piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyZwyczajeJak na przestrzeni wieków zmieniały się kolędy i zwyczaj kolędowania?

Jak na przestrzeni wieków zmieniały się kolędy i zwyczaj kolędowania?

Słysząc słowo „kolęda” najczęściej myślimy o śpiewie opiewającym Narodzenie Pańskie, jednak pod tym pojęciem kryje się też kilka innych znaczeń: wizyta duchownego, odwiedzania domów przez śpiewających przebierańców, a nawet – jak wynika z materiałów etnograficznych – podarek, pierwszy dzień miesiąca lub świętowanie nowego cyklu rocznego.

Zwyczaj chodzenia po kolędzie ma w Polsce długą tradycję. Fot. Archiwum WEM

Wielu badaczy uważa, że słowo „kolęda” wywodzi się z łaciny. Dla Rzymian „calendae” oznaczał każdy pierwszy dzień miesiąca, a Nowy Rok zwano festum Calendarum. Wyraz „calendae” w wielu miejscach Europy dotyczył również bożonarodzeniowych podarków. Gdy mówiono o daniu „na kolędę” lub wręczeniu „kolędy”, chodziło o prezent.

Dociekania etnografów

Pierwotnie funkcjonowały różne formy wyrazu kolęda: kolada, koleda, kaleda. Wielu badaczy bardziej jednak uznaje związek kolędy z wyrazem koło, a uzasadniają to tym, że kolęda to świętowanie nowego cyklu rocznego. Są jednak i teorie, że wyrazy „kolęda” i „kupała”, mogły być imionami rodzimego bóstwa, któremu poświęcono mnóstwo obrzędów.

Na przestrzeni wieków wiele razy zmieniały się skojarzenia dotyczące kolędy. Ten wyraz w kulturze dawnych Słowian określał cały okres Szczodrych Godów, kiedy to człowiek mógł spodziewać się wizyty śpiewającej grupy. Kolędą była też radosna noworoczna pieśń lub oracja, zawierająca zwykle element dobrej wróżby na nadchodzący rok.

Jeśli chodzi o kolędy jako pieśni, te pierwotnie wykonywane były w kościołach, skąd rozprzestrzeniały się po wsiach i miastach. Gdy trafiały do ludu, ten je przystosowywał do swoich potrzeb, wiązał z magicznym życzeniowym myśleniem. Śpiewanie tych pieśni miało zapewnić pomyślność na nadchodzący rok.

Kolęda duchownych

Z czasem upowszechnił się dodatkowo zwyczaj chodzenia „po kolędzie” w znaczeniu wizyt duszpasterskich. Towarzyszył temu ceremoniał i cały wachlarz przesądów. Było m.in. przekonanie, że zajęcie stołka, na którym siedział ksiądz, zapewni pannom zamążpójście. Zaraz po wyjściu duchownego zaczynał się wyścig, bo która pierwsza usiadła – ta miała szczęście, gdyż jako pierwsza powinna w nowo rozpoczętym roku iść w welonie do ołtarza. Takie praktyki zaginęły, ale zachował się zwyczaj, że stół przygotowany na wizytę duszpasterską powinien mieć: świece, kropidło, krzyż, wodę święconą i biały obrus. Celem kolędy jest modlitwa księdza wraz z parafianami w ich domach, poświęcenie domu oraz błogosławieństwo dla rodziny na cały rok. To też okazja do bliższego poznania ludzi i ich problemów. Z uwagi na pieniężne ofiary, wizyta duszpasterska budzi coraz większe kontrowersje.

Grupy kolędnicze

Kolęda to także nazwa zwyczaju chodzenia po okolicznych domach, dawniej nie tylko z nadzieją na pieniądze, ale także poczęstunek: smakołyki, gorzałkę itd. Jeszcze w czasach naszych rodziców ulubioną rozrywką było odwiedzanie sąsiadów, a nawet odległych domostw przez grupy śpiewające kolędy w przebraniu Żydów, Cyganów, niedźwiedzi, aniołów itd. Praktykowali to dorośli i dzieci. Gospodarzom winszowano pomyślności, zaczepiano, żartowano. Obecnie „po kolędzie” chodzą głównie dzieci i to tylko w mniejszych miejscowościach, w miastach coraz rzadziej.

Świąteczne utwory znane są prawie wszystkim, sympatią darzy je nawet wielu niewierzących. Część pięknych kolęd jest zasługą nieznanych twórców, ale wiele ma słynnych autorów. Utwór „Przybieżeli do Betlejem” jest dziełem jednego z pierwszych polskich pisarzy – Jana Żabczyca, „W żłobie leży” napisał Piotr Skarga, a autorem kolędy „Bóg się rodzi” jest Franciszek Karpiński. Bardzo znana jest też „Mizerna cicha” napisana przez Teofila Lenartowicza.

Ludowe wersje

Pokrewne kolędom są pastorałki, czyli pieśni, których głównym motywem jest wędrówka pasterzy do Betlejem. Są one późniejsze niż kolędy. Było w nich dużo scen obyczajowych z codziennego życia ludu. Słynny badacz Kolberg odnotował wielkopolską XIX-wieczną pastorałkę, która jest dobrym przykładem tych zjawisk. Fragment jej tekstu: „Gdy Wojtek znużony snem w polu spoczywa, słyszy, że go z budy głos jakiś wzywa. Porywa się jak sparzony, sądząc że wilk zakradziony owce mu zabrał. Lecz jak przetrze oczy i nadstawi ucha, mu anioł mówi: bierz się do kożucha, weź fujarę, idź do szopy, pod betlejemskie okopy, abyś tam zagrał.”

Ciekawostką jest, że w niektórych okolicach istniały osobne kolędy śpiewane przez dziewczęta, inne przez chłopców. W zależności od regionu grupy kolędnicze różniły się nazwami i składem, czasem przebierańcom towarzyszyły żywe zwierzęta (osiołek, koza). Brano też sztuczne podobizny ptaków i czworonogów. Co śmielsi, w zależności od otrzymanych podarków, chwalili bądź ganili gospodarzy.

Granice kolędowania

Nie tylko ze względów religijnych, ale i dla ocalenia tradycji, do tej pory w Polsce odbywają się liczne przeglądy i festiwale kolędowe, z których największym, gromadzącym kilkadziesiąt tysięcy wykonawców, jest Ogólnopolski Festiwal Kolęd i Pastorałek w Będzinie.

Choć melodie kolęd słychać na długo przed świętami nawet w marketach i kawiarniach, z kościelnego punktu widzenia nie jest to poprawne. W liturgii kolędy dopuszcza się i wykonuje od pasterki, czyli mszy o północy w święta Bożego Narodzenia (noc z 24 na 25 grudnia) do Święta Ofiarowania Pańskiego, inaczej Gromnicznej (2 lutego). Jest więc ponad miesiąc, by nacieszyć się słuchaniem lub śpiewaniem pięknych pieśni z tradycją. Nie żałujmy sobie tej przyjemności, zachęcając do wspólnego kolędowania rodzinę i przyjaciół.

Halina Kossak

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -