W tym roku celebrowaliśmy piątą z kolei „Staropolską Wigilię w Szlacheckim Dworku”, czyli tradycyjną kolację wigilijną oraz świąteczny spektakl Teatru Wyobraźni Novum w Restauracji Bałtyk. Podtrzymywanie tradycyjnej wigilii z 12 potrawami jest stosunkowo proste. Ponieważ my, Polacy, pytani: „Co to jest tradycja?” najczęściej naszą odpowiedź umiejscawiamy przy wspólnym stole, a więc przy spożywaniu potraw i nie tylko.
Wigilia ma jednak dużo głębsze przesłanie. Wigilia jest jak szczyt, na który się wspinamy w ciągu 12 miesięcy, aby z góry spojrzeć na swoje sukcesy i porażki przeżytego roku. Może dlatego wszyscy dbają, aby świąteczny stół uginał się pod ilością potraw. Niektórzy biegną do zapomnianego przez rok kościoła, aby uzupełnić tam swoją obecność. Inni zapełniają prezentami miejsce pod choinką, nadrabiając swą hojność. Pozostali poprzez muzykę, spektakle czy pokazy starają się wejść w nastrój świąteczny. Wszystkie formy są dobre i wszystkie skuteczne.
Zabierając się do pisania nowego scenariusza świątecznego spektaklu, usłyszałam, że może nie powinnam zbyt dużo opowiadać o historii i tradycjach, bo i tak nikt tego nie słucha. Smutna opinia, jednak szczerze się z nią nie zgadzam. To właśnie teatr ma za zadanie mówić i prowokować do myślenia. A jeśli otrzymamy choćby jedną pozytywną reakcję, to jest to warte wysiłku twórczego.
Zrobiłam też mały test wśród znajomych, pytając, czy po wigilii śpiewają kolędy? Na dziesięć zapytanych osób, pozytywnie odpowiedziały tylko dwie. Dało mi to jasny znak, że skoro zanika wspólny śpiew w domach, warto o to zawalczyć podczas teatralnego występu. Tak więc tegoroczny spektakl „Świąteczna Sukcesja” był historią wspólnie śpiewanych kolęd przez pradziadków reprezentujących wiek XVIII, ich wnuczki z wieku XIX, ich sąsiadów oraz widzów – gości z przełomu XX I XXI wieku, czyli nazywaną w teatrze tzw. czwartą ścianę.
„Sukcesja – to brzmi jak spadek?” – zapytał Pradziadek w naszym spektaklu. Na to odpowiedziała Prababcia – „Mój drogi, to chyba przekazywanie spuścizny?” Obydwoje z końca XVIII wieku. Ripostują to Wnuczka i Prawnuczka z początku wieku XIX – tłumacząc, że świąteczna sukcesja – to przekazywanie bezcennych tradycji świątecznych z pokolenia na pokolenie oraz kultywowanie ich – przez lata, dekady, wieki i tysiąclecia.
Historia polskiej kolędy jest niesamowita, ponieważ konkretni twórcy większości naszych kolęd nie są znani, a jedynie autorzy śpiewników, którzy je rzetelnie spisywali. Znamienny jest również fakt, że polska kolęda łączyła wszystkie środowiska od ziemiańskich do królewskich, a później dumnie trwała przez wiele lat zaborów.
Jedną z najstarszych jest kolęda – kołysanka „Lulajże, Jezuniu”. Najwcześniejsza wersja tekstu z 1705 roku istnieje w Archiwum Archidiecezji w Poznaniu. Zapis melodii w nutach odnajdujemy po 138 latach w roku 1843. Jakąż więc siłę mają kolędy przechowywane w sercach naszych rodaków. W swoim sercu pielęgnował tę melodię również Fryderyk Chopin, wykorzystując jej motyw w środkowej części Scherzo h-moll op. 20.
Natomiast królowa kolęd – „Bóg się rodzi” – to najbardziej wzniosła i dostojna kolęda w rytmie przepięknego narodowego tańca – poloneza, który, jak niektóre źródła donoszą, był polonezem koronacyjnym królów polskich, datowany jeszcze na czasy Stefana Batorego, a więc XVI wiek. Tekst do niej napisał sam Franciszek Karpiński, polski poeta epoki oświecenia w 1790 roku. Pieśń ta jest jedyna w swoim rodzaju – łączy patos z powszechnością, a boskość z prostym stylem ludowym. Nic dziwnego, że trafia do wszystkich Polaków. Osobiście pragnęłabym, abyśmy jak w tej pieśni umieli na co dzień łączyć te, nie da się ukryć, nasze cechy narodowe ponad wszelkimi podziałami.
Inną prawdziwie szlachecką kolędą, do której słowa napisał królewski kaznodzieja – Piotr Skarga na przełomie XVII I XVIII wieku, jest kolęda „W żłobie leży”. Melodia została zapożyczona z popularnego wówczas dworskiego tańca chodzonego, który był również polonezem koronacyjnym Władysława IV Wazy. Kolęda „Przybieżeli do Betlejem” z upływem wieków od XVII do XIX ulegała licznym modyfikacjom, jednak wiadomo, że linia melodyczna pochodzi z symfonii instrumentalnej „Symphonia de Nativitate” z 1759 roku.
Kolęda zwana powitalną „Wśród nocnej ciszy” została opublikowana w roku 1853, w śpiewniku kościelnym autorstwa księdza Michała Mioduszewskiego. Do grona kronikarzy kolęd należał również Teofil Klonowski, kompozytor i pedagog, który w „Zbiorze pieśni z melodyjami” w 1858 roku, spisał kolędę „Bracia, patrzcie jeno”. Skoczna kolęda „Dzisiaj w Betlejem” powstała w wieku XVII i była zapożyczona przez Białorusinów, Ukraińców, a nawet protestantów. Pierwsza wersja została opublikowana w śpiewniku ks. Jana Siedleckiego w 1878 roku.
„Jezus Malusieńki” to kolęda w rytmie nostalgicznego kujawiaka z XVIII wieku i była niezwykle popularna w klasztorach żeńskich. Karmelitańskie rękopisy mają aż 13 zwrotek. Natomiast oryginalna melodia z XVIII wieku kolędy „Pójdźmy wszyscy do stajenki” była znacznie wolniejsza. Z upływem lat, oraz niewątpliwie treści, w XIX wieku kolęda nabrała rytmu marszowego. Ks. Siedlecki w śpiewniku z 1878 roku podkreśla, że melodia pochodzi z Krakowa.
Nasz spektakl zakończyliśmy kolędą „Cicha noc”, znaną pod każdą szerokością geograficzną. Kolęda była oryginalnie wierszem „Stille Nacht”. Napisał go Joseph Mohr, wikary kościelny w 1816 r. Dwa lata później organista kościelny Franc Xaver Gruber dopisał melodię. I tak z małego kościółka w austriackim Oberndorf rozsiała się kolęda po świecie do ponad 300 krajów, gdzie otrzymała ich języki i dialekty. Tutaj, na emigracji, w wybranej przez nas Ameryce słyszymy ją często w różnych językach, uświadamiając jednocześnie, że kolęda ma jeszcze większą moc niż ponadczasowość narodową w danym kraju. Kolęda jest przepięknym ponadkulturowym instynktem przekazywania dobrych życzeń.
Drodzy Państwo – współcześni XXI wieczni – doceńmy siłę magicznej kolędy przekazywanej z pokolenia na pokolenie i podtrzymujmy bożonarodzeniowe tradycje spotkań, biesiady i wspólnego śpiewu, dzięki czemu możemy przeżyć bliskość pokoleniową, dającą nadzieję i siłę na kolejne lata, dekady i wieki.
W świątecznym spektaklu Teatru Wyobraźni Novum pt. „Świąteczna Sukcesja” wystąpili: Maja Laszczka, Dorota Kościuk-Borkowski, Ewa Badowski, Andrzej Borkowski, Barbara Gołaszewska, Joanna Bogacki, Andrzej Rogalski, Bogumiła Podbielski, Danuta Botticello, Beata Toporski, Zbigniew Bogacki, Beata Krajewska, Barbara Kilian-Marquess. Scenariusz i reżyseria: Dorota Kościuk-Borkowski.
P.S.
Z wielką radością usłyszałam od kilku osób po spektaklu, że rozdawane śpiewniczki z kolędami będą wykorzystane w ich domach. A wczoraj na proszonym obiedzie rozpoznałam je na stole. Wspólnie śpiewaliśmy kolędy, wymieniając się również opowieściami i żartami. Myślę, że mam już pomysł na przyszłoroczny świąteczny spektakl podczas cyklicznej Staropolskiej Wigilii w Szlacheckim Dworku…
Do zobaczenia i wesołych świąt!
Dorota Kościuk-Borkowski
dyrektor artystyczna Teatru Wyobraźni Novum z Connecticut
Fot. Archiwum Teatru Wyobraźni Novum – Piotr Krajewski