czwartek, 19 września, 2024
Strona głównaDziałyHistoriaGenerał Maczek: Twardo, ale po rycersku

Generał Maczek: Twardo, ale po rycersku

„Bijcie się tak, jak bił się zawsze żołnierz polski w ciągu naszej historii. Bijcie się twardo, ale po rycersku!” Takimi słowami generał Stanisław Maczek zagrzewał do boju swoich żołnierzy, będąc dlań wzorem niezłomności. O jego roli w walkach II wojny światowej oraz miejscu, jakie zajmuje obecnie w pamięci potomnych, opowiada Jacques Wiacek, autor pierwszej francuskojęzycznej monografii o 1 Dywizji Pancernej generała Maczka pt. „Histoire de la 1re division blindée polonaise (1939–1945): L’odyssée du phénix”.

Fot. muzhp.pl

Natalia Pochroń, Muzeum Historii Polski: Swoją książkę o generale Maczku i jego dywizji nazwał Pan odyseją Feniksa. Dlaczego odyseja”?

Jacques Wiacek: Tak jak mityczny Odyseusz pozostawił swoją Penelopę i wyruszył pod Troję, tak generał Maczek w 1939 w. opuścił ojczyznę i wkroczył na szlak bojowy. Jego odyseja prowadziła przez kilka krajów. Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej przedostał się na Węgry, skąd następnie wyruszył do Francji, by wraz z polskimi żołnierzami walczyć w kampanii francuskiej. Po upadku Francji dotarł do Szkocji, następnie zaś Wielkiej Brytanii, gdzie powierzono mu dowództwo nad nowo utworzoną 1 Dywizją Pancerną. Razem z nią przeszedł szlak bojowy obejmujący kilka krajów – Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Podczas tych walk polscy żołnierze skutecznie odpierali ataki niemieckie, wyzwolili wiele miejscowości – walczyli na wielu frontach i w wielu ważnych bitwach rozgrywających się na kontynencie europejskim.

MHP: A skąd Feniks?

Jacques Wiacek: Mitologiczny Feniks posiadał zdolność odradzania się z popiołów, powstawania na nowo. Podobnie było z żołnierzami Maczka – uformowanymi kolejno w 10 Brygadzie Kawalerii, 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej a wreszcie w 1 Dywizji Pancernej. Można powiedzieć, że oni również potrafili się „odradzać”, podnosić z niemal każdej klęski. Bitwa o Polskę była bowiem w 1939 roku przegrana, w kilka miesięcy później bitwa o Francję również. Mimo tego formacja jako taka zachowała swój charakter i mobilizację. Żołnierze Maczka potrafili skutecznie przebić się przez linię wroga i stawiać opór, a często i wypierać siły niemieckie. To odradzanie się i wzrastanie w sile mimo przegranej zrobiło na mnie ogromne wrażenie – stąd wybór takiego tytułu.

MHP: Historia Maczkowców, ale i II wojny światowej, zaczyna się w Polsce, we wrześniu 1939 r. Jak kampania wrześniowa postrzegana jest współcześnie na Zachodzie?

Jacques Wiacek: Jest to temat wciąż stosunkowo mało znany. Dla Francuzów wojna rozpoczyna się w 1940 r. kampanią francuską, wiele osób jest przekonanych, że czas trwania II wojny światowej to lata 1940 – 1945, a nawet 1944. Etap polskiego września 1939 r. bywa pomijany, marginalizowany. Jest tak być może dlatego, że wiele osób na Zachodzie nie zna tła gospodarczego, politycznego czy międzynarodowego tego konfliktu. Stąd też obraz kampanii wrześniowej jest często spłycany, upraszczany, ludzie odwołują się do karykatur lub ironii. Najczęściej motywowane jest to chęcią ukrycia faktu, że ani Anglia, ani Francja nie wywiązały się ze swoich zobowiązań sojuszniczych i nie udzieliły Polsce pomocy w obliczu niemieckiej agresji.

Kiedy jednak odpowiednio nakreśli się temat, wówczas zainteresowanie kampanią wrześniową rośnie. Poproszono mnie kiedyś o napisanie artykułu o TKS – polskich tankietkach (małych wozach bojowych), będących jedną z podstawowych broni polskich sił pancernych podczas kampanii wrześniowej 1939. To dość specjalistyczny temat, wydawać by się mogło, że zarezerwowany dla znawców czy miłośników – a jednak zainteresowanie nim było duże.

MHP: Jak traktowano żołnierzy Maczka, w krajach, w których stacjonowali – we Francji, Wielkiej Brytanii?

Jacques Wiacek: W czasie kampanii francuskiej 1940 r. 10 Brygada Kawalerii Pancernej – jednostka powstała w wyniku odtworzenia 10 Brygady Kawalerii rozbrojonej po klęsce września 1939 r. – znajdowała się dopiero w fazie organizacji. Wojsko francuskie było fatalnie przygotowane do konfliktu, miało ogromne braki w ekwipunku czy broni. Dlatego też Francuzi okazywali niechęć wobec konieczności zbrojenia polskich żołnierzy. Polskim oficerom udało się pozyskać jedynie niewielkie ilości sprzętu szkoleniowego. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po agresji Niemiec na Francję. Wtedy to Maczek otrzymał rozkaz określający formę polskiej jednostki, jego żołnierze dostali niezbędny sprzęt i w ciągu kilku dni włączono ich w skład francuskiej 4 Armii oraz wysłano do walki.

