Porwanie samolotu, brawurowa ucieczka z komunistycznej Polski i upragniona wolność, po którą trzeba było przeprawić się aż za ocean – brzmi to jak doskonały materiał na książkę. Potencjał tej historii dostrzegł Janusz Szlechta i opisał ją w swojej najnowszej książce pt. „Lot w stronę wolności”. Książka została wydana pod koniec zeszłego roku przez Oficynę Wydawniczą Impuls w Krakowie i jest szóstą pozycja w literackim dorobku autora.
– Zadzwonił redakcyjny telefon. Kiedy podniosłem słuchawkę, usłyszałem miły, ciepły, męski głos: „Nazywam się Krzysztof Wasielewski. Chciałbym spotkać się z panem i porozmawiać. Zależy mi na tym, aby nagłośnić sprawę zbiórki pieniędzy dla Fundacji „Wiedeńczyk”. Mam dużo do opowiedzenia, więc słuchanie mnie będzie wymagało cierpliwości. Czy znajdzie pan dla mnie czas?”. Zaintrygowała mnie ta nieoczekiwana propozycja. Zadzwoniłem raz, potem drugi… Rozmawialiśmy coraz częściej i coraz dłużej. Pan Krzysztof opowiedział mi kawałek swojej historii – relacjonuje Janusz Szlechta, zdradzając, jak rodził się pomysł na książkę.
Krzysztof Wasielewski był żołnierzem i latał jako pilot samolotem An-2 w 13. Pułku Lotnictwa Transportowego. W stanie wojennym tym samolotem uciekł z Krakowa do Wiednia, a ucieczka ta odbiła się głośnym echem nie tylko w Polsce. Na pokładzie uprowadzonego 1 kwietnia 1982 r. z lotniska w Balicach „Antka” znalazło się czterech wojskowych, dwie kobiety i czworo dzieci, z których najmłodsze miało niespełna roczek. Plan ucieczki z komunistycznej Polski do Wiednia był dziełem właśnie Krzysztofa Wasielewskiego. Kiedy Polacy wylądowali w Wiedniu, zajęły się nimi służby austriackie. Następnego dnia przyleciał do Wiednia sam premier ówczesnego rządu PRL Mieczysław Rakowski i domagał się odesłania uciekinierów do Polski. Ale Austriacy ich nie wydali. Krzysztof Wasielewski dosyć szybko, wraz z kilkuletnią córką, trafił do Stanów Zjednoczonych. Jego koledzy z rodzinami też ostatecznie wylądowali w USA, tyle że dwa lata później. Samolot An-2 – z numerem bocznym 7447 – po pewnym czasie wrócił z Wiednia do Polski. Do 2012 roku był w służbie polskiego wojska. Potem trafił do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie i zyskał nazwę „Wiedeńczyk”. Powstała nawet Fundacja „Wiedeńczyk” An-2, której najważniejszym zadaniem jest utrzymanie tego samolotu w stanie lotnym. Pan Krzysztof wspiera tę fundację finansowo.
Krzysztof Wasielewski mieszka obecnie nieopodal stolicy stanu Nowy Jork – Albany – i jest zapalonym maratończykiem. Biegać zaczął w wieku 52 lat, ale ma na swoim koncie m.in. maraton w Bostonie i Nowym Jorku. W 2016 roku podjął decyzję, aby przebiec trasę, którą kiedyś, wiele lat temu, wraz z przyjaciółmi, przeleciał samolotem z Krakowa do Wiednia. Tym biegiem, w symboliczny sposób, zamknął historię tamtej ucieczki w stanie wojennym.
Historia tej brawurowej ucieczki jest pasjonująca i niewątpliwie zaciekawi zarówno pasjonatów historii, jak i miłośników literatury przygodowej. Spisana w formie wywiadu-rzeki w książce Janusza Szlechty stanowi doskonałą lekturę.
Joanna Szybiak