polaków mieszkających w New Britain, a jeśli tak, to jaką rolę w rozwiązaniu tych problemów może odegrać polskojęzyczny przedstawiciel stanowy?
W dystrykcie, który będę reprezentował, jeśli wygram, mieszka wielu Polaków, wielu z nich jest w starszym wieku i dla tych osób bariera językowa jest sporym utrudnieniem. Obecnie jeden z przedstawicieli stanowych reprezentujących New Britain mówi po hiszpańsku, natomiast nie ma żadnego polskojęzycznego przedstawiciela. Myślę, że to jest istotne, aby Polacy z New Britain mieli swój polski głos w Hartford, aby ktoś troszczył się również o ich potrzeby w takich kwestiach jak na przykład dostęp do służby zdrowia. Lecz chcę być głosem wszystkich mieszkańców New Britain, bez względu na to, skąd pochodzą, chcę walczyć o New Britain, bo jestem zmęczony obecną agendą, która się nie zmienia od lat i tak naprawdę nie zdaje egzaminu.
Dziękuję za rozmowę.
opr. JS
„Biały Orzeł” jest pismem politycznie neutralnym i niezależnym. Naszym celem jest przybliżanie naszym Czytelnikom sylwetek kandydatów o polskich korzeniach, a w szczególności tych, którzy władają językiem polskim. Z tego wynika wybór kandydatów, których przedstawiamy na łamach gazety.