Od 13 września niezaszczepieni nowojorczycy nie wejdą do restauracji, siłowni oraz wielu innych miejsc gromadzących spore ilości osób. Lecz to, czy wymóg ten ulegnie zmianie od stycznia przyszłego roku, w dużej mierze zależeć będzie od tego, kto wygra listopadowe wybory i zostanie następnym burmistrzem miasta.
Kilka dni po tym, jak kończący swoją ostatnią kadencję Bill de Blasio ogłosił, że Nowy Jork stanie się pierwszym miastem w kraju wymagającym szczepienia w miejscach publicznych, polskiego pochodzenia kandydat na jego następcę Curtis Śliwa ostro skrytykował burmistrza, sugerując że nowe wymogi naruszają prawa obywatelskie i wolność.
Podczas konferencji prasowej w czwartek, 5 sierpnia, przed urzędem miasta Śliwa jasno stwierdził, że jego zdaniem Nowy Jork powinien przyjąć strategię rekomendowania szczepionek i nakłaniania nowojorczyków, aby się zaszczepili, ale nie ma prawa ich do tego zmuszać. – Nie jesteśmy Francją, nie jesteśmy Włochami. Jesteśmy Ameryką – wolnym krajem! – mówił republikański kandydat na burmistrza podczas konferencji prasowej. Śliwa zwrócił też uwagę na osoby, które nie mogą się zaszczepić z powodów zdrowotnych oraz religijnych, nazywając obecne wymogi niesprawiedliwą karą.
Jego przeciwnik, demokrata Eric Adams, poparł decyzję obecnego burmistrza co do wymogu szczepień, nazywając ją „ruchem w odpowiednim kierunku”.
Curtis Śliwa i Eric Adams zmierza się w wyborach 2 listopada.
Darek Barcikowski