Rozmowa z polskim dermatologiem na Greenpoincie Markiem Paliwodą, PA.
Jak długo prowadzi Pan praktykę na Greenpoincie i dlaczego właśnie tutaj?
Marek Paliwoda: Z polską dzielnicą jestem związany od blisko 20 lat. Chociaż jestem urodzony w Stanach, czuję się Polakiem i nie wyobrażam sobie prowadzenia praktyki w żadnym innym miejscu. Mam tutaj wielu pacjentów, a także liczne grono przyjaciół i znajomych. Właściwie od chwili, kiedy ukończyłem studia, pracuję na Greenpoincie. W różnych miejscach. Przyjmowałem pacjentów w Park Plaza Dermatology, a także w Vanguard Dermatology, jednak podczas pandemii wiele klinik lekarskich przestało istnieć albo przeniosły się gdzie indziej. Ja nie chciałem opuszczać Greenpointu, dlatego otworzyłem tutaj kolejną praktykę i obecnie prowadzę gabinet przy 134 Greenpoint Ave. Cieszę się, że tutaj jestem i ciągle mogę pomagać Polonii i służyć jej swoim doświadczeniem.
W jakiej dziedzinie dermatologii się Pan specjalizuje i z jakimi dolegliwościami zjawiają się pacjenci najczęściej?
Od początku zajmuję się przede wszystkim dermatologią medyczną i estetyczną. Jeśli chodzi o kwestie medyczne trafiają do mnie pacjenci z różnymi schorzeniami skóry. W przypadku Polaków jest to najczęściej łupież i trądzik różowaty, niekiedy łuszczyca. Codziennie wykonuję też wiele badań skóry pod kątem wykrycia nowotworów, w tym złośliwych, czyli tzw. skin cancer screening. W przypadku nowotworów profilaktyka jest kluczowa i takie badania trzeba powtarzać regularnie. Sprawdzam też pieprzyki oraz różne zmiany skórne i jeśli istnieją jakiekolwiek podejrzenia, kieruję próbki do dalszych badań histopatologicznych. W każdym wypadku wdrażam też odpowiednie procedury leczenia, tak więc pacjent nigdy nie jest pozostawiony sam sobie.
Jacy pacjenci trafiają do Pana gabinetu?
Przychodzą do mnie osoby w każdym wieku, zarówno młodzież i dorośli, jak też dzieci i ludzie starsi. Z uwagi na fakt, że przyjmuję na Greenpoincie, ponad połowę moich pacjentów stanowią Polacy. Swoją praktykę prowadzę już na tyle długo, że rodzice, którzy kiedyś sami leczyli się u mnie, przyprowadzają teraz swoje dzieci, a niekiedy nawet i wnuki. Można więc powiedzieć, że leczę trzy pokolenia Polaków. Nie ukrywam, że daje mi to dużą satysfakcję, a także pokazuje, że dobrze wywiązuję się ze swojej pracy.
Jednak w polskiej dzielnicy znany jest Pan przede wszystkim ze względu na dokonania w zakresie medycyny estetycznej. Jakie zabiegi Pan wykonuje i które cieszą się największą popularnością?
Obecnie trzy najpopularniejsze zabiegi to lifting twarzy z wykorzystaniem nici (PDO Thread Lift), różne formy Botoxu, a także wypełnienia kwasem hialuronowym. Oczywiście stosuję też inne formy liftingu, wykonuję korekty twarzy, a także przeprowadzam zabiegi z użyciem lasera i plazmy. Bardzo popularna, szczególnie wśród ludzi młodych, jest obecnie korekta ust. Lista zabiegów jest tutaj naprawdę bardzo długa, a wszystkich potencjalnych chętnych zapraszam na osobistą konsultację. W tym miejscu chciałbym również przestrzec, aby osoby, które naprawdę dbają o swoje zdrowie i urodę, udawały się tylko w sprawdzone miejsca i korzystały z usług prawdziwych fachowców. Niestety wykonuję bardzo dużo poprawek po nieudanych zabiegach kosmetycznych, gdzie często ktoś chciał zaoszczędzić parę dolarów, a w rezultacie nie dość, że nie jest zadowolony ze swojego wyglądu, to ostatecznie kosztuje go to znacznie więcej.
W Pana gabinecie pojawiają się bardzo popularne osoby, gwiazdy znane z programów telewizyjnych i pierwszych stron gazet?
To prawda. Moimi klientami są na przykład osoby z reality show „The Real Housewives”, a także modelki „Victorii Secret”, a także znani aktorzy. Jedną z nich jest mająca polskie korzenie Magda Ziomek, gwiazda reality show „Below Deck Down Under”. Personaliów wielu osób nie mogę zdradzić, gdyż w mojej profesji dyskrecja jest również bardzo ważna. Mogę jednak zapewnić, że wszystkich swoich klientów traktuję tak samo. Każda pojawiająca się w moim gabinecie osoba może liczyć na fachową poradę i profesjonalną opiekę zarówno przed, w trakcie, jak i po zabiegu. Mam poczucie odpowiedzialności i świadomość, że dbam zarówno o urodę, jak i przede wszystkim o zdrowie pacjentów, a często od mojej właściwej diagnozy zależy nie tylko ich wygląd, ale niekiedy i życie. Jest to wbrew pozorom bardzo odpowiedzialna praca, ale nie zamieniłbym jej na żadną inną. Uwielbiam to, co robię, praca to moja pasja. Podobnie jak uwielbiam miejsce, w którym pracuję, czyli polski Greenpoint.
Marcin Żurawicz