Demokraci z Florydy przygotowują się na kiepską noc wyborczą 8 listopada. Niecałe dwa tygodnie przed wyborami pojawiają się sygnały, że perspektywa wygranych w kluczowych wyścigach oddala się od demokratycznych kandydatów.
Wskazują one na stracone okazje i nietrafioną komunikację – w tym przesłanie partii dotyczące prawa do aborcji i kontroli broni, które nie rezonuje z mieszkańcami stanu. Wśród zarzutów pojawił się brak koordynacji między kampaniami deputowaneej Val Deming, która walczy o mandat z senatorem Marco Rubio, i Charliego Crista, rzucającego wyzwanie gubernatorowi Ronowi DeSantisowi.
Demokratów najbardziej niepokoi wycofanie się z finansowania swoich kandydatów krajowych organizacji i darczyńców. Wywołuje to obawy, że Floryda jest wygrana dla GOP. Podejście takie miałoby złe konsekwencje dla perspektywy wyborów prezydenckich w 2024 roku. Demokraci zebrali łącznie 29 milionów dolarów w czterech niefederalnych wyścigach ogólnostanowych. Dla porównania: republikanie zebrali prawie 200 milionów dolarów.
WEM