W poniedziałek, 18 października, nowojorska Komisja Projektowania Publicznego jednogłośnie zdecydowała o usunięciu z sali obrad Rady Miejskiej pomnika trzeciego prezydenta USA Thomasa Jeffersona. O usunięcie monumentu apelowały m.in. grupy robocze Rady Miejskiej: czarnoskóra, latynoska i azjatycka. Wielokrotnie zwracał się o to członek Zgromadzenia Stanowego Nowego Jorku – reprezentujący Brooklyn – Charles Barron. Zwolennikiem przeniesienia pomnika był także burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio.
Jefferson (1743-1820) to jeden z ojców założycieli Ameryki i autorów Deklaracji Niepodległości i choć jego zasługi na rzecz powstania niepodległego kraju są niepodważalne, to zastrzeżenia wielu osób budzi fakt, iż był on także posiadaczem niewolników. I właśnie to legło u podstaw podjętej przez Komisję decyzji.
Plany usunięcia posągu zdecydowanie krytykował republikański kandydat na burmistrza Curtis Sliwa, który ma polsko-włoskie pochodzenie. – Czy przy wszystkich problemach miasta Nowy Jork to jest naprawdę najbardziej paląca kwestia teraz, w schyłkowych dniach nieudanej kadencji de Blasio? – pytał Sliwa.
Nie wiadomo jeszcze, gdzie trafi pomnik. Rzecznik burmistrza Mitch Schwartz wyjaśnił, że Rada Miejska jest zainteresowana znalezieniem dla posągu innego miejsca, które mogłoby „nadać kontekst dziedzictwu Jeffersona w całej jego złożoności”. Jako jedną z potencjalnych nowych lokalizacji wymienia się Nowojorskie Towarzystwo Historyczne (N-YHS).
WEM