poniedziałek, 25 listopada, 2024

Dokończone dzieło

Kapliczka Maryjna przy kościele św. Jana w Manchester, CT upamiętni tragicznie zmarłego Henryka Gudelskiego.

Śp. Henryk Gudelski był nie tylko utytułowanym biegaczem, ale też zaangażowanym członkiem polonijnej społeczności. Postawienie kapliczki to było jedno z jego ostatnich przedsięwzięć, którego, niestety, nie zdążył zrealizować osobiście. Fot. facebook.com

Henryk Gudelski zginął w tragicznym wypadku, jaki zdarzył się we wtorkowy wieczór 29 czerwca. Biegł chodnikiem, jak zwykle odbywając swój rutynowy trening, gdy wjechał w niego z dużą prędkością samochód kierowany przez dwóch nastolatków. Przerwane nagle życie oznacza wiele niedokończonych spraw, ale dzięki ludziom dobrej woli i ich zaangażowaniu udało się jedną z takich spraw dokończyć – tak powstała Kapliczka Maryjna przy kościele św. Jana Chrzciciela w Manchester, CT, do którego należał śp. Henryk.

Pomysł zrodził się w naszej parafii przy okazji nabożeństw różańcowych w październiku 2020 r. Jak fajnie byłoby mieć takie miejsce na zewnątrz, przy którym moglibyśmy wspólnie się modlić w maju Litanią Loretańską, a w październiku na różańcu – myślałem i ten pomysł cały czas leżał mi na sercu (i w szufladzie), ale chciałem być ostrożny w kwestiach finansowych, bo znowu byłaby zbiórka na budowę, rozmowy o pieniądzach itd. A w naszym kościele staramy się tego pilnować, żeby nikt nie poczuł się, że przychodzi na mszę świętą i ciągle musi na coś dawać. Postanowiłem więc, że zrobimy inaczej – powierzymy wszystko Maryi – opowiada ks. Adam Piekarzewski, proboszcz parafii św. Jana w Manchester. – Napisałem list do parafian i naszych przyjaciół, że jest taki pomysł, ale nie otwieramy żadnej zbiórki. Jeśli jednak ktoś poczułby w sercu, że chciałby coś z siebie darować, niekoniecznie pieniądze, ale może jakiś kawałek pracy, jakąś wyprawę do sklepu po materiały albo choćby przynieść wodę dla tych, co będą pracować, to każda taka mała ofiara będzie cząstką wielkiego dzieła. Na koniec listu napisałem, że powierzamy to wszystko Matce Bożej – jeśli ona chce mieć tutaj swoje miejsce, przy tym małym kościółku polskim w Manchester, to sama znajdzie i środki, i dobrych ludzi… – dodaje.

Poświęcenie kapliczki, która stanęła przed kościołem św. Jana w Manchester, CT, odbędzie się 15 sierpnia. Fot. Archiwum ks. Adama Piekarzewskiego

I tak przez pewien czas sprawa kapliczki pozostawała w zawieszeniu. Ale niedługo, bo jak mówi ks. Adam, wkrótce zaczęły się telefony, maile, listy z datkami albo z propozycją konkretnej pomocy. – Odezwała się do mnie również jedna firma, której szef spotkał się ze mną i zadeklarował: „Jak ksiądz kupi materiały, to my to postawimy za darmo!”. Super! Ucieszyłem się i choć nie mieliśmy wystarczająco funduszy na wszystkie materiały, kupiliśmy to, na co starczyło, żeby rozpoczęli pracę. Ku mojemu zdziwieniu nie pojawili się więcej, a telefon do dzisiaj nie odpowiada. Trochę mnie to podłamało, bo kupiliśmy takie materiały, jakie chcieli, a tu nawet słowa wyjaśnienia, dlaczego… Poszedłem raz jeszcze pod figurę, którą już mieliśmy w kościele – a jest naprawdę przepiękna, pochodzi z zamkniętego niedawno kościoła w Enfield, CT – i opowiedziałem to wszystko Maryi, kończąc słowami: „Znów musisz szukać kogoś innego…” – opowiada ks. Adam. Jednak nie minął dzień, a pojawiła się osoba, która zadeklarowała, że podejmie się budowy kapliczki. – W słuchawce ktoś po polsku powiedział: „Ja tę kapliczkę postawię. Nie ma problemu!”. Zapytałem: „jaką cenę pan proponuje?”. On na to: „proszę księdza, ja to chcę zrobić dla Maryi – to będzie za darmo!”. I znowu radość, ale już z lekkim niedowierzaniem. W niedzielę podzieliłem się tą informacją z parafianami: „Znalazł się jeden gość, co powiedział, że nam pomoże, ale zobaczymy jak będzie…”. Po mszy ktoś wchodzi do zakrystii i mówi: „proszę księdza, to ja jestem ten gość, o którym ksiądz przed chwilą mówił na mszy.” Tak właśnie poznałem Henryka i Alinę – relacjonuje proboszcz parafii w Manchester.

Ks. Piekarzewski pokazał szkice, ale okazało się, że projekt trzeba będzie nieco zmienić, powiększyć kapliczkę, żeby stawiała opór przed wiatrem i żeby była trwała, na lata. Po krótkiej rozmowie umówiono się na konkretne dni i rozpoczęcie prac. Jednak na przeszkodzie stanęła tragedia… – W środę rano odebrałem telefon od Henryka… Ale to nie był Henryk, tylko Alina z informacją, co się stało… Niedowierzanie, a potem modlitwa za Henryka, bo on już w Domu Ojca! – wspomina swoją reakcję na tragiczne wieści ks. Adam. Przyznaje, że zaczął też myśleć o kapliczce… – Zawsze, gdy mają dziać się wielkie rzeczy, Szatan coraz mocniej chce nam je zepsuć! Ale powziąłem mocne postanowienie, którym podzieliłem się z Aliną przy naszym kolejnym spotkaniu. „Zdarzyło się wielkie zło, ale nie pozwólmy, żeby ono zwyciężyło!” – powiedziałem. I dodałem: „Zbudujemy tą kapliczkę dla Henia! Ku jego pamięci…” – wspomina.

I udało się. Z ks. Adamem skontaktowała się pewna pani, która poleciła dwóch dobrych majstrów. Proboszcz skontaktował się z nimi i opowiedział całą historię. – „Proszę księdza, zbudujemy!” – powiedzieli i na drugi dzień już tu byli i kopali pod fundamenty – mówi ks. Adam.

Ks. Adam Piekarzewski przy ukończonym dziele: Kapliczce Maryjnej. Fot. Archiwum ks. Adama Piekarzewskiego

Dziś kapliczka już stoi i czeka na dzień poświęcenia, które odbędzie się w niedzielę, 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, o godz. 10.00. Najpierw odprawiona zostanie msza w intencji Henryka, potem poświęcenie i oficjalne otwarcie kapliczki. Szykowany jest również mały brunch dla tych, co przyjdą. Będzie też można kupić polskie jedzenie (mrożone), które sami parafianie przygotowują: pierogi, gołąbki, polskie zupy. itd. – Zapraszamy! – mówi ks. Adam i dodaje: „Maryja wybrała sobie to miejsce i zapowiada się po tym wszystkim, że to dopiero początek wielkich cudów!”.

Joanna Szybiak

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -