Zacięta walka o amerykański kongres, o przyszłość kraju i kierunek obu partii politycznych dobiegnie końca już 8 listopada. Osoby zamierzające wziąć udział w tegorocznych wyborach nie będą mieć trudnego wyboru – postulaty obu partii są tak od siebie dalekie, że ciężko przypomnieć sobie, kiedy ostatnio Ameryka była aż tak politycznie podzielona. Aborcja, przestępczość, prawo do posiadania broni i imigracja to niektóre z tematów, jakie dominują w toczącej się politycznej rywalizacji w całym kraju.
Wtorkowa noc 8 listopada zapewne przyniesie sporo niespodzianek. Jest też pewne, że jej konsekwencje będą bardzo odczuwalne przez następne dwa lata i zaczną już teraz kształtować to, jak wyglądać będzie kolejna walka o prezydenturę w 2024 roku. W niektórych z najbardziej zaciętych walkach politycznych dobiegających właśnie końca zmierzą się kandydaci polskiego pochodzenia. Kim oni są i czy mogą polegać na wsparciu Polonii, abyśmy mieli „swoich” ludzi u władzy?
Polonii zarzuca się, że nie angażuje się w amerykańską politykę oraz że Polacy nie startują w wyborach. Na listach wyborczych 8 listopada pojawi się jednak kilka polskich nazwisk należących do kandydatów, którzy utożsamiają się ze swoimi polskimi korzeniami.
Stefanowski
Jednym z nich jest ubiegający się po raz kolejny o fotel gubernatora Connecticut Bob Stefanowski. Listopadowa rozgrywka między Stefanowskim a Nedem Lamonten będzie powtórką pojedynku między tymi dwoma politycznymi rywalami sprzed 4 lat, kiedy to Ned Lamont, demokrata, wygrał wybory na gubernatora stanu z przewagą zaledwie 3% głosów. Sondaże nie wskazują na to, żeby Stefanowskiemu udało się go pokonać i tym razem. Wg większości z nich Lamont utrzymuje dwucyfrową przewagę nad Stefanowskim. Stefanowski nie jest też jedynym polskim nazwiskiem na liście kandydatów ubiegających się o najwyższe stanowiska w stanie Connecticut. O reelekcję ubiega się obecna zastępca gubernatora – Susan Bysiewicz, która również ma polskie korzenie i jest aktywna w lokalnej polityce od ponad 30 lat.
A co na to lokalna Polonia? Stefanowski jest znany i lubiany wśród Polonii. Przez ostatnie 4 lata, odkąd przegrał swoje pierwsze wybory, był częstym uczestnikiem polonijnych wydarzeń. Na dorocznej gali jednej z lokalnych polonijnych organizacji we wrześniu br. ustawiła się wokół niego kolejka do zdjęć. Lecz w Connecticut nie ma żadnej zorganizowanej działalności Polonii, która miałaby wesprzeć polskiego kandydata.
Malinowski
Kolejnym polskim nazwiskiem z amerykańskiej sceny politycznej, o którym się sporo mówi, jest Tom Malinowski, obecnie reprezentujący 7. dystrykt stanu New Jersey w Kongresie. Zagrożeniem dla Malinowskiego jest republikanin Tom Kean Jr., z którym zmierzył się już wcześniej – 2 lata temu, wygrywając przewagą zaledwie 1% głosów. Analitycy polityczni dają większe szanse republikanom na przejęcie reprezentacji 7. dystryktu w Kongresie niż demokratom na utrzymanie nad nim kontroli w tegorocznych wyborach.
W obecnym cyklu wyborczym Malinowski wydał już prawie 7 milionów dolarów, jego przeciwnik ponad 3 miliony. Co oznacza inwestycja 10 milionów dolarów w kampanię, która obejmuje tylko jeden z dwunastu kongresowych dystryktów w stanie? Mieszkający w nim wyborcy nie mogą uciec od reklam politycznych, które zdominowały przez ostatnie tygodnie anteny telewizyjne i radiowe. W reklamach przewijają się dwa wątki: Malinowski sugeruje, że Kean odbierze kobietom prawo wyboru w kwestii aborcji. Kean natomiast podkreśla w swoich spotach, że to Malinowski odpowiedzialny jest za rekordowo wysoką inflację. Sondaż przeprowadzony pod koniec września wykazał równo po 48% poparcia dla obu kandydatów.
W 7. dystrykcie stanu New Jersey nie mieszczą się miejscowości z dużymi skupiskami Polonii, ale też rodacy z innych części stanu nie śpieszą z pomocą polskiemu kandydatowi, który zacięcie walczy o swoją polityczną przyszłość, pomimo iż Malinowski nie tylko ma polskie korzenie, ale urodził się w Polsce. Dlaczego? Na myśl przychodzą dwa powody. Po pierwsze: Malinowski, pomimo iż jest Polakiem, nie utożsamia się z lokalną Polonią. Większość Polaków w New Jersey nie uważa, że Malinowski reprezentuje ich interesy bądź jest ich głosem w amerykańskiej polityce. Po drugie: jest ideologicznie bardziej liberalny niż większość Polonii, która angażuje się w życie polonijne w New Jersey i mogłaby pomóc Malinowskiemu pozostać przy władzy. Sam fakt, iż prawo do aborcji stało się głównym wątkiem jego kampanii, mówi sam za siebie.
Murkowski
Na Alasce o swoją polityczną przyszłość walczy Lisa Murkowski, również o polskich korzeniach. Murkowski reprezentuje Alaskę od 2022 roku, jest drugą pod względem stażu republikanką w amerykańskim senacie. Lisa Murkowski została nominowana przez swojego ojca, Franka Murkowskiego, który po wygraniu wyborów na gubernatora nominował swoją córkę do dokończenia jego kadencji w senacie. Lisa Murkowski wygrała trzy razy w kolejnych wyborach, lecz jej szanse na następne zwycięstwo w tegorocznych wyborach stoją wg analityków pod znakiem zapytania.
Prawybory na Alasce nie są partyjne. Do głównych wyborów przechodzi dwóch kandydatów z największą ilością pozyskanych głosów. Dlatego też przeciwnikiem Murkowski 8 listopada nie jest demokrata, lecz Kelly Tshibaka, która jest również republikanką, a o zakończenie politycznej kariery Lisy Murkowski ubiega się zarówno stanowy komitet republikański, jak i były prezydent Donald Trump.
Murkowski wywołała sporo kontrowersji w kręgach republikańskich po tym, jak oddała głos za usunięciem pełniącego wtedy funkcję prezydenta Trumpa od władzy. Wielokrotnie głosowała też przeciwko popieranym przez niego ustawom. W marcu zeszłego roku stanowy komitet republikański zagłosował za wycofaniem poparcia dla Murkowski i nominowaniem nowego kandydata na jej miejsce. Murkowski znalazła się również na celowniku Trumpa, który ma nadal ogromny wpływ na wyniki wyborów, szczególnie w niektórych częściach kraju. Czy jego wpływ dosięgnie również Alaski? To się okaże 8 listopada. Sondaże dają Murkowski minimalną przewagę, sugerując, że jej odejście z obozu Trumpa przysporzyło jej sporo nowych zwolenników wśród mieszkańców Alaski, których jest zaledwie nieco ponad 700 tys. w całym stanie.
Kaptur kontra Majewski
Ciekawym pojedynkiem będą wybory w 9. dystrykcie stanu Ohio, gdzie zmierzy się dwóch kandydatów o polskich korzeniach. O reelekcję ubiega się reprezentująca ten dystrykt w amerykańskim Kongresie od 1983 roku Marcy Kaptur. Kaptur jest drugą najdłużej pełniącą funkcję kobietą w obu izbach amerykańskiego Kongresu po Barbarze Mikulskiej – senatorce z Maryland, również o polskich korzeniach. Przez prawnie 40 lat sprawowania swej funkcji Kaptur zawsze była przychylna Polonii i jej sprawom, nie tylko w Ohio, ale w całym kraju. Była i jest również mocnym sojusznikiem silnych relacji polsko-amerykańskich.
Jej przeciwnikiem jest polityczny outsider – 42-letni J.R. Majewski (James Richard), który uzyskał w republikańskich prawyborach prawie 22 tysiące głosów z zaledwie 60 tys. oddanych i pokonał tym samym dwóch znanych republikańskich stanowych ustawodawców.
Majewski służył w amerykańskich siłach powietrznych (U.S. Aid Force) między 1999 a 2003 rokiem, lecz agencja prasowa Associated Press zarzuciła mu we wrześniu br., że dane przedstawione w jego CV na temat służby wojskowej nie są do końca prawdziwe. Po opublikowanym raporcie AP ogólnokrajowy komitet republikański wycofał milion dolarów wsparcia dla Majewskiego, które miały być przeznaczone na reklamy telewizyjne.
Pradziadkowie Majewskiego byli emigrantami z Polski, a on sam wychował się w „Polskiej Wiosce” (Polish Village) – dzielnicy w miejscowości Toledo. Mottem jego kampanii jest „America First”, czyli Ameryka na pierwszym miejscu, co nie przez przypadek przypomina slogany używane przez byłego prezydenta Trumpa podczas obu jego własnych kampanii wyborczych. Trump poparł Majewskiego, wydając oficjalne oświadczenie na początku czerwca, w którym stwierdził, że „Majewski będzie fantastycznym kongresmanem dla niesamowitych ludzi z 9. kongresowego dystryktu stanu Ohio”. To właśnie poparcie byłego prezydenta pozwoliło Majewskiemu pokonać znanych polityków w republikańskich prawyborach. Majewski uznanie Trumpa zdobył między innymi dzięki udziałowi w demonstracjach i szturmie na Kapitol, do jakiego doszło 6 stycznia 2021 roku.
Ostatni sondaż wyborczy w 9. dystrykcie Ohio przeprowadzony został pod koniec czerwca i dawał Marcy Kaptur przewagę 5%.
Bitwa o serce Ameryki
O pojedynku między Kaptur a Majewskim pisał na początku października polski magazyn „Polityka” w następujący sposób: „Polska bitwa o serce Ameryki rozegra się w Ohio, gdzie Marcy Kaptur i J.R. Majewski zmierzą się w kluczowym pojedynku listopadowych wyborów do Kongresu”. Stwierdzenie to jest tylko częściowo trafne.
Wybory w 9. dystrykcie stanu Ohio są kluczowym pojedynkiem w listopadowych wyborach i są też bitwą o serce Ameryki. Republikanie, aby przejąć władzę nad Kongresem, muszą odebrać demokratom 5 mandatów, a wyścig w Ohio jest jednym z tych, które mogą dać im przewagę. Amerykanie są też zmęczeni i sfrustrowani obecną sytuacją w kraju. Po dwuletniej pandemii kraj jest na skraju recesji, a rosnąca inflacja odczuwalna jest przez każdego. Ameryka jest też coraz bardziej politycznie podzielona, podobnie jak same partie polityczne. W przypadku demokratów rozłam między ultraliberalnymi politykami o socjalistycznych poglądach a centrystycznymi, do których zalicza się Joe Biden, jest coraz większy. W przypadku republikanów istnieją też ogromne podziały między obozem popierającym Trumpa a tymi, którzy się od niego odwrócili. Wyniki wyborów 8 listopada będą mieć ogromny wpływ nie tylko na najbliższe dwa lata, ale również na to, jak kształtować się będą następne wybory prezydenckie i ideologiczna przyszłość kraju.
Lecz ta bitwa zapewne nie jest „polską bitwą”, jak twierdzi „Polityka”. Polonia będzie głosować. Ale nie będzie głosować jako Polonia. Wyborcy oddadzą głosy na podstawie własnych poglądów i tego, jak obecna sytuacja ekonomiczna odbija się na ich własnych kieszeniach. Ale Polania jako grupa nigdy dotąd nie stworzyła jeszcze wspólnego frontu, który mógłby zawalczyć o serce Ameryki, a przynajmniej iść z pomocą polskim kandydatom, w przypadku których w listopadzie nawet kilkaset głosów może zaważyć na ich politycznej przyszłości i naszym wspólnym, polonijnym dorobku politycznym.
Darek Barcikowski