Zdecydowanie inaczej wyglądała sytuacja w Wielkiej Brytanii. Panował tam większy spokój, lepsza organizacja i nastawienie do polskich żołnierzy – co też zapewne wynikało z faktu, że kraj nie czuł bezpośredniego zagrożenia ze strony Niemiec. Bardzo dobrze układały się także stosunki z ludnością cywilną, o czym świadczy dość duża liczba małżeństw polsko–szkockich zawartych podczas tych czterech lat, gdy Maczkowcy przebywali w okolicach Edynburga.

MHP: Podczas swojego szlaku bojowego żołnierze Maczka wyzwolili co najmniej kilka miejscowości – do rangi symbolu urosło oswobodzenie Bredy. W jaki sposób przyjmowani byli w tych miastach? Jak witała ich miejscowa ludność?

Jacques Wiacek: Spotykali się z bardzo dużym entuzjazmem miejscowej ludności, za wyjątkiem Niemiec. Tamtejsza propaganda przedstawiła aliantów w najgorszym świetle, rozgłaszając, że żołnierze Maczka brutalnie mszczą się na Niemcach za wywołanie wojny, mordując cywilów i siejąc spustoszenie. Było to oczywiście nieprawdą. Generał Maczek wzywał swoich żołnierzy do tego, by bili się „twardo, ale po rycersku”, a dowodem wierności tej zasadzie było chociażby wyzwalanie Bredy, które przeprowadzono bez użycia artylerii, by oszczędzić ludność cywilną. Zastraszona ludność niemiecka uwierzyła jednak w narrację stworzoną przez propagandę. W efekcie członkowie Dywizji wspominali po latach, że przejeżdżali w Niemczech przez puste wioski – ludność miejscowa chowała się po lasach czy bunkrach, zastraszona „czarną” brygadą.

Obraz ten kontrastował zdecydowanie z ciepłym i entuzjastycznym przyjęciem Polaków przez ludność belgijską czy holenderską. Takim symbolem stała się tu wspomniana Breda. Po wyzwoleniu tej miejscowości na ulice wyszli rozentuzjazmowani mieszkańcy, wiwatujący i obsypujący żołnierzy Maczka kwiatami, wystawy sklepów oblepiono plakatami z polskim: „Dziękujemy Wam Polacy”. Entuzjazm był ogromny. Podobnie było w Belgii i w północnej Francji. W Normandii i na pograniczu belgijsko–holenderskim Dywizja przyjęta była nieco chłodniej, co jednak wynikało z charakteru walk na tym obszarze. Były to często walki na wyniszczenie, w ich wyniku ludzie stracili domy i posiadłości. Nastroje były więc mniej entuzjastyczne, ale również doceniano ogromny wysiłek i bohaterstwo żołnierzy Maczka.

MHP: W latach 19441945 1 Dywizja Pancerna generała Maczka przeszła szlak bojowy liczący ciągnący się przez Francję, Belgię, Holandię i Niemcy, uczestniczyła w ważnych bitwach i wyzwalaniu kilku miejscowości. Które wydarzenie z tego okresu historii Maczkowców jest Pana zdaniem najciekawsze, zasługuje na największą uwagę?

Jacques Wiacek: Zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć. Dla mnie na szczególne uznanie zasługują co najmniej trzy wydarzenia. Pod kątem militarnym najbardziej znacząca była bitwa pod Falaise, rozgrywają się od 7 do 21 sierpnia 1944 r. – bardzo krwawa, ale i niezwykle istotna. Pozwoliła bowiem przełamać obronę niemiecką w Normandii oraz doprowadziła do wyjścia aliantów na linię Sekwany. Ze wszystkich walk, jakie stoczyli Maczkowcy podczas swojego szlaku bojowego, ta miała bez wątpienia największe znaczenie militarne. Drugim niezwykle ciekawym wydarzeniem było wyzwolenie Bredy. Oswobodzenie tego miasta, ważnego węzła komunikacyjnego, było jednym z najbardziej spektakularnych wyczynów 1 Dywizji Pancernej. Wielu żołnierzy zmuszonych do pozostania na emigracji powróciło tam po wojnie, sam generał Maczek został tam zresztą pochowany – razem ze swoimi żołnierzami.

Trzecim, równie symbolicznym wydarzeniem, było wyzwolenie obozu jenieckiego Oberlangen, w którym znajdowało się ponad 1700 byłych już członkiń Armii Krajowej, uczestniczek powstania warszawskiego. Było to niezwykle wzruszające – nie tylko dla tych kobiet wyzwolonych przez rodaków, ale i dla żołnierzy Maczka. Wielu z nich przez sześć lat walczyło o wolność innych narodów, oswobadzało zagraniczne miasta. Wyzwolenie Polek nadało sens ich walkom, utwierdziło w przekonaniu, że ich walka nie poszła na marne.

