czwartek, 18 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyHistoriaNa tropie przeszłości

Na tropie przeszłości

Prof. Sławomir Łukasiewicz od ponad 20 lat bada losy polskich intelektualistów, których udziałem stała się emigracja. Szczególnie interesują go sowietolodzy polskiego, polsko-rosyjskiego, żydowskiego i ukraińskiego pochodzenia, którzy zostali wyrzuceni z Polski z powodu II wojny światowej lub dla których powrót do Polski po 1945 r. był niemożliwy. Na tle losów jednego z nich – Adama Ulama zamierza przedstawić w pisanej przez siebie książce skomplikowaną historię pokolenia, które zostało wyrwane Polsce. W rozmowie z „Białym Orłem” opowiada, dlaczego wybrał ten właśnie temat i jakie jeszcze ciekawe wątki się z nim wiążą.

Prof. Sławomir Łukasiewicz (z prawej) podczas rozmowy z Romanem Szporlukiem, amerykańskim historykiem i politologiem ukraińskiego pochodzenia, profesorem na Uniwersytecie Harvarda. Fot. Archiwum S. Łukasiewicza

„Biały Orzeł”: Na początku proszę opowiedzieć coś o sobie, przedstawić się naszym Czytelnikom.

Dr hab. Sławomir Łukasiewicz: Urodziłem się, wychowałem się i ukończyłem studia w Lublinie, to moje rodzinne miasto, z którym wiąże się wiele moich wspomnień. Ukończyłem studia historyczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tytuł magistra uzyskałem na podstawie pracy „Jerzego Giedroycia walka o pamięć historyczną Polaków. Łamy »Kultury« 1947-1956”, napisanej pod kierunkiem prof. Jerzego Kłoczowskiego. Następnie zdobyłem stopień doktora nauk humanistycznych, broniąc tezy doktorskiej „Trzecia Europa. Polska myśl federalistyczna w Stanach Zjednoczonych, 1940-1971”. W 2015 r. zrobiłem habilitację w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinie nauki o polityce, na podstawie książki „Partia w warunkach emigracji. Dylematy Polskiego Ruchu Wolnościowego »Niepodległość i Demokracja«”.

Wszystkie te prace naukowe łączy wątek emigracji…

To prawda, wszystkie moje wyżej wymienione prace dotyczyły historii polskich emigrantów. Praca magisterska była o Jerzym Giedroyciu, doktorat o polskich intelektualistach w Stanach Zjednoczonych, którzy wyemigrowali do USA ze względu na II wojnę światową albo tuż po i chcieli zmienić porządek świata. Habilitacja dotyczyła Polskiego Ruchu Wolnościowego „Niepodległość i Demokracja”. Do tego ruchu należeli m.in.: Bogusław Wierzbiański – założyciel i pierwszy redaktor naczelny nowojorskiego „Nowego Dziennika”, Bolesław Błaszewski, Hieronim Wyszyński, prof. Zbigniew Antoni Kruszewski z El Paso związany z Kongresem Polonii Amerykańskiej czy jego przyjaciel Władysław Jaroszewski. To był temat, który mnie zafascynował zaraz po studiach. O emigracji w Polsce wtedy właściwie się nie mówiło…

Skąd się wzięło zainteresowanie tym tematem?

To jest historia zarazem prosta, jak i skomplikowana. Po studiach zacząłem pracę w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej u prof. Jerzego Kłoczowskiego. On był mediewistą, ale miał bardzo dużą wiedzę na temat każdej epoki historycznej. W swoim instytucie dał mi możliwość szerszego spojrzenia na historię. Prof. Kłoczowski utrzymywał kontakty m.in. z prof. Marianem Kamilem Dziewanowskim – profesorem Boston University i University of Wisconsin-Milwaukee w Milwaukee czy prof. Piotrem Wandyczem – profesorem Uniwersytetu Yale. To były lata 90., oni przesyłali nam swoje materiały, opracowania naukowe. To kontakty z nimi i m.in. rozmowa z prof. Wandyczem sprawiły, że zauważyłem, że poza granicami Polski są ludzie wciąż związani z krajem, którzy jednak postrzegają i Polskę, i jej historię nieco inaczej, i mają interesujące przemyślenia na ten temat. Prof. Dziewanowski również mi pomagał, przesyłał materiały, zachęcał do zgłębiania tematu. Stwierdziłem, że muszę przyjechać do Stanów Zjednoczonych, złożyłem wtedy wniosek o stypendium Fundacji Kościuszkowskiej – za pierwszym razem nie dostałem, ale za drugim razem się udało. Pamiętam dużą życzliwość z ich strony. Stypendium trwało pół roku, spędziłem je w dużej mierze na wschodnim wybrzeżu, przede wszystkim w Nowym Jorku, a potem dwa miesiące w Kalifornii, gdzie miałem okazję poznać Macieja Siekierskiego czy spotkać Czesława Miłosza w jego prywatnym domu. Cała ta wizyta potwierdziła to, co już przeczuwałem – że jest to rzeczywistość warta opisania, i dała mi więcej energii i motywacji do tego, by to robić.

Sławomir Łukasiewicz z dr hab. Anną Mazurkiewicz z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego na dziedzińcu Uniwersytetu Harvarda przed pomnikiem założyciela uczelni. Fot. Archiwum A. Mazurkiewicz

Jakie jeszcze były wrażenia z tej pierwszej wizyty w USA?

Bardzo utkwiła mi w pamięci rozmowa z prof. Feliksem Grossem w Nowym Jorku, którą przeprowadziłem razem z pisarką Joanną Bator. W tym wywiadzie pt. „Najgorsze jest okrucieństwo” opowiedział o swoich perypetiach: jak uciekał z Polski korzystając z Kolei Transsyberyjskiej, przez Tokio, San Francisco do Nowego Jorku i jak potem angażował się w różne inicjatywy polityczne i naukowe w USA. To i inne spotkania i rozmowy otwierały mi oczy na pewną rzeczywistość, która w Polsce była niedoceniana, bo była daleko, nieznana. Ten wyjazd uformował mnie jako historyka, nauczył, że trzeba się spotykać z ludźmi, rozmawiać z nimi, czasem poświęcić sporo czasu, żeby zdecydowali się powierzyć mi swoją historię.

Co Pan zrobił po powrocie do Polski?

Gdy wróciłem do Polski napisałem i obroniłem doktorat. Potem podjąłem pracę w Instytucie Pamięci Narodowej. W 2011 r., gdy prezesem został Łukasz Kamiński, objąłem szefostwo programu badawczego dotyczącego emigracji, prowadziłem go 4 lata. Najważniejszym efektem tego programu był raport na temat tego, co wiemy o emigracji i co jeszcze powinniśmy zrobić, aby tę wiedzę poszerzyć. Odbyło się też kilka konferencji, m.in. dotycząca archiwów związanych z Polonią, w której udział wzięli także goście ze Stanów Zjednoczonych: Małgorzata Kot z Muzeum Polskiego w Ameryce, Iwona Korga z Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku czy Bożena Leven z Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce.

Czy nadal zajmuje się Pan tematem emigracji?

Tak, to jest temat, którym zajmuję się od ponad 20 lat, sukcesywnie go badając. Dzięki Komisji Fullbrighta, która przyznała mi Fullbright Senior Award na rok 2019-2020, mogłem ponownie przyjechać do Stanów Zjednoczonych i tu, na miejscu, prowadzić badania – tym razem w Bostonie. Mój dalszy pobyt wsparła Fundacja Kościuszkowska.

Jakie zagadnienie konkretnie zgłębia Pan w Bostonie?

Badam historię sowietologów polskiego, polsko-rosyjskiego, żydowskiego i ukraińskiego pochodzenia, którzy zostali wyrzuceni z Polski z powodu II wojny światowej lub dla których powrót do Polski po 1945 r. był niemożliwy. Zakładałem, że to będą pojedyncze nazwiska, np. Zbigniew Brzezinski czy Richard Pipes, Wiktor Sukiennicki. Myślałem, że szybko uda mi się zrobić kwerendę i opisać te kilka czy kilkanaście postaci, których poglądy wpływały na postrzeganie przez świat zachodni czym jest Związek Sowiecki. Tymczasem lista tych nazwisk wciąż się rozrastała… W pewnym momencie przestraszyłem się, że ten temat mnie przerasta. Dlatego rozpisałem szerszy projekt, nad którym mogę pracować we współpracy z kolegami z Polski i który został sfinansowany przez Narodowe Centrum Nauki. Zaplanowany jest na 4 lata, angażujemy też socjologa, którego opinia pozwoli nam spojrzeć szerzej na ten temat. Sam postanowiłem się skupić na jednej biografii, na przykładzie której będę w stanie pokazać różne niuanse. Jest to biografia Adama Ulama.

Adam Ulam (na zdj. na ławce przed Uniwersytetem Harvarda) był polsko-amerykańskim politologiem i historykiem, sowietologiem, profesorem Uniwersytetu Harvarda. Autor ponad 20 publikacji książkowych i wielu artykułów, specjalista w zakresie zagadnień związanych z historią Rosji i ZSRR oraz okresem zimnej wojny. Fot. adamulam.org

Dlaczego właśnie tę postać Pan wybrał?

Jak może część osób wie, Stanisław Ulam w czasie II wojny światowej w Los Alamos pracował nad projektem atomowym Manhattan i był współtwórcą bomby termonuklearnej. Jest uznawany za jednego z najwybitniejszych matematyków XX wieku. A Adam Ulam to jego brat – o którym mówi się znacznie mniej, a jego losy i kariera są nie mniej ciekawe. W sierpniu 1939 r., na kilka dni przed wybuchem II wojny światowej, obaj wsiedli na statek w Gdyni, zostawiając całą rodzinę w Polsce i wypływając do Ameryki. Stanisław znalazł zatrudnienie na Harvardzie, Adam natomiast miał wtedy zaledwie 17 lat, więc miał zobaczyć Amerykę, podjąć studia i potem wrócić do Polski. Obaj jednak już nigdy do Polski nie wrócili. Stanisław, pogrążony w pracy, nie miał czasu i możliwości, by się zajmować młodszym bratem. Adam, nieco osamotniony w obcym kraju, podjął studia na Brown University w Providence, następnie dostał się na Harvard, który skończył ze stopniem MA, zrobił doktorat z filozofii, podjął też pracę na Harvardzie i bardzo szybko dostał stałą profesurę. Biegle posługiwał się językiem polskim, rosyjskim i angielskim, znał całą ówczesną śmietankę politologii. Trzeba pamiętać, że po II wojnie światowej realna polityka USA i ogólnie zachodniego świata koncentrowała się głównie na ZSRR, który stanowił największe zagrożenie. Trzeba było zrozumieć ten kraj, żeby móc się przed nim bronić. Adam Ulam podjął studia w zakresie myśli politycznej i ideologii Związku Sowieckiego, studiował pisma marksistowskie, przyglądał się ideologicznym podstawom rewolucji rosyjskiej. Jest autorem książek poświęconych Stalinowi, bolszewikom, Leninowi. Przez całe swoje życie wykładał na Harvardzie. Pod koniec lat 60. wydał jedną z najważniejszych swoich książek – „Expansion and Coexistence: Soviet Foreign Policy, 1917-73”. To jedno z najważniejszych ujęć polityki sowieckiej. Potem, w latach 80. – a był to przecież najgorętszy okres zimnej wojny, kiedy w Polsce powstała „Solidarność” – kierował jednym z najważniejszych centrów sowietologicznych w Stanach Zjednoczonych.

Faktycznie fascynująca, a przecież szerzej nieznana postać…

Sam życiorys Adama Ulama jest fascynujący, ale stał się dla mnie kanwą do dalszych wniosków i przemyśleń. Na przełomie lat 40. i 50. tych polskich nazwisk, które przewinęły się przez Harvard, było naprawdę sporo. Polskich wątków na Harvardzie, najstarszej i jednej z najbardziej prestiżowych amerykańskich uczelni, jest mnóstwo.

Czy jednak, oprócz oczywistego waloru historycznego, przybliżenie tej postaci szerszemu gronu ma jakieś znaczenie w kontekście współczesności?

Losy Adama Ulama i jego brata są częścią skomplikowanej historii pokolenia, które zostało wyrwane Polsce. Polska straciła mnóstwo wartościowych, inteligentnych ludzi, którzy z historycznej konieczności, a nie z wyboru, swoje zdolności rozwijali i używali w innych krajach. Ich historia jest niezwykle fascynująca, ale również to, czym się zajmowali, jest bardzo interesujące, zwłaszcza w kontekście aktualnych wydarzeń. Rosja powstała przecież na gruzach Związku Sowieckiego, jest kontynuatorem tamtego ustroju, tamtej ideologii. Władimir Putin przecież wychował się w Związku Sowieckim, wiedza o tym, jak funkcjonował ten ustrój i jak kształtował obywateli, może dać nam wgląd w to, jak Putin myśli, czym się kieruje i jakie są jego zamiary. Natomiast wracając do Adama Ulama, staram się pokazać całokształt tej postaci – jako człowieka, emigranta, Polaka, naukowca, profesora. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zakończę prace nad biografią.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Marcin Bolec


Sławomir Łukasiewicz (ur. 20 września 1972 w Lublinie) – historyk XX wieku, historii historiografii i myśli politycznej. Specjalizuje się w dziejach polskiej emigracji okresu zimnej wojny. Absolwent historii KUL (1996). W 2004 r. obronił pracę doktorską „Trzecia Europa. Polska myśl federalistyczna w Stanach Zjednoczonych, 1940-1971” (promotor: Jerzy Kłoczowski). Habilitacja w 2015 (Partia w warunkach emigracji. Dylematy Polskiego Ruchu Wolnościowego „Niepodległość i Demokracja” 1945-1994). W latach 2002-2005 był pracownikiem Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie, a w latach 2005-2021 pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej. Od 2012 roku wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, m.in. w latach 2015-2019 dyrektor Instytutu Europeistyki.


Adam Bruno Ulam urodził się 8 kwietnia 1922 we Lwowie, zmarł 28 marca 2000 r. w USA. Był polsko-amerykańskim politologiem i historykiem, sowietologiem, profesorem Uniwersytetu Harvarda, bratem Stanisława Ulama. Pochodził z zamożnej, zasymilowanej rodziny żydowskiej. Po uzyskaniu świadectwa maturalnego, wraz z bratem, opuścił Polskę emigrując do Stanów Zjednoczonych. Wyjazd nastąpił zaledwie półtora tygodnia przed wybuchem II wojny światowej. Jego brat, Stanisław, brał udział w projekcie Manhattan, którego celem była budowa bomby atomowej. Po przystąpieniu USA do wojny dwukrotnie, bezskutecznie, próbował wstąpić do armii amerykańskiej. Za pierwszym razem powodem odmowy byli krewni pozostający na terenach okupowanych, a za drugim wada wzroku Ulama – krótkowzroczność. W latach 1944-1947 studiował na Uniwersytecie Harvarda, tamże uzyskał doktorat z filozofii. Autor ponad 20 publikacji książkowych (w latach 1952-1992) i wielu artykułów. Był specjalistą w zakresie zagadnień związanych z historią Rosji i ZSRR oraz okresem zimnej wojny.

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -