wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyHistoriaChrzest Mieszka I: kamyk, który wywołał lawinę

Chrzest Mieszka I: kamyk, który wywołał lawinę

Historia początków państwa polskiego budzi ogromne zainteresowanie, ale też rodzi wiele pytań i wątpliwości. Jak żyli ludzie zamieszkujący ziemie polskie przed tysiącem lat? Czy Kraków mógł stać się kolebką państwa Piastów? Jaką rolę odegrał chrzest Mieszka I? I co właściwie wiemy o pierwszym historycznym władcy Polski? Dyskutuje te kwestie profesor Andrzej Buko, archeolog, autor książki „Świt państwa polskiego”.

Prof. dr hab. Andrzej Buko (na pierwszym planie) w trakcie wykopalisk na Górze Katedralnej w Chełmie (zespół rezydencjonalno-sakralny z XIII w.)

Natalia Pochroń, Muzeum Historii Polski: Ostatnie lata przyniosły wiele opracowań poruszających tematykę początków polskiej państwowości. Najczęściej jednak problematyka ta prezentowana jest w kontekście badań historycznych lub szerzej – interdyscyplinarnych. Co na ten temat mówi współczesna archeologia?

Andrzej Buko: Rzeczywiście, opracowań przedstawiających początki państwa polskiego z perspektywy archeologicznej jest, co zdumiewające, bardzo mało. Przełomowe znaczenie dla badań w tym obszarze miał zainicjowany tuż po II wojnie światowej wielki program prac wykopaliskowych, obejmujący ponad czterdzieści miejscowości w całym kraju i związany ze zbliżającym się jubileuszem tysiąclecia państwa polskiego. Pałeczkę pierwszeństwa przejęli w nim jednak historycy, koncentrujący się głównie na analizie źródeł pisanych. Archeolodzy prowadzący badania wykopaliskowe, pozostawali na tym tle na obrzeżach tych aktywności. Jeżeli już powstawały jakieś opracowania ich autorstwa, to były to niewielkie prace, mające na celu głównie popularyzację konkretnych odkryć. Na poważniejsze monografie trzeba było poczekać.

Powstało w międzyczasie co prawda kilka znaczących publikacji uwzględniających dokonania archeologii, jednak w większości są one bardzo specjalistyczne, tym samym skierowane do wąskiego grona odbiorców. Z kolei w innych pracach niemal całkowicie brakuje problematyki ściany wschodniej naszego kraju – wschodniego Mazowsza i wschodniej Małopolski. Postanowiłem to uzupełnić w mojej książce: jest ona co prawda umiarkowanej wielkości, ale obejmuje całościowo wszystkie regiony.

Prof. dr hab. Andrzej Buko w trakcie prospekcji terenowych w Medina Elvira (Granada, Hiszpania)

MHP: Na tle dostępnych publikacji wyróżnia się ona również tym, że koncentruje się na przedmiotach. To dość zaskakujące, że dotychczas były one nie w pełni wykorzystywane w badaniach początków państwa polskiego. Co mogą nam one powiedzieć o narodzinach naszej państwowości?

Andrzej Buko: Przedmioty (znaleziska), rozumiane jako materialne świadectwo minionych czasów, można traktować różnie. Początkowo postrzegano je wyłącznie jako element kultury materialnej, np. narzędzia, czy ozdoby, ale z czasem zaczęto kłaść coraz większy nacisk na ich inne znaczenia, jak choćby odniesienia symboliczne. Należy jednak pamiętać, że przedmioty winny być badane w zestawieniu z podmiotem który je wytworzył i użytkował. Wiele przedmiotów, które odnajdujemy w czasie wykopalisk, nabiera bowiem sensu oraz dostarcza nam odpowiedniej wiedzy dopiero wtedy, gdy połączymy je z człowiekiem.

Weźmy na przykład miecz. Patrząc najogólniej, jest to przedmiot, który można opisać poprzez jego wymiary fizyczne, takie jak długość, szerokość, części składowe, a także określić warsztat który go wytworzył, itp. W połączeniu z wojownikiem nabiera jednak innego znaczenia: staje się narzędziem zadawania śmierci, ale może być też oznaką władzy czy prestiżu. Podobnie z np. ziemiankami. Obiektywnie to obiekty mieszkalne lub gospodarcze o określonych formach i wymiarach. Tymczasem w połączeniu z człowiekiem pokazują, jak niegdyś ludzie żyli, jak je urządzali i zamieszkiwali, co w nich przechowywali, a także jakie wspólnoty tworzyli w obrębie obiektu. Ludzie i rzeczy zatem wzajemnie się „przeplatają”. Mówiąc obrazowo: nie mamy przodków, którzy mogliby nam opowiedzieć o minionych czasach, ale mamy to, co po sobie pozostawili. Czasem materialne świadectwa ich obecności przemawiają do nas mocniej niż źródła pisane.

MHP: Można powiedzieć, że otwierają też nową perspektywę badawczą. Mówiąc o początkach polskiej państwowości, koncentrujemy się zwykle na szerszych mechanizmach i procesach, przedmioty zaś ukazują nam codzienność ludzi – to, jak mieszkali, co jedli, na co chorowali. Co możemy powiedzieć o tym, jak żyli ludzie na ziemiach polskich tysiąc lat temu?

Andrzej Buko: Prym wiodą tu głównie nauki przyrodnicze. Badanie makroszczątków czy pyłków roślin pozwalają określić, co uprawiano, co jadano. Do tego dochodzą metody izotopowe, które poprzez badania kości ludzkich dostarczają wiedzy na temat tego, czy odżywiano się głównie proteinami roślinnymi, czy zwierzęcymi, czy ówczesne elity jadały inaczej niż ludność pospolita chowana w grobach płaskich, a także czym różniła się dieta kobiet i mężczyzn. Na tej podstawie możemy m.in. stwierdzić, że we wczesnym średniowieczu ludność ziem polskich – głównie ta z wyższych sfer – jadała najczęściej mięso wieprzowe, że chorowano na znane nam dzisiaj choroby, czy że przeciętne trwanie życia nie przekraczało 40-45 lat. A to dopiero początek! Perspektywy badawcze są tu niezwykle szerokie.

Prof. dr hab. Andrzej Buko (drugi z lewej) w trakcie wykopalisk na Górze Katedralnej w Chełmie (zespół rezydencjonalno-sakralny z XIII w.)

MHP: Przejdźmy do samych mechanizmów powstania państwa Piastów. Jak wyglądał proces jednoczenia ziem polskich na tle podobnych procesów zachodzących w całej Europie środkowo-wschodniej?

Andrzej Buko: Przebiegał dość podobnie – w X wieku zapoczątkowane zostały procesy, które doprowadziły do wykształcenia się na mapie Europy środkowo-wschodniej nowych państw. Na ziemiach przyszłego państwa polskiego Duży udział w tym procesach miała rodzima grupa przywódcza – klanowa czy rodowa – która korzystając z wypracowanych już wcześniej praktyk i osiągnięć przystąpiła do scalania różnych terytoriów ziem polskich w całość.

Czynnikiem, który odegrał w tych procesach istotną rolę były ówczesne szlaki handlowe rozwijające się intensywnie już od IX w. Przez obszar polskich ziem przebiegało ich kilka – jeden z nich prowadził z Ratyzbony przez Pragę, Kraków do Kijowa. Z kolei z północy na południe prowadziły szlaki odrzański i wiślano-bużański. Drogami tymi odbywał się ogromny przepływ dóbr. Mówiąc kolokwialnie: kto był sprytniejszy, ten był w stanie kontrolować ten handel i czerpać z niego wymierne korzyści. ziemiach polskich sprzyjające warunki ku temu zaistniały m.in. w Wielkopolsce. Dlaczego akurat tam? Ten region okazał się zapewne najbardziej aktywny w kontroli szlaków, przy tym najmniej narażony na niepokoje zewnętrzne.

Z kolei patrząc od strony organizacji politycznych niewiele działo się wówczas na Pomorzu czy na Mazowszu, a na pograniczu polsko-ruskim sytuacja była mało stabilna. Impuls państwowotwórczy, który pojawił się w Małopolsce już w IX w. wygasł przed połową X w., Także na Śląsku brak jest świadectw podejmowania w IX wieku inicjatyw państwowotwórczych. Inaczej było w Wielkopolsce, gdzie u progu X wieku pojawił się ród Piastów, który z czasem wydał Mieszka. Ten ostatni doskonale wiedział, że aby korzystać z wymiany dóbr poprzez kontrolę handlu, trzeba posiadać grupę zwolenników, najlepiej zbrojną drużynę, a jeszcze lepiej – coś zorganizowanego na kształt aparatu państwowego. To chyba sprawiło, że procesy państwowotwórcze nabrały tam znaczącego przyspieszenia.

MHP: Jeśli chodzi o impuls z Małopolski – stwierdza Pan w swojej książce, że w IX w. na ziemiach krakowskich uaktywniło się wiele procesów państwowotwórczych, co też wpisuje się w trwające od lat spory o małopolską i wielkopolską genezę państwa polskiego. Które ziemie powinniśmy uznawać za kolebkę państwa polskiego?

Andrzej Buko: W powszechnym odczuciu jest nią Wielkopolska. Ale jeśli spojrzymy z perspektywy archeologicznej, zatem przez pryzmat rzeczy, to nie trudno zauważyć, że już w IX w. w Małopolsce pojawiło się wiele rzeczy i zjawisk nieznanych w Wielkopolsce, a jednocześnie czyniących Kraków tamtych czasów ośrodkiem unikatowym. Wystarczy tu wspomnieć o widocznych nadal w krajobrazie miasta monumentalnych kopcach – Krakusa i Wandy – nie mających analogii w promieniu niemal tysiąca kilometrów czy o wielkim – liczącym tysiące egzemplarzy – skarbie? grzywien siekieropodobnych – wykorzystywanych w roli jednostki płatniczej – jedynym tego rodzaju w całej Europie. Zdaniem niektórych autorów stanowią one wymowne świadectwo materialne rozwiniętego ówczesnego systemu fiskalnego, funkcjonującego w rejonie Krakowa już w IX wieku. Warto też wspomnieć o unikatowej w tej części i Europy produkcji garncarskiej – tzw. ceramice białej krakowskiej, czy o wielkich grodach wiślańskich, stanowiących znak rozpoznawczy centrum krakowskiego w dobie przedpaństwowej. Do tego dochodzi krakowski wątek o tradycji dynastycznej – legenda o Kraku i Wandzie.

To wszystko wskazuje, że na ziemi krakowskiej już w IX w. powstało coś, czego trudno szukać w jakimkolwiek innym regionie późniejszego państwa polskiego. Niestety, w pewnym momencie ten wielki dorobek ten uległ zaprzepaszczeniu, co być może wiązało się w dużym stopniu z upadkiem państwa wielkomorawskiego, najbardziej wpływowego kulturowo sąsiada ziem południowej Polski. Ponadto, centrum krakowskie było nastawione organizacyjnie głównie na region. Nie zachowały się bowiem żadne wzmianki, które mówiłyby o próbach podporządkowania sobie przez jego mieszkańców innych ziem. Tymczasem przedstawiciele rodów wielkopolskich byli bardziej ekspansywni i zaprawieni w bojach – i tymi podbojami wywalczyli sobie prym wśród innych.

Prof. dr hab. Andrzej Buko – profesor w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN

MHP: Czy proces jednoczenia ziem polskich odbywał się wyłącznie na drodze podboju czy miewał on również pokojowy charakter?

Andrzej Buko: Przede wszystkim był to podbój, który zaczął się jeszcze w czasach ojca Mieszka. W książce wspominam o zagadkowej sieci silnie umocnionych grodów obronnych określanych mianem Tornow-Klenica – umiejscowionych na Dolnych Łużycach, Dolnym Śląsku i w południowo-zachodniej Wielkopolsce. Wszystkie były podobne: niewielkie, o okrągłej formie i – co najważniejsze – wyjątkowo solidne i umocnione. Prawdopodobnie były one wytworem nowych struktur społecznych, zalążków organizacji wodzowskich, które na terytoriach słowiańskich próbowały zbudować własne państwo, ale im się nie udało. Grody te powstawały w połowie IX w. ale już w latach 20. X wieku X w. zostały zniszczone, dokładniej zaś podbite i podzielone między dwa podmioty polityczne – państwo Ottonów oraz wschodzący na scenę europejską ród Piastów, reprezentowany przez Siemomysła (?) – ojca Mieszka I.

To są pierwsze zachowane świadectwa podboju. W podobny sposób do matecznika Piastów zapewne dołączone zostały Pomorze Gdańskie, Śląsk, ziemia sandomierska i cała Małopolska. Jeśli chodzi o Kraków, jego zajęcie dokonało się – co ciekawe – bez podboju, drogą cichej, pokojowej rewolucji. Niewykluczone, że podobnie było z Mazowszem.

MHP: Od kiedy możemy mówić o przekształceniu się ośrodka wielkopolskiego w terytorialne państwo Piastów?

Andrzej Buko: Wydaje się, że proces ten dokonał się z końcem X wieku. Powstały w tym czasie zapis Dagome iudex – dokument znany z zachowanego regestu pod tą nazwą – w którym Mieszko I oddawał państwo polskie, występujące tam jako Civitas Schinesghe, w opiekę Stolicy Apostolskiej, wytyczał granice Polski. Co ciekawe, w dużej mierze pokrywają się one z obecnym kształtem państwa, jest on więc najbardziej zbliżony do terytorium Piastów sprzed tysiąca lat. Od końca pierwszej monarchii piastowskiej, czyli od najazdu Brzetysława w 1039 r., kolejni polscy monarchowie walczyli głównie o odtworzenie tych granic. Oczywiście z różnymi skutkami. Bolesław Chrobry próbował je poszerzyć i stworzyć państwo imperialne, w tym też celu toczył boje niemal na wszystkich frontach – o Milsko i Łużyce, o grody czerwieńskie, w pewnym momencie zajął nawet Pragę przyjmując tytuł księcia czeskiego. Pragnął więc uczynić Polskę imperium, ale mu się to nie udało. Dorobek jego ojca okazał się w tym względzie najbardziej znaczący.

MHP: Badacze od dawna spierają się o pochodzenie Piastów – jedni wskazują na miejscowy rodowód dynastii, inni uznają ich za Normanów lub Morawian. Czy archeologia pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć ten spór?

Andrzej Buko: Owszem, od lat toczy się dyskusja, czy początki państwa polskiego są endogenne, tzn. czy przysłowiowa iskra wyszła z ziem obecnej Polski, czy też egzogenne, a więc państwo zostało założone przez elity, które przybyły na te ziemie z zewnątrz. Część badaczy prezentuje ten pogląd, najpewniej ci ze Skandynawii. Do teorii tych odwołują się pochodzący spoza naszego środowiska autorzy cieszących się nadal dużą popularnością książek o lechickich, tj. germańskich, początkach Polski. Są one jednak mało prawdopodobne. Teorie określające Mieszka I Skandynawem nie znajdują bowiem żadnego uzasadnienia w dostępnym materiale źródłowym. Prawdą jest natomiast, że wzorem innych władców tej części Europy, najmował on wojów skandynawskich, jak i pochodzących z zachodu i wschodu Europy. Jemu samemu trudno jednak przypisać takie i w ogóle – obce korzenie.

Prof. dr hab. Andrzej Buko w trakcie wykopalisk na Górze Katedralnej w Chełmie (zespół rezydencjonalno-sakralny z XIII w.)

MHP: Co właściwie wiemy o Mieszku I – pierwszym historycznym władcy Polski?

Andrzej Buko: Niestety, nie zachowały się szczątki Mieszka I, więc trudno określić jak wyglądał czy skąd pochodził – co umożliwiają stosowane dzisiaj metody badawcze, takie jak genetyka czy badania izotopowe. Możemy oceniać go zatem przede wszystkim po czynach. Na tej podstawie Mieszko jawi się przede wszystkim jako wojownik i zręczny dyplomata, otaczający się ludźmi mającymi ogromną wiedzę o sytuacji w Europie i pomagającymi mu budować państwo polskie. To także twórca doskonałej armii, zalążków państwa terytorialnego oraz podwalin Kościoła. Mąż stanu, przywódca, ten, który efektywnie przeprowadził konwersję religijną – dał się poznać niewątpliwie jako postać wybitna i dalekowzroczna.

MHP: Chrzest Mieszka I w 966 r. zwykło się uważać za chrzest Polski i fundamentalne wydarzenie w jej historii. Niektórzy uznają jednak, że współcześnie przecenia się znaczenie tego faktu i momentem przełomowym jest raczej początek drugiego tysiąclecia, czyli czasy Bolesława Chrobrego i jego następców. Jakie znaczenie miał więc rzeczywiście chrzest Mieszka I?

Andrzej Buko: Rok 966 to wyłącznie formalna data. „Chrzest Polski” jest zdecydowanie terminem umownym – w rzeczywistości był to bowiem chrzest władcy i jego dworu. Wydarzenie to zapoczątkowało wprawdzie chrystianizację, ale była ona procesem rozciągniętym w czasie – w wielu krajach trwającym nawet kilka stuleci. Na Mazowszu Wschodnim (obecnym Podlasiu) prawdopodobnie jeszcze w XVI w. znajdowały się enklawy osadnicze, których ludność grzebała swych zmarłych tak, jak kilkaset lat wcześniej – w kurhanach.

Z pewnością chrzest Mieszka i jego otoczenia podniósł rangę państwa Piastów, legitymizował jego władzę we wspólnocie europejskiej christianitas, tym samym czynił równorzędnym partnerem w relacjach z innymi europejskimi władcami. Dzięki niemu Polska stała się częścią świata chrześcijańskiego, stanowiącego spuściznę wielkiego imperium rzymskiego, ale także – aktywnym podmiotem na ówczesnej scenie europejskiej. Chrzest Mieszka I był więc przysłowiowym kamykiem, który pociągnął za sobą lawinę. Można uznać go za symbol chrystianizacji Polski, ale i ważny czynnik w procesie wielowiekowej budowy tożsamości Polski i Polaków.

Rozmawiała Natalia Pochroń
muzhp.pl

spot_img

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -