Właściciele domów na Florydzie mierzą się z niewystarczającymi wypłatami z ubezpieczalni? Od momentu uderzenia huraganu Ian w okolice Fort Myers Beach na Florydzie minęły już ponad cztery miesiące. Mimo to wielu mieszkańców nadal walczy z firmami ubezpieczeniowymi o wypłaty odpowiednich odszkodowań. Jak wynika z doniesień, zdarzają się sytuacje, gdy poszkodowanym oferowano zaledwie 500 dolarów rekompensaty za dom, który nie nadawał się do zamieszkania.
Ponad jedna czwarta wszystkich rozpatrzonych już wniosków ubezpieczeniowych z hrabstwa Lee została odrzucona, pozostawiając tym samym dziesiątki tysięcy zszokowanych właścicieli nieruchomości na krawędzi bankructwa.
Do 20 stycznia ubezpieczyciele rozpatrzyli i odrzucili już 48,344 wnioski. Kolejne 30,215 wciąż pozostaje bez odpowiedzi i oznak zbliżającej się płatności.
Jak się okazuje, nawet pozytywne rozpatrzenie wniosku nie gwarantuje uzyskania satysfakcjonującej kwoty odszkodowania. Świadczyć mogą o tym doniesienia z hrabstwa Lee. Jak się okazuje, spośród 135,086 mieszkańców, którzy otrzymali już wypłaty, część informuje o zaniżonych kwotach wypłacanych odszkodowań, niewystarczających na pokrycie podstawowych kosztów napraw.
Co jest powodem tak dużego odsetka odrzuconych wniosków? Jak wynika z argumentów ubezpieczycieli, przyczyną większości odmów jest powód powstania szkód. Jeśli była to powódź, ubezpieczenie nie zostanie wypłacone – w przeciwieństwie do sytuacji, gdy zniszczenia są wynikiem działania wiatru.
Brak funduszy z ubezpieczenia na konieczne naprawy dla wielu mieszkańców oznacza konieczność szukania schronienia – w kamperach, u znajomych, a w niektórych przypadkach nawet w namiotach.
WEM