Wieczorni smakosze mogą odetchnąć z ulgą. Obalono bowiem mit o szkodliwości jedzenia po godzinie 18. Na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej podano kilka ciekawych faktów.
Według zaleceń dietetyków i rozmaitych poradników przez ostatnie lata niewskazane było jeść po 18, co dla wielu walczących z kilogramami stawało się źródłem frustracji, bo trudno zjeść pożywną kolację po ciężkim dniu, a przeważnie nawet obiado-kolację, gdy pracę kończy się około 17 i droga powrotna oraz przyrządzenie posiłku dodatkowo zajmują czas. Nawet jeśli takich zwyczajów późniejszego jedzenia nie wymuszają godziny pracy, to wielu i tak miewa apetyt wieczorną porą. Niejeden o zaawansowanej porze czuje ssanie w żołądku. Część osób podjada pojedyncze produkty właściwie tuż przed snem, nie traktując ich jako posiłek.
Jednym z podstawowych zaleceń żywieniowych jest regularność spożywania posiłków – pięciu lub czterech w ciągu dnia, z zachowaniem odstępów. Zalecane jest planowanie ostatniego posiłku na około 2-3 godziny przed snem. Zatem pory posiłków będą zależne od naszego codziennego trybu życia. Jeśli późno kładziemy się spać, np. o 23.00, to umiarkowana kolacja bliżej 21.00 nie będzie katastrofą dietetyczną.
Pora przyjmowania ostatniego w ciągu dnia posiłku powinna być dostosowana do codziennego rytmu życia, a tym samym ma być uzależniona od pory rozpoczęcia śniadania i spożywania kolejnych posiłków oddzielonych 3-4-godzinnymi przerwami. Wszystko to jednak teoria, którą weryfikuje życie. Jeśli nie da się idealnie, bo raczej nie da, to przynajmniej warto zachować pewne rozsądne granice czasowe i ilościowe, ale godz. 18 nie jest już tym straszakiem i to cieszy!
Halina Kossak
