Święta wielkanocne to nie tylko czas kontemplacji i oczekiwania na zmartwychwstanie Chrystusa, ale i okres cieszenia się tym wydarzeniem. Radosny nastrój szczególnie wyraźnie daje o sobie znać w poniedziałek. To właśnie na ten dzień przypada zwyczaj śmigusa-dyngusa. Skąd wzięła się ta mokra, staropolska tradycja?
Wielkie obchody
W tradycji chrześcijańskiej obchody związane ze świętami wielkanocnymi to najważniejszy czas roku. Celebrowane są wówczas ostatnie dni życia Jezusa Chrystusa, jego śmierć i oczywiście zmartwychwstanie. Tradycja wielkanocna upamiętnia je w formie Wielkiego Tygodnia. Najważniejszymi jego punktami są trzy ostatnie dni. Wielki Piątek to czas kontemplacji nad śmiercią Chrystusa na krzyżu. Na Wielką Sobotę przypada zwyczaj święcenia pokarmów w kościołach, a także odwiedzanie symbolicznych grobów pańskich. Najważniejszym momentem obchodów jest Wielka Niedziela, na którą przypada świętowanie zmartwychwstania, które według tradycji nastąpiło w nocy poprzedzającej ten dzień. Obecnie święta zamyka Poniedziałek Wielkanocny, potocznie nazywany „lanym”, a to za sprawą staropolskiego zwyczaju – śmigusa-dyngusa.
Mokra tradycja
Skąd wziął się ten mokry zwyczaj, kończący obecnie Wielkanoc? Jak znaczna część chrześcijańskich obrzędów jest on zbudowany na bazie dawnych zwyczajów o starosłowiańskich i pogańskich korzeniach. W swojej pierwotnej formie śmigus-dyngus wiązał się z symboliką oczyszczenia i płodności. Zawierał w sobie dwa obrządki, które ostatecznie połączyły się w jeden – „śmigus” i „dyngus”. Pierwszy z nich upływał pod znakiem polewania wodą i był formą zalotów…. Tu pole do popisu mieli mężczyźni. Z kolei „śmigus” polegał na smaganiu wybranek gałązkami.
Ponadto dyngusowe polewanie się wodą po zimowych miesiącach miało między innymi spłukiwać brud i choroby, a także sprzyjać zdrowiu. Na przestrzeni lat i pod coraz mocniejszym wpływem chrześcijaństwa tradycja ta nabrała wymiaru oczyszczania z grzechu, a także została skrócona jedynie do poniedziałkowych obchodów z polewaniem się wodą w tle.
Śmigus dziś
Obecnie tradycja śmigusa-dyngusa powoli odchodzi w zapomnienie. Do przeszłości zaczyna należeć polewanie się wodą na ogromną skalę. Zwyczaj kultywowany jest jeszcze w niektórych mniejszych miejscowościach i wsiach. Co więcej, udział w nim biorą głównie dzieci. Dla najmłodszych jest to po prostu okazja do świetnej zabawy spod znaku odrobiny mokrego szaleństwa.
Anna Miler