sobota, 20 kwietnia, 2024

Po co nam Mickiewicz?

Premiera spektaklu „Dziady” – część II w wykonaniu Teatru Wyobraźni Novum.

Fot. Ray Krzyszczyk

Wydaje się, że sięganie do szkolnej literatury w wieku dojrzałym nie ma większego sensu. Szkoły mamy wszak ukończone, matury zdane, a potrzebna edukacja zaspokaja nasz status ekonomiczny. Po cóż nam wracać do wieszczy, skoro mamy do przeczytania tyle literatury na Instagramach, Twitterach i Facebookach. Czasami tylko wpadnie w ręce jakaś nagrodzona powieść…

Gdy się jednak pochylamy nad klasykiem, okazuje się, że on ma nam jeszcze bardzo wiele do powiedzenia. Kiedy zaproponowałam w Teatrze Wyobraźni Novum wystawienie sztuki „Dziady” – część II Adama Mickiewicza zapadła znana ze szkolnych ławek cisza, kiedy to polonistka przepytywała ze znajomości lektury. Jednak już od pierwszych prób czytania tekstu aż iskrzyło energią największego literackiego romantyka.

Co mnie skłoniło do przypomnienia II części „Dziadów”? Nomen omen, przeżywana przez nas obecnie pandemia. Po latach zapewne ocenimy tę rzeczywistość nieco inaczej. Jednak już dziś obserwujemy bardzo silną polaryzację oraz przeróżne zachowania na przetrwanie kryzysu. I tu historia, literatura, teatr mogą być bardzo pomocne w retrospekcji oraz poszukaniu sensu życia. Przez tego typu doznania jesteśmy w stanie wniknąć głębiej w sferę ducha i bardziej odczuć to, co może czuliśmy podświadomie, ale nie umieliśmy nazwać?

Maria Janion w swojej książce pt. „Niesamowita Słowiańszczyzna” opisuje jak w czasach romantyzmu toczył się spór o nazwę naszego plemienia. „Sławianie” – od sławy, synowie sławy; czy „Słowianie” – od Słowa Bożego, które było na początku. Mimo że Mickiewicz w swoich paryskich wykładach bardzo żywo popierał teorię średniowiecznego powstania naszej nazwy bezpośrednio od „Boskiej potęgi”, to opisywał również traumy ludności mieszkającej na terenach przyszłej Polski, która była często napadana przez skandynawskich kupców dla pozyskiwania niewolników. Stąd też określenia „der Slawe – der Sklave”, czyli Niewolnik, poddany. Mickiewicz uwydatniał „oczekiwanie” jako historyczny wyróżnik postawy Słowian, a bierność jako mesjanistyczne rojenia o zbawieniu świata. Romantycy byli przekonani, że siłę polskiego narodu wzbogaca również fakt kultywowania obrzędów ludowych oraz pogańskich. One bowiem podtrzymują jego istnienie, bo w przeszłości ewidentnie wydarzyła się jakaś katastrofa. Nie wiedzieli, ci fenomenalni pisarze epoki romantyzmu, ile jeszcze katastrof dotknie nasz naród…

Jednak śmiem twierdzić, że zasadnicze osobowościowe ukształtowanie naszego polskiego narodu powstało właśnie w romantyzmie, a nie poprzedzającym oświeceniu, gdzie ewidentnie nabyliśmy cech wielkopańskich i nieco snobistycznych (czyżby dzięki obcym władcom?), które niejednokrotnie przeradzały się w postawy: „zastaw się, a postaw się”.

„Dziady”, część II, to fenomenalna retrospekcja prapolskich cech narodowych, które są pomostami pomiędzy wierzeniami a wiarą, między gusłami a faktami. Polsko-słowiański romantyzm konsoliduje wiarę w cuda z jednoczesną akceptacją wyroków siły wyższej. Nasza słowiańska kultura bynajmniej nie pochodzi z ukochanych przez wielu salonów, ale z feudalnego chłopstwa. Chrześcijańskich cech nabieraliśmy przez długie lata, kultywując jednocześnie umiłowanie do ludowych obrzędów w imię słowiańskiej wolności.

Romantyzm polski ma również cechy „wędrowania”, co również odziedziczyliśmy po naszych przodkach. Z łatwością bierzemy na plecy worek wspomnień i osiedlamy się pod każdą szerokością geograficzną. Nasze oczy są jednak zawsze zwrócone w stronę ojczyzny, obojętne czy błogosławimy, czy przeklinamy decyzję o emigracji. Polsko-słowiańska krew będzie w nas tętnić do ostatniej chwili.

Mickiewicz doskonale wiedział, że nasza kultura bezpośrednio wyrasta ze słowiańskich Dziadów, czyli Duchów Przodków. Obrzędu, przez który żywi komunikowali się ze światem pozagrobowym umarłych. I mimo że oficjalnie Kościół to piętnuje, nic nie jest w stanie zabronić człowiekowi dociekać, co jest po tamtej stronie życia.

Śmierć w naszej polskiej kulturze jest nie tylko symbolem, ale również honorem. Wpłynęła na to nasza bardzo skomplikowana historia – długie lata rozbiorów, wiele powstań, krótkie scalenie kraju mimo ogromnych podziałów polityczno-społecznych, tragedia II wojny światowej, wraz ze wciągnięciem nas w holocaust, następnie w komunizm, z którego udało się wydźwignąć, by znów toczącym się kołem wejść w konflikty polityczno-społeczne. Czyżby Polak musiał być ciągle na wojnie? Dlaczego żałoba jest świadomością, a nie przeżyciem? Dlaczego konflikt – pożywieniem? Czy to przez ten romantyzm? Łatwiej się nam rozmawia z przodkiem na cmentarzu niż z krewnym przy stole?

Adam Mickiewicz w II części „Dziadów” pomaga zastanowić się nad sensem życia przez mówiące do nas Dusze błąkające się między niebem a ziemią. Jesteśmy romantykami, więc bardzo łatwo wczuwamy się w ich przeżycia. Szkoda tylko, że tak jak nie wstydzimy się zapłakać nad grobami umarłych, to jednak wstydzimy się zapłakać nad żywymi. Wszak z nimi mamy szansę jeszcze coś przeżyć, czegoś się jeszcze nauczyć…

Dorota Kościuk-Borkowski
Dyrektor Artystyczny TWN


Sobota – 6 listopada 2021 r.

Baltic Restaurant, 237 New Britain Road, Berlin, Connecticut 06037

Uczta staropolska – godz. 18:00, spektakl – godz. 19:30

Bilety ($45 od osoby) tylko w przedsprzedaży do 4 listopada pod tel. (860) 374-8015; (860) 214-2885; (860) 828-9967

Adaptacja i reżyseria: Dorota Kościuk-Borkowski

Muzyka: Renata Krzyszczyk-Kwaśnik

Występują: GUŚLARZ – Urszula Kalinowska, GUŚLARKA – Ewa Badowski, MISTRZ – Zbigniew Bogacki, MATKA – Barbara Gołaszewska, PASTERKA – Beata Krajewska, JÓZIO – Beata Toporski, RÓZIA – Katarzyna Monko, PAN – Andrzej Borkowski, MĘŻCZYZNA & DUCH – Andrzej Rogalski, KOBIETA Z DZIECKIEM – Danuta Botticello, DZIEWCZYNA – Joanna Bogacki, PSYCHE – Dorota Kościuk-Borkowski

spot_img

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -