W piątek, 5 kwietnia, miało miejsce najpotężniejsze trzęsienie ziemi na wschodnim wybrzeżu USA od 100 lat, o magnitudzie 4.8. Epicentrum znajdowało się ok. 6 km od Clifton w stanie New Jersey. Wstrząsy odczuwalne były także w Nowym Jorku oraz w wielu miastach stanów: New Jersey, Nowy Jork, Pensylwania, Connecticut, Delaware i Massachusetts.
W mieście Nowy Jork zawyły syreny, mieszkańcy otrzymali też alerty na swoje smartfony, w dniu wstrząsu tymczasowo został wstrzymany ruch na nowojorskich lotniskach. Nowojorskie służby – policja i straż pożarna – podały jednak, że nie ma informacji o szkodach bądź rannych. Władze transportowe metropolii nowojorskiej (MTA) stwierdziły, że mosty, tunele i metro pozostały w nienaruszonym stanie po trzęsieniu ziemi.
Jak poinformowała gubernator Kathy Hochul, uszkodzenia dotyczą przede wszystkim popękanych płyt chodnikowych. W sąsiednim New Jersey również obyło się bez poważniejszych uszkodzeń, choć doszło do wycieku gazu i awarii wodociągu w Randolph, a w Newark wystąpiły przerwy w dostawie prądu.
W kolejnych dniach w okolicach Nowego Jorku i New Jersey zaobserwowano wiele wstrząsów wtórnych, a eksperci ostrzegają, że to jeszcze nie koniec. Sejsmolodzy przypominają, że całe wschodnie wybrzeże jest obszarem aktywnym sejsmicznie, chociaż większość trzęsień ziemi jest w tym regionie stosunkowo słaba. Zaledwie w ciągu jednego dnia od głównego wstrząsu odnotowano ok. 30 wstrząsów wtórnych, jednak ich siła była niewielka. Eksperci podkreślają, że wstrząsy wtórne mogą utrzymywać się przez kilka dni lub tygodni.
Warto przypomnieć, że najbardziej znaczące wstrząsy zarejestrowane w ostatnim czasie w Nowym Jorku miały miejsce w 1884 roku. Trzęsienie ziemi o magnitudzie 5.2 nawiedziło wówczas Coney Island na Brooklynie.
WEM