MHP: Po oswobodzeniu obozu 1 Dywizja Pancerna walczyła jeszcze na terenie Niemiec do 5 maja 1945 r., a więc do zdobycia bazy niemieckiej marynarki wojennej Wilhelmshaven. Jak wyglądało zajęcie tej bazy?

Jacques Wiacek: Pancerniacy Maczka przekroczyli granicę niemiecką już w kwietniu 1945 r. Po oswobodzeniu Oberlangen, skierowano ich na północny–wschód kraju, z zadaniem zdobycia Wilhelmshaven, gdzie znajdowała się baza Kriegsmarine – jedna z najnowocześniejszych baz floty niemieckiej. Walki trwały do 5 maja – wówczas to załoga twierdzy poddała się i dzień później złożyła kapitulację na ręce płk. Antoniego Grudzińskiego, sam zaś Maczek zajął się koordynowaniem działań Dywizji. Co jest przy tym ciekawe – gen. Guy Simonds, dowódca 2 Korpusu kanadyjskiego pod który podlegała bezpośrednio 1 Dywizja, zgodził się, aby to Polacy zajęli Wilhelmshaven. Mimo że Kanadyjczycy również chcieli zdobyć tę bazę, zostawiono to zadanie pancerniakom – być może w formie symbolicznego podziękowania za ich bohaterską walkę.

MHP: Szacuje się, że w czasie kampanii 1 Dywizji w Europie Zachodniej, do polskiej niewoli dostało się ponad 52 tys. żołnierzy Wehrmachtu. W czym tkwiła skuteczność polskiej Dywizji?

Jacques Wiacek: Przede wszystkim były to niezaprzeczalne zdolności dowódcze generała Maczka, który miał doświadczenie w walce manewrowej. Nie objął on dowództwa nad wojskami pancernymi przypadkiem – już w 1918 r. walczył na czele szybkich, zwrotnych jednostek, dowodził batalionem szturmowym. Istotne jest, że przez cały czas walk na frontach Europy Zachodniej, przez wszystkie kraje, przez które przeszli polscy żołnierze, pozostali zjednoczeni, nie rozdzielili się. Niemałą rolę odegrał również sprzęt, którym dysponowali pancerniacy. Trzeba przyznać, że była to dobra broń – może nie tak jak niemiecka, ale pozwalała skutecznie utrzymać gotowość bojową. Jeśli jednak miałbym wskazać rzecz najważniejszą, to byłyby to bez wątpienia umiejętności Maczka, który potrafił nie tylko skutecznie dowodzić żołnierzami pod kątem taktycznym, ale i przekazać im wolę i sens walki.

MHP: Generał Maczek stał się bohaterem kilku narodów. Jak dzisiaj postrzegana jest jego postać na Zachodzie?

Jacques Wiacek: Pamięć o generale Maczku i 1 Dywizji Pancernej jest żywa, w sposób szczególny obecni są oni w świadomości tych miast, które wyzwalali. We Francji, Belgii czy Holandii od wielu lat organizowane są uroczystości upamiętniające oswobodzenie tych miejscowości. W Holandii odbywają się one na wysokim szczeblu, uczestniczą w nich nie tylko władze miasta, ale i jego mieszkańcy. Pamiętają, komu tę wolność zawdzięczają. Podobnie jest we Francji. Chociaż uroczystości te nie odbywają się może na tak dużą skalę, ostatnimi laty spotykają się z coraz większym zainteresowaniem nie tylko Polonii, ale także Francuzów, w tym coraz młodszych pokoleń. Dla mnie – Polaka mieszkającego we Francji – jest to niezwykle budujące.

MHP: Żołnierz polski walczy o wolność wszystkich narodów, ale umiera tylko dla Polski – tak brzmi napis wyryty na cokole pomnika generała Maczka w Warszawie. Jakie rolę w odgrywa Stanisław Maczek w polskiej historii? Czego może nas dzisiaj nauczyć?

Jacques Wiacek: Postać generała Maczka urosła dziś do rangi symbolu, co jest jak najbardziej uzasadnione – jest to jedna z niewielu succes story naszego oręża w tym okresie. Dla Polski II wojna światowa była okresem prawdziwego zagrożenia istnienia, już nawet nie tylko narodu, co jego biologicznej substancji. Epopeja Maczka i jego żołnierzy nadaje tym cierpieniom jakiś sens, dowodzi, że nie poszły one na marne, że warto było walczyć o wolność – nawet, jeśli na wolność Polski trzeba było nieco poczekać.

Chociaż bohaterska walka żołnierzy 1 Dywizji nie przyniosła Polsce upragnionej wolności, a samemu Maczkowi nie było dane nigdy powrócić do ojczyzny, potrafił zachować wolność wewnętrzną – nie ulegając naciskom oraz walcząc do końca, nawet, gdy sytuacja wydawała się z góry przegrana. Taki przykład dawał swoim żołnierzom, ale i tego uczy dzisiaj nas oraz kolejne pokolenia.

Rozmawiała Natalia Pochroń
muzhp.pl

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -