Przedmiotem targów, czyli jednej ze starszych form handlu, bywają obecnie najrozmaitsze rzeczy i usługi. To już nie same wyroby rzemieślnicze czy sprzedaż płodów rolnych, jak dawniej. Oprócz targów pracy czy edukacji są też ślubne, a nawet… rozwodowe!
Czy to stosowne i etyczne? Takich wątpliwości w przypadku targów rozwodowych spodziewają się zapewne organizatorzy i zawczasu w ofertach reklamowych podają, że chodzi o pomoc ludziom w trudnej życiowej sytuacji, o przeprowadzenie rozstających się przez ciężki etap życia w jak najmniej bolesny, niestresujący sposób. Innym razem organizatorzy twierdzą, że takie eventy mają „ucywilizować” rozwodników.
Jako że ilość rozwodów rośnie, przedsiębiorcy wyczuli okazję do poszerzenia biznesu o nowych klientów – rozwodników. Oferta targów skupionych na rozstaniach jest naprawdę rozległa. Obejmuje porady prawników, mediatorów, psychologów, detektywów, agentów nieruchomości, psychologów, stylistów, dietetyków, pracowników biur podróży itd.
Przez czas trwania targów są udostępnione nie tylko stoiska z ofertami, ale i trwają prelekcje, panele dyskusyjne, prezentacje. Odbywają się nawet pokazy sukienek na imprezę rozwodową. Nie brak ponadto atrakcji, które mogą wywoływać mieszane odczucia u wielu, bo odreagowanie i rozrywkę ma dawać np. rzucanie do zdjęcia eksmałżonka lotkami czy składanie antymałżeńskiej przysięgi.
Według danych statystycznych w Polsce rozpada się już niemal co trzecie małżeństwo. Rzadko dotyczy to starszego pokolenia. Rozwodnicyto potencjalni klienci prawników, psychologów, detektywów i firm przeprowadzających badania DNA.
W Polsce targi rozwodowe zorganizowano po raz pierwszy w 2008 r. we Wrocławiu. Niedawno odbyły się w Warszawie. Kolejne mają być się w Krakowie. Idea tego rodzaju wydarzeń narodziła się w Austrii i przyjęła w wielu krajach świata. Pokrewnym tematycznie pomysłem jest moda na imprezy „divorce parties” – są one wzorowanymi na weselach, a mającymi na celu uczczenie… rozwodu.
Halina Kossak
