niedziela, 28 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyHistoriaNajważniejszy jest głos ocalonych

Najważniejszy jest głos ocalonych

Auschwitz-Birkenau jest największym na świecie cmentarzem żydowskim, polskim i romskim. To nie jest retoryka ani poezja. Po wiek wieków ziemia skrywać tu będzie popioły z krematoriów i odpryski z niedopalonych kości. Przesiąknięta będzie ludzką krwią i tłuszczem. Dosłownie.

Auschwitz-Birkenau jest największym na świecie cmentarzem żydowskim, polskim i romskim. Fot. wikipedia

Tak należy tu patrzeć. Tak trzeba pamiętać. Konkretnie – aż do bólu. Bez tanich sloganów i rytualnego moralizowania. Nieustannie musimy zdobywać się na wysiłek spoglądania w głąb jądra ciemności. I wciąż pytać o sens i granice naszego człowieczeństwa – nawet jeżeli to boli i nie pozwala pogrążyć się w kojącym śnie o nowym wspaniałym świecie.

Polski więzień polityczny Adolf Gawalewicz w „Refleksjach z poczekalni do gazu” wspomina, jak po wojnie został wysłany na leczenie do sanatorium w Szwecji. Na molo w Göteborgu wycieńczonymi opiekowały się siostry Czerwonego Krzyża. Piękne, uśmiechnięte i serdeczne – prawdziwe anioły. Jedna z nich pochyliła się nad leżącym na noszach Gawalewiczem: „Nieprawdaż, życie może być jednak piękne, na świecie jest całe mnóstwo dobrych, uczynnych, życzliwych ludzi”.

Po chwili namysłu były więzień numer 9225 odpowiedział: „Tak pani mówi, bo tak wypada, tak trzeba mówić do ludzi w naszej sytuacji. Ale załóżmy teoretycznie mały eksperyment: sto takich jak pani lub może jeszcze lepszych – o ile istnieją – dobrych ludzi zamykamy na osiem dni w towarowym wagonie i nie dajemy im nic do jedzenia i ani kropli, powtarzam: ani kropli wody. Dziewiątego dnia możemy zorganizować, przynajmniej z tymi, co wyjdą żywi z owego wagonu, zebranie dyskusyjne na temat dobrych z natury ludzi. Towarzystwo będzie już do tematu jako tako przygotowane”.

Tak – przede wszystkim powinniśmy zagłębiać się w świadectwa byłych więźniów i ocalałych z Zagłady. To dlatego kilka lat temu Międzynarodowa Rada Oświęcimska postanowiła, że podczas okrągłych rocznic wyzwolenia KL Auschwitz najważniejszy musi być właśnie ich głos. To dlatego podczas tegorocznych obchodów nie będzie przemawiał żaden polityk – poza Prezydentem RP witającym zgromadzonych jako gospodarz. Tego dnia wszyscy – począwszy od światowych przywódców – powinni z pokorą, w milczeniu wysłuchać tych, którzy przeszli przez piekło na ziemi.

Może poważnie potraktują słowa Henryka Mandelbauma deportowanego do obozu z getta w Będzinie w 1944 roku. Przez Niemców zmuszony został do pracy w Sonderkommando. Ciała zagazowanych palił w dołach wokół komory i krematorium numer V w Birkenau: „Głowa, nogi i ręce płonęły szybko, ale pozostawał tułów i uda. To tak jak z drzewem – najpierw palą się gałęzie, a pień tli się powoli. Tłuszcz, który nie zdążył się spalić, spływał rowkami do dołków. Wybierało się ten tłuszcz garnczkami i polewało stos. Więc w dołach nieboszczyk raczej się smażył niż palił. Żeby zaczęły się palić jelita, wątroba czy serce, musi być odpowiednia temperatura”.

I właśnie Mandelbaum w słowach szczerych i prostych mówił przed swą śmiercią w czerwcu 2008 roku: „Przywódcy całego świata powinni usiąść do jednego wielkiego stołu i dogadać się wreszcie. Czy normalny człowiek potrzebuje czołgu, samolotu, rakiety? A to wszystko kosztuje. Nie minie kilka lat i to już jest stare, trzeba wymienić na nowe. Wojenki, terroryzm niczego nie rozwiązują. Jest wiele miejsca na ziemi i ludzie powinni ze sobą współpracować, a nie zabijać. Wszystkie matki rodzą swoje dzieci tak samo i nie po to, aby je na wojny wysyłać”.

Brzmi patetycznie i naiwnie? Nie w ustach człowieka, który musiał wkładać ręce do ciepłego tłuszczu ściekającego z palonych ciał dzieci, kobiet i mężczyzn.

Przesłaniem byłych więźniów i ocalałych z Zagłady jest to, aby pamiętać o ofiarach i wyciągać wnioski dla przyszłości. Kiedy czasem pada pytanie, po co przyjeżdżać do Auschwitz-Birkenau – odpowiadam: nie zależy mi na tym, czy ludzie tu płaczą. To są emocje. Z reguły szlachetne, ale szybko przemijające. O wiele ważniejsze jest, czy w człowieku odwiedzającym dawny obóz obudzi się poczucie odpowiedzialności. Nie za zbrodnie sprzed kilkudziesięciu lat, ale za świat tu i teraz. Za siebie i za innych. Co zatem robić? Niech każdy odpowie na własną miarę i możliwości.

Auschwitz-Birkenau musi pozostać niezabliźnioną raną. Tak brzmi testament byłych więźniów i ocalałych z Zagłady. Przez lata zrobili wszystko, aby zachować autentyzm tego Miejsca. Aby trzymać jego świętą przestrzeń z dala od polityki i propagandy. Żeby historii i cierpienia nie instrumentalizować, ale mądrze edukować i kształtować kolejne pokolenia. Pokazali, że pamięci poszczególnych narodów wcale nie muszą konkurować ani się wykluczać, ale powinny się uzupełniać i wzmacniać – pamięć żydowska, polska i romska. Pamięć o jeńcach sowieckich i ofiarach z wielu innych narodów.

Odchodzą ostatni ze Świadków. Świat znowu się chwieje. Wielcy tego świata grają na grobach pomordowanych w polityczne gry i gierki. Jest jeszcze nadzieja? Tak. O ile zdobędziemy się na odwagę i znowu spojrzymy w głąb jądra ciemności Auschwitz-Birkenau.

Marek Zając – przez 12 lat był sekretarzem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Obecnie jest przewodniczącym Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau.

muzhp.pl

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -