Jakże piękna i lubiana Halina Mlynkova oberwała niedawno za swoją stylizację. Ubiór, który założyła na opolski festiwal, wywołał falę krytycznych uwag. Na piosenkarce nie pozostawiono suchej nitki.
Nie był to zbyt kusy czy prześwitujący ubiór, przeciwnie – dużo zakrywał, ale nie w tym rzecz. Kreacja była mocno rozbudowana i nieco teatralna. Miała bardzo wysoki, postawiony sztywno kołnierz, barokowe żaboty, obfite rękawy, a do tego zamaszysty, rozkloszowany dół sukni – wszystko to w purpurze połączonej z bielą. Efekt faktycznie mocny, ale cóż – taką wizję miał projektant, artystycznie i ciekawie, ale inny gust przejawiali widzowie, którzy nie uznali polotu twórcy kreacji ani nie zrozumieli zgody na założenie tego „dzieła” przez skromną z natury wokalistkę. Mlynkova, będąc jedną z gwiazd opolskiego koncertu, zapewne chciała wypaść dobrze i wyróżnić się z tłumu.. Nie przewidziała aż tak mocnej reakcji internautów.
45-letnia wokalistka od dawna jest aktywna na scenie. W przyszłym roku będzie świętować25-lecie pracy artystycznej. Spotkała się zapewne z różnymi reakcjami i komentarzami już wcześniej, bo o cierpkie uwagi nie jest trudno zwłaszcza w internetowych czasach. Na szczęście byli i tacy widzowie, którzy nie patrzyli na występ tylko poprzez pryzmat stroju, ale czerpali radość z samej obecności artystki i jej pięknie zaśpiewanych piosenek: „Czerwone korale”, „W kinie, w Lublinie – kochaj mnie”, „Gdzie ten, który powie mi”. Piosenkarka pochodząca z Zaolzia była w latach 1998-2003 wokalistką zespołu Brathanki. Teraz to artystka solowa, niezależna. Z pierwszego związku z Łukaszem Nowickim ma syna Piotra, a z późniejszego związku z Marcinem Kindlą syna Leona. Posługuje się językami polskim, czeskim, angielskim i rosyjskim, a także gwarą zaolziańską.
Halina Kossak