piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaWiadomościPolskaW wieku 74 lat zmarł Krzysztof Krawczyk

W wieku 74 lat zmarł Krzysztof Krawczyk

„Za Tobą pójdę jak na bal”, „Parostatek”, „Bo jesteś Ty”, „To co dał nam świat”, „Mój przyjacielu”, „Ostatni raz zatańczysz ze mną” – tytuły wielkich przebojów można by długo wymieniać. Krzysztof Krawczyk był niezwykle płodnym artystą, a niemal 60 lat działalności artystycznej zaowocowało ponad setką nagranych albumów i milionami sprzedanych płyt. Jego piosenki towarzyszyły kolejnym pokoleniom podczas ważnych wydarzeń, takich jak wesela czy uroczystości rodzinne, umilały codzienność, przywodziły na myśl wspomnienia i skłaniały do wzruszeń. Zmarł 5 kwietnia 2021 roku, w wieku 74 lat.

Krzysztof Krawczyk. Fot. Wikipedia

Krzysztof Krawczyk był piosenkarzem, gitarzystą i kompozytorem. Występował na wielu festiwalach w kraju i za granicą. Śpiewał i nagrywał różnorodną muzykę – od popu, przez jazz, rock and roll, po pieśni religijne. Jego utwory doczekały się wielu coverów wykonywanych przez innych znanych wokalistów. Był wielokrotnie nagradzany za swoją twórczość. Na scenie muzycznej zadebiutował w 1963 r. w zespole Trubadurzy. Wtedy powstały utwory takie jak „Znamy się tylko z widzenia” czy „Przyjedź mamo na przysięgę”. 10 lat później rozpoczął karierę solową. W latach 70. wylansował m.in. przeboje „Jak minął dzień”, „Parostatek” i „Pamiętam Ciebie z tamtych lat”.

Na początku lat 80. Krawczyk wyjechał na pięć lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie koncertował w klubach Chicago i Las Vegas. Niestety, ciężko było mu się utrzymać z muzyki, dlatego na emigracji artysta dorabiał także jako taksówkarz, barman i robotnik fizyczny. Jednak jak sam przyznał, prawdziwym cudem w USA było dla niego… poznanie jego przyszłej żony Ewy. To za jej sprawą Krzysztof Krawczyk się nawrócił. Para wzięła ślub w 1985 roku w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Polski w 1988 r. miał poważny wypadek samochodowy, co zmusiło go do wycofania się na pewien czas z życia artystycznego. Na początku lat 90. wrócił na krótko do USA, by nagrać w Nashville płytę „Eastern Country Album”. W połowie lat 90. wrócił na stałe do Polski, jednak pobyt w Stanach Zjednoczonych był ważną częścią jego życia. Jak podkreślał, Ameryce oddał 10 lat. – Odrzucała mnie, mamiła głosem Elvisa, wpędziła do baru, uwiodła urodą i co tu dużo gadać, odrzuciła moje zaloty. To był mój pierwszy uniwersytet życia – śmiał się.

W 2000 r. Krawczyk wystąpił przed papieżem na Placu Świętego Piotra. W tym samym roku spotkał się z urodzonym w Sarajewie kompozytorem Goranem Bregowiczem, z którym nagrał płytę „Daj mi drugie życie” (2001). W 2002 r. ukazał się album Krawczyka „Bo marzę i śnię”, a w kolejnych latach m.in.: „To, co w życiu ważne” (2004), „Tacy samotni” (2006) i „Nigdy nie jest za późno” (2009). Sześć lat temu Krzysztof Krawczyk wydał płytę z piosenkami Leonarda Cohena pod tytułem „Tańcz mnie po miłości kres”. W 2018 r. obchodził 55-lecie działalności artystycznej.

W październiku ub.r. Krawczyk poinformował na łamach „Super Expressu”, że kończy karierę. Zmagał się z problemami zdrowotnymi związanymi z sercem i płucami. Pod koniec marca trafił do szpitala w związku z zakażeniem Covid-19. Zmarł dwa dni po wypisaniu go ze szpitala do domu.

Wiadomość o jego śmierci odbiła się szerokim echem w artystycznym świecie. Polscy muzycy we wzruszających wpisach w mediach społecznościowych żegnali Krawczyka, który dla wielu z nich był przyjacielem i muzycznym autorytetem. „Krzysiu! Chłopaku… obiecałeś zdrowieć… To bardzo smutny dzień. Dziękuję Ci za Twoje życie i wielki dar. Do zobaczenia bracie” – napisał Andrzej Piaseczny. „Nie mogę się skupić, bo odeszła jedna z największych ikon show-biznesu wszechczasów, uwielbiałem go. […] Krzysztofa nikt nie zastąpi, bo nikt nie ma takiego głosu” – powiedział na antenie TVP Info dziennikarz muzyczny Marek Sierocki. „To był wspaniały talent wokalny, absolutnie niepowtarzalny, jeśli chodzi o brzmienie, o skalę, o rozpoznawalność, to był jedyny głos tego rodzaju w Polsce” – podkreślała Krystyna Prońko w TVN24. „To był człowiek i artysta nietuzinkowy, niewielu takich było w historii polskiej muzyki rozrywkowej, co byśmy o nim nie powiedzieli, to będzie banalne” – podsumował Krzysztof Cugowski.

Kondolencje na Twitterze opublikował też prezydent RP Andrzej Duda, który napisał: „Młodzi może lekceważą taką muzykę albo nawet nie znają, ale nie ma wątpliwości, że jakiś rozdział w polskiej muzyce i rozrywce się zamknął. Z pewnością był Postacią. Tacy Artyści odchodzą, ale nie umierają. Żyją w swojej twórczości. RiP”. Słowa te wywołały liczne kontrowersje, zwłaszcza stwierdzenie o rzekomej nieznajomości twórczości Krawczyka przez młodsze pokolenie. Słowa pożegnania, choć w zgoła innym duchu, opublikował też premier Mateusz Morawiecki. „Niewielu jest artystów, którzy łączą całe pokolenia i są kochani przez wszystkich Polaków, bez względu na gusta muzyczne, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Taki był Krzysztof Krawczyk. Z trudem przychodzi mi pisanie o Nim „był”, bo w uszach wciąż brzmi Jego niesamowity głos. Panie Krzysztofie, niech Pan spoczywa w pokoju. Będzie nam wszystkim Pana bardzo brakowało, ale wiem, że Pana muzyki nigdy nie zabraknie w polskich domach” – napisał.

Krzysztof Krawczyk w jednym z ostatnich udzielonych wywiadów powiedział: „Finiszując w biegu mego życia nie wypatruję jednak napisu meta. Jako człowiek wierzący wiem, że dla mnie nie ma mety, bo przede mną jest horyzont, w którego stronę zmierzam. Lecz będę walczył do ostatniego dźwięku, chyba, że od publiczności usłyszę: »Panu już dziękujemy«! Albo Bóg mój zaprosi mnie do swego niebiańskiego chóru. Zapewne skieruje mnie do sekcji polskiej, a tam spotkam tak wielu moich przyjaciół”. Mamy nadzieję, że jest mu to dane.

opr. JLS

spot_img
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -