,,Jako Wódz Naczelny Armii Polskiej pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski. (…) Jestem przekonany, że potężne demokracje Zachodu udzielą swej pomocy i braterskiego poparcia Polskiej Rzeczpospolitej Odrodzonej i Niepodległej.” Tymi gromkimi słowami w dniu 16 listopada 1918 roku Wódz Naczelny Józef Piłsudski ogłosił światu w depeszy notyfikującej odrodzenie Polski. By zacementować je na arenie międzynarodowej, wymusiło to niejako na Niej nawiązanie stosunków dyplomatycznych z innymi krajami, w tym szczególnie ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej.
Fundament stosunków
W styczniu 1919 roku, po uznaniu przez Stany Zjednoczone Ameryki Północnej niepodległości Polski, pomiędzy obydwoma krajami zainicjowano oficjalne stosunki dyplomatyczne. Była to zasługa premiera Rzeczpospolitej Polskiej Ignacego Jana Paderewskiego oraz 28. prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrowa Wilsona. Już 2 maja 1919 roku amerykański polityk i dyplomata Hugh Simons Gibson przybywając do Warszawy przedłożył polskim władzom list uwierzytelniający, tym samym zostając pierwszym przedstawicielem USA w Polsce w randze posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego. Nadmieńmy, że dopiero od 1930 roku szefowie misji dyplomatycznych w Polsce rezydowali jako tytularni ambasadorowie. Pierwszym, który dostąpił tego zaszczytu, był były ambasador USA w Hiszpanii i Peru Alexander Moore, który w wyniku nagłej śmierci, która nastąpiła przed złożeniem przysięgi, nigdy nie objął swojej funkcji. Tym samym historyczna rola pierwszego zaprzysiężonego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce przypadła pionierowi amerykańskiej automobilistyki Johnowi Willysowi. Ale cofnijmy się trochę w czasie…
Polacy a narodziny Stanów Zjednoczonych
Według dostępnych współcześnie źródeł, pierwsi przybysze z Polski pojawili się w Jamestown już w 1608 roku. Większość, a może i każdy, słyszała o Kazimierzu Pułaskim czy Tadeuszu Kościuszce – Polakach, którzy zostali bohaterami Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Był wśród nich także Chaim Salomon, który wspierał raczkującą republikę finansowo. Amerykanie entuzjastycznie poparli Powstanie Listopadowe, które miało przynieść niepodległość krajanom Pułaskiego. W trakcie Powstania Styczniowego podchodzili jednak z dystansem do polskich aspiracji wolnościowych. W związku ze skomplikowaną sytuacją międzynarodową, rząd i opinia publiczna Unii aktywnie opowiedziała się po stronie caratu. Jest to kontrast w stosunku do entuzjazmu, z jakim większość polskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych poparła działania Stanów Północnych. Jak widzimy stosunki polsko-amerykańskie, i to w dodatku z różnymi skutkami, raczkowały na poziomie nieoficjalnym zdecydowanie wcześniej niż od pamiętnego roku 1919…
II Rzeczpospolita i II wojna światowa
Gdy odrodziła się II Rzeczpospolita z Ameryki ruszyła fala pomocy dla wyniszczonego wojnami kraju. Była to American Relief Administration, którą kierował Herbert Hoover – wielki mąż stanu, filantrop i późniejszy prezydent. Wielu obywateli II Rzeczpospolitej zawdzięczało jej zdrowie, a nawet życie. W 1920 roku powstał Fundusz Pomocy Dzieciom, tzw. ,,Obiad Nieobecnego Gościa”. Natomiast 150. rocznica uchwalenia Deklaracji Niepodległości w 1926 roku była okazją do powstania niezwykłego dokumentu – ,,Polska Deklaracja o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych”, która została później przekazana prezydentowi USA i jest do dnia dzisiejszego przechowywana w Bibliotece Kongresu. 11 października 1930 roku prezydent Herbert Hoover proklamował Dzień Kazimierza Pułaskiego. Wkrótce Polonia amerykańska zaczęła organizować parady Pułaskiego, które do dziś defilują reprezentacyjną Piątą Aleją nowojorskiego Manhattanu. Podczas II wojny światowej współpraca pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Polskim Rządem na Uchodźstwie praktycznie nie istniała. Premier Polski i Wódz Naczelny Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. Władysław Sikorski składał wizyty w Stanach Zjednoczonych w 1941 i dwukrotnie w 1942 roku. Jego następca, premier Stanisław Mikołajczyk, przebywał w USA w 1944 roku. Prezydent Franklin Delano Roosevelt do końca swoich dni był urzeczony wizją ,,czterech policjantów”, co oznaczało ład powojenny ze ścisłą współpracą z ZSRR. W takim świecie nie było miejsca dla rządu polskiego. Kalkulacja polityczna nakazywała USA traktowanie państwa polskiego jako znajdującego się w orbicie wpływów ZSRR.
1945-1981
W stosunkach dyplomatycznych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Polską po II wojnie światowej możemy wyróżnić kilka okresów. Na początek zajmijmy się latami od 1945 do 1947 roku. Kierunek rozwoju Polski po zakończeniu II wojny światowej został określony w czasie trwania konferencji w Jałcie w dniach od 4 do 11 lutego 1945 roku. Porozumienie, które zostało tam podpisane, w szóstym punkcie przewidywało utworzenie w Polsce Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, którego głównym zadaniem było przeprowadzenie możliwie najprędzej wolnych i nieskrępowanych wyborów, opartych na głosowaniu powszechnym i tajnym. Amerykańska prasa jeszcze przed głosowaniem sugerowała swoim czytelnikom, że ich wynik został z góry przesądzony. Cytowano rymowankę: ,,Urna wyborcza to magiczna szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka”, która krążyła wśród Polaków w kraju. Po wyborach na łamach jednej z gazet amerykańskich ukazał się rysunek zatytułowany ,,Lawinowe zwycięstwo”, który przedstawiał Polaka trzymającego w ręku obietnicę wolnych wyborów, przygniecionego kamienną lawiną terroru, oszustw, przymusu oraz aresztowań. Po przeprowadzeniu sfałszowanych przez komunistów wyborów, pomimo uzależnienia od radzieckiego Kremla, USA liczyły na to, że Polska będzie krajem, z którym uda się utrzymać i rozwinąć relacje polityczne i gospodarcze na normalnym poziomie. W latach 1947-1956 strona amerykańska to, co działo się w Polsce, postrzegała jako część sytuacji w całym bloku wschodnim, tak zwane soviet related matters, czyli sprawy związane z sowietami. Kolejny okres miał miejsce w latach 1956-1981. Od 1956 roku Waszyngton zaczął identyfikować Polskę do pewnego stopnia odrębnie od ZSRR i zaczął wobec niej prowadzić politykę, która traktowała PRL inaczej niż pozostałe kraje bloku radzieckiego. Wynikało to z liberalizacji życia społecznego w Polsce. Przytoczmy tu słowa prof. Jakuba Tyszkiewicza: ,,(…) fakt, że Polska stała się tym „najweselszym barakiem w obozie” sprawił, że USA zaczęły postrzegać sytuację jako zupełnie odrębną i uwierzyły, że Polska może pójść w kierunku drugiej Jugosławii, czyli uzyskania niezależności od Kremla przy pozostawaniu krajem socjalistycznym. Jak wiemy, były to nadzieje złudne, ale właściwie cała polityka, aż do 1981 roku, będzie kontynuowała to, co zaczęto w 1957 roku”.
Miało to na celu pokazanie innym państwom zależnym od Kremla, że jeśli zdecydują się na zmianę polityki i większe otwarcie na kraje zachodu, to mogą liczyć na porozumienie i lepsze stosunki z USA. Chodziło tu głównie o pomoc ekonomiczną w postaci kredytów na artykuły żywnościowe oraz rolne. W przypadku Polski były one częściowo spłacane w złotówkach, co było bardzo korzystne dla rządu polskiego. Odbywała się także współpraca na polach kultury oraz nauki. W tym miejscu docieramy do rządowego Programu Fulbrighta. Od 1959 roku skorzystało z niego ponad cztery tysiące Polaków. Co roku około 60 polskich naukowców i doktorantów miało możliwość wyjazdu na stypendia do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, które były finansowane przez rząd amerykański i prywatne fundacje. Taka możliwość w innych krajach Bloku Wschodniego pojawiła się dopiero po roku 1970. Amerykanie wiązali ogromne nadzieje z tymi wyjazdami. Liczyli, że naukowcy jak również przedstawiciele komunistycznego establishmentu politycznego przekonają się o atrakcyjności demokratycznego amerykańskiego stylu życia. To miało zmieniać ich niechętną, czasem wręcz wrogą, postawę wobec mocarstwa zza Atlantyku. W 1957 roku prezydent Eisenhower podpisał dokumenty, które w przypadku inwazji radzieckiej i próby obalenia Gomułki dawały możliwość pomocy militarnej dla Polski. Patrzono więc na Polskę jako na kraj, któremu USA inaczej niż w przypadku powstania na Węgrzech w 1956 roku mogą pomóc. Warto zaznaczyć, że pod koniec 1958 roku na posiedzeniu doradców CIA określono Polskę jako ,,otwarte okno w żelaznej kurtynie” w czasach zimnej wojny.
Zbigniew Brzeziński
Pośród osób działających na rzecz stosunków polsko-amerykańskich najwybitniejszą rolę odegrał zmarły przed dwoma laty prof. nauk politycznych Zbigniew Brzeziński. Niewątpliwie wpływ na jego karierę polityczną miał jego ojciec – Tadeusz Brzeziński, który był dyplomatą II RP i w 1938 roku znalazł się w Montrealu, gdzie został konsulem generalnym II Rzeczpospolitej. Kariera naukowa i polityczna Zbigniewa Brzezińskiego rozwinęła się w Ameryce. Jeszcze przed objęciem w 1977 roku w administracji Jimmy’ego Cartera funkcji doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego uważany był za ,,jastrzębia” w polityce zagranicznej. Pomimo sprzeciwu sekretarza stanu Cyrusa Vanca doprowadził do wizyty prezydenta Cartera w Warszawie w grudniu 1977 roku. Przeforsował zwiększenie pomocy dla Polski w latach kryzysu w wysokości pół miliarda dolarów rocznie. Przypomnieć w tym miejscu należy, że dużą zasługą Brzezińskiego było także stanowisko prezydenta Jimmy’ego Cartera wobec możliwości inwazji radzieckiej na Polskę w 1980 roku. Także późniejsze sankcje gospodarcze wobec Polski i Rosji Sowieckiej wprowadzone przez pierwszą administrację prezydenta Reagana w 1981 roku po ogłoszeniu Stanu Wojennego w Polsce zostały wypracowane jeszcze za poprzedniej administracji. Brzeziński odgrywał dużą rolę także w czasach tej prezydentury.
Solidarność
Któż z nas nie słyszał o niej. Pełna jej nazwa to Niezależny Samorządny Związek Zawodowy ,,Solidarność”. Powstał w 1980 roku dla obrony praw pracowniczych, a do 1989 roku był jednym z głównych ośrodków opozycji przeciwko komunizmowi i rządowi Polski Ludowej. Na jego czele stał późniejszy pierwszy wybrany w powszechnym głosowaniu prezydent w wolnej Polsce, zdobywca w 1984 roku Pokojowej Nagrody Nobla, Lech Wałęsa. W wyniku strajków w Gdańsku i na Wybrzeżu, a od połowy lat 70. XX wieku, rozwojowi ruchu opozycyjnego i później całej Solidarności Waszyngton początkowo miał ostrożny stosunek do tego przedsięwzięcia. Uważano, że polityka, którą prowadził Edward Gierek, sprzyja amerykańskim interesom. Nieoficjalnie niżsi rangą urzędnicy ambasad spotykali się z przedstawicielami Solidarności zamiast wyższych dyplomatów amerykańskich, którym tego odradzano. Istniała obawa ówczesnych władz USA, że zbyt duża ingerencja amerykańska w sprawy polskie może wywołać niepokój ZSRR, a tym samym pokrzyżować z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych korzystny rozwój wypadków nad Wisłą w latach 1980-1981. Zadawano sobie pytanie, czy pomóc Polsce, skoro jest tak źle i może ona zbankrutować. Zaczęto także myśleć wspólnie z krajami Europy zachodniej o nowym miniplanie Marshalla, który miał wynieść około dwóch miliardów ówczesnych dolarów i wystartowałby w 1982 roku. Pokojowe plany zmiękczenia polskiego establishmentu politycznego prysły 13 grudnia 1981 roku, gdy w Polsce wprowadzono Stan Wojenny. Po tym wydarzeniu bardzo wzburzony prezydent USA Ronald Reagan nałożył na Polskę sankcje gospodarcze, które pogorszyły sytuację i tak już niewydolnej gospodarki. Dotknęły one także Związek Radziecki. W związku z tym wydarzeniem w krajach bloku socjalistycznego rozpowszechniano pogłoski o tym, że CIA wspiera podziemną aktywność Solidarności. Tą datą Polska została włączona w ogólną walkę z imperium zła, z komunizmem, na całym świecie. Stany Zjednoczone nawiązały ściślejsze kontakty z opozycją demokratyczną, podziemnymi strukturami Solidarności, co było jednym z elementów Doktryny Reagana, która między innymi miała na celu wsparcie polityczne i finansowe Solidarności, a ostatecznie obalenie komunizmu na świecie.
Po okrągłym Stole
Relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi rozwijały się dobrze od samego początku przemian polityczno-gospodarczych, jakie rozpoczęły się w Polsce w 1989 roku. Nawet nie całkiem wolne wybory w czerwcu 1989 roku zostały przyjęte przez Waszyngton jako znak, że pełna demokratyzacja życia w Polsce została osiągnięta. Zostało to udowodnione powstaniem rządu, na czele którego stanął pierwszy niekomunistyczny premier – Tadeusz Mazowiecki. USA zaproponowały Polsce wsparcie i pomoc, szybko też doszło do wzajemnych wizyt przedstawicieli obu krajów i przyjaznych gestów. Bardzo ważnym momentem było wskazanie Polsce otwartych drzwi do NATO, a także rozwój w 1993 roku amerykańskiej koncepcji „Partnerstwa dla Pokoju”, która zakładała rozwój współpracy między NATO a państwami postkomunistycznymi.
Od przyjęcia Polski do NATO w dniu 12 marca 1999 roku w Independence w stanie Missouri Polska była uważana za jednego z najważniejszych sojuszników USA. Współpracowała ze Stanami w promocji praw człowieka, a po zamachu na World Trade Center w 2001 roku natychmiast wsparła USA w działaniach związanych ze zwalczaniem terroryzmu, w tym zaangażowała się w operacje wojskowe w Iraku i Afganistanie. Warto jednak podkreślić, iż od 2007 roku można było zaobserwować pewne ograniczanie wsparcia wojskowego, między innymi wycofanie polskich wojsk z Iraku. Jednak od jakiegoś czasu współpraca wojskowa zacieśnia się, co skutkuje rotacyjnym pobytem żołnierzy amerykańskich w Polsce. Istotnym etapem wzajemnej współpracy było zaproponowanie Polsce instalacji na jej terenie elementów tarczy antyrakietowej – Polska zainteresowała się tą propozycją z nastawieniem na długotrwałą współpracę. Warto tutaj podkreślić, że plany budowy takiej tarczy od samego początku spotkały się z nieprzychylną reakcją Rosji. Projekt budowy tarczy przeciwrakietowej rozwijał się i w 2008 roku przedstawiciele obu państw podpisali porozumienie, w wyniku którego jej elementy miały powstać w Redzikowie pod Słupskiem. Po zmianie na stanowisku prezydenta USA koncepcja rozwoju tarczy antyrakietowej w pierwotnej formie została jednak zawieszona, by w ostatnich latach ponowie do niej powrócić.
Łącząc Narody
O skali współpracy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Polską świadczy liczba wizyt na najwyższym szczeblu dyplomatycznym. Urzędujący prezydenci USA gościli w Polsce aż czternaście razy. Byli nimi: Richard Nixon, Gerard Ford, Jimmy Carter, George H. W. Bush, Bill Clinton, George W. Bush oraz Barack Obama. Ostatnim, który przyjechał nad Wisłę, jest 45. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Również polscy przywódcy wielokrotnie oficjalnie odwiedzali USA: I sekretarz KC PZPR Edward Gierek, prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski, a także obecnie urzędujący prezydent RP Andrzej Duda. Pierwsze trzy wizyty były to tak zwane state visit, wizyty państwowe najwyższe rangą w historii protokołu dyplomatycznego USA. Jako ciekawostkę możemy potraktować przyjazd do Polski w 1964 roku Roberta Kennedy’ego ówczesnego prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości USA. Wizyty te świadczą, że stosunki między Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej były i są nadal bardzo istotne dla obu stron.
Stefan Żarów