Rozmowa z Darkiem Barcikowskim, tegorocznym Wielkim Marszałkiem Parady Pułaskiego pełniącym również funkcję konsula honorowego w stanie Connecticut i wydawcą „Białego Orła”.
Jak wygląda Twoje samopoczucie tuż przed Paradą Pułaskiego? Czy czujesz jakiś stres, czy może jednak wszelkie obawy, jakie mogłeś mieć, są już za tobą?
Myślę, że największy stres jest już za mną. W momencie, kiedy przyjąłem nominację na Wielkiego Marszałka Parady Pułaskiego, zdawałem sobie sprawę z wyzwania, jakie stoi przede mną. Te obowiązki nie są związane tylko z samą paradą czy też końcowym okresem bezpośrednio ją poprzedzającym, ale obejmują prawie cały rok przygotowań. Należy do nich m.in. obecność na szarfowaniach poszczególnych kontyngentów, w których zawsze bierze udział Wielki Marszałek. Kolejnym obowiązkiem była kwestia znalezienia sponsorów na tegoroczną paradę oraz reklamodawców do Księgi Pamiątkowej wydawanej przy okazji Balu Marszałkowskiego, a także rekrutacji jego uczestników. Ważnym elementem pracy Wielkiego Marszałka jest także promocja parady i wzbudzanie wśród Polonii zainteresowania uczestnictwem w tym wydarzeniu. Patrząc na ostatnie osiem miesięcy wydaje mi się, że w tych kwestiach poradziłem sobie idealnie. Miałem okazję i zaszczyt wziąć udział niemal we wszystkich szarfowaniach i bankietach poszczególnych kontyngentów, a jedyne wydarzenia, na których się nie pojawiłem, to te, które odbywały się równolegle i dzieliła je odległość, której fizycznie nie mogłem pokonać. Od strony finansowej chyba też dobrze sobie poradziłem, ponieważ udało mi się znaleźć nowych sponsorów parady, którzy, mam nadzieję, zostaną z nią na kolejne lata. Księga Pamiątkowa w tym roku była rekordowa pod względem grubości i najbardziej dochodowa w historii parady. Również Bal Marszałkowski był bardzo udany, więc wydaje mi się, że ze wszystkich najważniejszych i długoterminowych obowiązków wywiązałem się bardzo dobrze. Tak więc, jeżeli chodzi o samą paradę, czuję już wielką ulgę, ponieważ teraz pozostały mi tylko kwestie logistyczne. Z niecierpliwością czekam na tę pierwszą niedzielę października, bo entuzjazm wśród Polonii – z moich obserwacji – jest bardzo duży, a szczególnie w Connecticut, gdzie wszyscy przeżywają to, że po raz pierwszy będziemy mieli możliwość poprowadzenia parady. Jest tu mnóstwo organizacji, które wynajęły już autobusy na 6 października i wydaje mi się, że reprezentacja stanu Connecticut będzie rekordowa. Pod tymi względami wszystko jest pod kontrolą. Mimo wszystko te ostanie dni są dla mnie bardzo pracowite, ponieważ oprócz parady przygotowuję również wizytę prezydenta Andrzeja Dudy i trasę Natalii Kukulskiej, więc jest to niezmiernie intensywny czas w moim życiu.
A jak oceniasz przygotowania poszczególnych kontyngentów, które miałeś okazję odwiedzić?
Myślę, że wszyscy są bardziej niż gotowi, co było doskonale widać na sobotnim Balu Marszałkowskim. Zauważyłem również, że skala przygotowań do parady jest ogromna i na pewno przerosła moją wyobraźnię. Dopiero będąc na tych wszystkich uroczystościach mogłem zobaczyć jak długo trwają przygotowania w poszczególnych kontyngentach oraz jak wielki jest to wysiłek dla wielu osób i komitetów, które przez cały rok pracują, aby zorganizować bankiet, zebrać fundusze, nominować Marszałka, wybrać Miss Polonię, Junior Miss i Little Miss, a czasem nawet wydać Księgi Pamiątkowe. To jest praca, która u nich też rozkłada się na kilka miesięcy, ale dzięki temu są odpowiednio przygotowani do parady. Na sobotnim Balu Marszałkowskim, gdy wszyscy ustawili się na scenie, miałem okazję zobaczyć na ich twarzach to, jak bardzo przeżywają tegoroczną paradę i z jakim entuzjazmem do niej podchodzą. Wszyscy są w pełni gotowi na masz Piątą Aleją, który odbędzie się 6 października.
Bal Marszałkowski w hotelu Marriott jest już za nami. Wydaje mi się, że był to taki pierwszy publiczny egzamin dla Ciebie jako Wielkiego Marszałka. Jego uczestnicy mieli bardzo pozytywne opinie na temat całości imprezy. A jakie wrażenia po tym wydarzeniu ma Wielki Marszałek?
Myślę, że był to pewien sprawdzian, jeżeli chodzi o publiczny wizerunek tegorocznej parady, ponieważ za kulisami przez ostatnich osiem miesięcy takich sprawdzianów było wiele. Odbywały się one na poziomie mojej współpracy z głównym Komitetem Parady Pułaskiego, natomiast w hotelu Marriott była to kulminacja tej wielomiesięcznej pracy i pokazanie jej efektów przed całą Polonią. Sobotni wieczór oceniam bardzo pozytywnie i jestem z niego niesamowicie zadowolony. Słyszałem także wiele pozytywnych opinii zarówno od osób, które są stałymi gośćmi Balu Marszałkowskiego, jak i tych, którzy mieli okazję wziąć w nim udział po raz pierwszy. Każdy z nich chwalił sobie atmosferę oraz połączenie części ceremonialnej z galową. Ludzie mieli okazję się wytańczyć i wybawić, ale również docenić skalę instytucji, jaką jest Parada Pułaskiego oraz pracę poszczególnych kontyngentów. Wśród osób, które w tej imprezie uczestniczyły po raz pierwszy, byli moi rodzice oraz osoby z New Britain i centralnej części stanu Connecticut i wszyscy byli zachwyceni. Od wielu z nich usłyszałem, że na taki bankiet przychodzi się raz w życiu. Tak więc jestem im bardzo wdzięczny za te miłe komentarze, jak również osobie, która czuwała nad tą imprezą. Słowa uznania należą się Jadzi Kopali, która jest głównym organizatorem balu i na niej spoczywa ciężar związany z przygotowaniem tej imprezy oraz odpowiedzialność za to, by był udany. To właśnie ona zebrała najwięcej opinii na temat bankietu i z jej relacji wiem, że usłyszała wiele bardzo pozytywnych zdań po jego zakończeniu. Wydaje mi się, że każdy, kto był na tegorocznym Balu Marszałkowskim, jest z niego bardzo zadowolony. Tak więc pierwszy publiczny sprawdzian Wielkiego Marszałka, jakim był sobotni bankiet, wypadł bardzo dobrze. Dziękuje bardzo wszystkim, którzy byli zaangażowani w to wydarzenie.
Mówiłeś, że mieszkańcy Connecticut, od chwili gdy zostałeś mianowany Wielkim Marszałkiem Parady Pułaskiego, żyją tym wydarzeniem, które samo w sobie jest bezprecedensowe. To było także widoczne po dużej reprezentacji tego stanu, włącznie z zespołem folklorystycznym „Polanie”, na Balu Marszałkowskim. A jak to wygląda na co dzień?
Mieszkańcy Connecticut bardzo przeżywają tegoroczną paradę i to też w pewnym stopniu przerosło moje oczekiwania, ponieważ na początku nie wiedziałem, jaka będzie reakcja Polonii. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak ważna dla niej okaże się tegoroczna Parada Pułaskiego i czy tak naprawdę Polonia zda sobie sprawę z tego, że ten rok jest dla nas wszystkich wyjątkowy. I tak się stało. Kontyngent ze Stamford maszeruje w paradzie od 50 lat, więc mieszkańcy tego miasta co roku żyją tym wydarzeniem, wiedzą jak się do niego przygotować oraz w jaki sposób zmobilizować polonijne organizacje. Natomiast dla mnie sprawdzianem była Polonia z New Britain, gdzie do tej pory parada nie była wydarzeniem, na które się zwracało większą uwagę, partycypowało w nim czy też go śledziło. Tak więc dla nas, mieszkańców New Britain, to była zupełnie nowa idea. Dlatego fakt, że w tym roku został zarejestrowany osobny kontyngent z New Britain i polskiej dzielnicy, którą nazywa się „Małą Polską”, jest tego idealnym dowodem. To, że w New Britain po raz pierwszy w historii odbyło się szarfowanie Marszałka kontyngentu, że została ukoronowana Miss Polonia, że cały czas zgłaszają się nowe organizacje, które chcą maszerować Piątą Aleją, oraz to, że tyle z nich zorganizowało wyjazdy na 6 października i wynajęło autobusy do Nowego Jorku, to jest dla mnie największy dowód tego, że ideę Parady Pułaskiego udało się zaszczepić wśród naszej lokalnej Polonii. Jestem przekonany, że w tym roku będzie to największa frekwencja Connecticut na paradzie oraz będzie w niej reprezentowany cały stan. Do południowego Connecticut, które uczestniczyło już w paradzie, udało mi się dołączyć całą resztę tego stanu. I to jest dla mnie największym dowodem tego, że Polonia czuje podobnie jak ja, czyli, że to jest nasz czas, aby zabłysnąć, aby się zaprezentować oraz by pokazać naszym sąsiadom z Nowego Jorku i New Jersey, jaką tutaj mamy fantastyczną Polonię, a także podzielić się z nimi naszym dorobkiem, a tym samym zaprosić ich do odwiedzania naszego stanu i polskich dzielnic, a także do bliższej współpracy.
Czyli można śmiało stwierdzić, że Twoje przywództwo w tej paradzie wpłynęło na jej dalszy rozwój.
Jak najbardziej, a w dodatku muszę podkreślić, że to zainteresowanie jest wśród różnych grup wiekowych, bo wybierają się zarówno weterani z placówki Haller Post z New Britain, harcerze, jak również Polska Szkoła, która zamówiła już kilka autobusów. To pokazuje, że parada jest potrzebna i jest wyjątkowym wydarzeniem gromadzącym Polonię z kilku różnych stanów. Ma ona w sobie ogromny potencjał i może być jeszcze większa i prężniejsza, a nawet ma szansę skupić Polonię z całego wschodniego wybrzeża. Wydaje mi się, że obecnie coraz mniej osób patrzy na Polonię jako na zamknięte hermetycznie środowiska skupione wokół np. Greenpointu, Garfield, Filadelfii itd. Coraz więcej ludzi, a szczególnie moje pokolenie, patrzy na naszą grupę etniczną jako na 10-milionową społeczność w Stanach Zjednoczonych i cieszy nas to, że możemy się integrować na taką skalę. Myślę, że dla komitetu organizacyjnego parady ten rok powinien być dowodem na to, że Parada Pułaskiego ma ogromny potencjał, by być czymś jeszcze większym, a, co najważniejsze, czymś, co przez wiele lat będzie kontynuowane, ponieważ jest na tyle zainteresowania wśród następnego pokolenia, żeby to wydarzenie z roku na rok się rozrastało.
Wydaje mi się, że nie tylko młodzi ludzie zaczęli inaczej postrzegać Polonię, ale także Amerykanie, zwłaszcza w stanie Connecticut, gdzie lokalna prasa niesamowicie rozpisuje się na temat tegorocznej Parady Pułaskiego i Twojego, historycznego przywództwa jako Wielki Marszałek.
Faktycznie, amerykańskie media w Connecticut poświęcają dużo uwagi Polonii i sprawom parady. Wydaje mi się, że na to wpłynęło kilka różnych czynników. Ten rok pod tym względem jest wyjątkowy, ponieważ w czerwcu w New Britain odbył się polski festiwal, który zgromadził 35 tys. osób i wiadomości na ten temat były na pierwszych stronach wszystkich najważniejszych gazet w Connecticut oraz pojawiły się w telewizji. Teraz przygotowujemy wizytę prezydenta Andrzeja Dudy i media też już bardzo szeroko ją opisują. Prasa także bardzo interesuje się paradą, a nawet Balem Marszałkowskim. Na początku roku, kiedy odbyło się moje szarfowanie, amerykańskie media też o tym mówiły. Tak więc jest duże zainteresowanie Amerykanów Polonią w Connecticut. A to, że możemy dotrzeć do odbiorców amerykańskich oraz innych nacji, pozwala nam nie tylko promować nasze społeczeństwo, ale również Polskę, naszą kulturę i historię. Wydaje mi się jednak, że to zainteresowanie nie jest bez przyczyny, ponieważ my, jako Polonia, sami staramy się zaangażować amerykańskie media, docieramy do nich, zapraszamy ich na nasze imprezy, a nawet wysyłamy informacje prasowe. Bardzo nam zależy, by podzielić się naszym dorobkiem. Jednym z założeń Festiwalu Małej Polski było pokazanie sąsiadom naszej kultury. Niedawno w Connecticut odbył się festiwal folklorystyczny, który organizuje zespół „Polanie”, na który zaproszone były grupy ludowe reprezentujące różne narody. Tak więc u nas odbywają się imprezy polonijne, które jednocześnie są wydarzeniami integracyjnymi, przez co zwracamy na siebie uwagę, którą wykorzystujemy do promocji Polski i naszego społeczeństwa.
Do tego wszystkiego, o czym powiedziałeś, dochodzi jeszcze wizyta prezydenta w New Britain. Myślę, że fakt, że odbywa się ona w momencie, w którym, ty jako Wielki Marszałek stajesz na czele Parady Pułaskiego nie jest przypadkowy.
Amerykanie na pewno łączą ze sobą te wydarzenia. To jest niesamowite, że dwa tygodnie przed paradą będziemy po raz pierwszy w historii gościć w Connecticut głowę polskiego państwa. Jest to ogromne wydarzenie i takie też poruszenie mu towarzyszy. Na pewno nie jest to przypadek, ponieważ ja – tutaj już bardziej w roli polskiego konsula honorowego w Connecticut – od kilku lat lobbowałem, aby ta wizyta się odbyła i co roku starałem się podkreślić, dlaczego prezydent RP powinien nas odwiedzić i jakie sprzyjają temu okoliczności. A w New Britain w tym roku 125-lecie obchodzi najstarsza polska parafia, z kolei Polska Szkoła, w której uczy się 600 dzieci, obchodzi 60-lecie, a w przyszłym roku placówka Haller Post będzie świętowała 100-lecie. Poza tym ten rok dla całej Polonii w Connecticut jest wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz w historii będziemy prowadzić Paradę Pułaskiego. Wydaje mi się, że te wszystkie okoliczności na pewno były wzięte pod uwagę przez Kancelarię Prezydenta w momencie podejmowania szczegółów dotyczących wizyty prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Dla nas jest to wydarzenie bez precedensu i okazja do promocji, ponieważ wydaje mi się, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, na jaką skalę Polonia w Connecticut jest zorganizowana oraz jak rozbudowana jest jej infrastruktura w postaci polskich szkół i kościołów, organizacji i wydarzeń. Dla nas już poprzez Paradę Pułaskiego ten rok był wyjątkowy, a wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na pewno sprawi, że będzie on nadzwyczajnym momentem dla tutejszej Polonii.
Myślę, że taką „wisienką na tym torcie” będzie koncert Natalii Kukulskiej, który odbędzie się m.in. w New Britain tuż przed Paradą Pułaskiego.
Natalia Kukulska, na moje zaproszenie, będzie gościem honorowym parady, ale wcześniej wystąpi na trzech koncertach: w czwartek (3 października) w Stamford, w piątek (4 października) w New Britain i w sobotę (5 października) w Nowym Jorku. Te koncerty mają na celu rozpoczęcie całego paradowego weekendu. Bardzo mi zależało, żeby również w Connecticut były jakieś wydarzenia towarzyszące Paradzie Pułaskiego. Wydaje mi się, że Natalia Kukulska jest świetną artystką, która nada paradzie jeszcze większego prestiżu. Dwa tygodnie temu miałem okazję uczestniczyć w jej koncercie w Chicago i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Było to fenomenalne wydarzenie, wzruszające i sentymentalne, ale również pełne energii. Na koncercie była niesamowita publiczność, więc jestem przekonany, że jej obecność w Connecticut jeszcze bardziej zaszczepi wśród Polonii ideę parady i podkreśli, jak wyjątkowym wydarzeniem jest dla nas jej tegoroczna edycja.
Działasz na wielu płaszczyznach począwszy od przygotowań związanych z Paradą Pułaskiego i imprez jej towarzyszących, aż po organizację wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w New Britain, a poza tym od dawna lobbujesz na rzecz Polski i Polonii oraz jesteś wydawcą „Białego Orła”. Jak udaje Ci się to wszystko łączyć oraz znaleźć czas na realizację tak wielu rzeczy?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo krótka – kieruje mną pasja, która daje mi siłę, żeby temu wszystkiemu podołać. Zarówno parada, wizyta prezydenta i koncerty, a także działalność społeczna na rzecz Polonii, którą prowadzę przez całe swoje dorosłe życie, jest dla mnie w pewnym sensie pracą z pasji. Jest to także dla mnie taki motor napędowy, ponieważ widzę, że to wszystko przynosi owoce oraz mam świadomość, jak sporo wysiłku wkłada Polonia, z którą pracuję na co dzień również, by organizować nasze lokalne życie polonijne w Connecticut. To, że w tym roku ktoś to docenił, sprawia mi ogromną satysfakcję i przyjemność oraz dodaje mi sił. Dlatego to, co robię, nie nazywam pracą, tylko moją pasją. Nie ukrywam jednak, że w związku z tym, że doba ma tylko 24 godziny, to coraz częściej, a zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku tygodni, zaczyna mi brakować tego czasu. Jednak jak do tej pory udaje mi się wywiązywać z wszelkich obowiązków. Wydaje mi się, że wizyta prezydenta będzie nadzwyczajna, ponieważ składa się z kilku punktów, a zainteresowanie nią jest ogromne. Dla mnie jest to bardzo istotne, że udało nam się zorganizować spotkania, w których każdy będzie mógł wziąć udział. Wizyta ta nie jest dla zamkniętego grona i jest organizowana na potężną skalę. Reasumując: myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że bal był udany, wizyta prezydenta zapowiada się bardzo ciekawie, przygotowania do parady są na wysokim poziomie, koncerty Natalii Kukulskiej cieszą się dużym zainteresowaniem, ale to nie są moje kolejne sukcesy, a całej Polonii.
Kto zaraził Cię tą pasją działacza społeczno-polonijnego?
Myślę, że dużo wyniosłem z domu. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych mieszkaliśmy koło Bostonu, gdzie rodzice otworzyli polskie delikatesy. W związku z tym już jako dziecko miałem styczność z Polonią, tym bardziej, że rodzice organizowali różnego rodzaju akcje charytatywne i zabawy. Później to zaangażowanie się rozrastało, doszedł do tego kolejny sklep, restauracja, a także gazeta, której jestem współzałożycielem. To wszystko sprawiło, że nadal kontynuuję pracę z Polonią, tym bardziej, że zawsze sprawiało mi to przyjemność i było dla mnie bardzo istotne. Nie ukrywam, że bardzo ważne było dla mnie także budowanie kapitału politycznego Polonii. A to nie jest łatwe, ponieważ – mimo że mamy świetnie zbudowaną infrastrukturę polonijną – to wydaje mi się, że politycznie nie jesteśmy w stanie odpowiednio się zorganizować. Dlatego mam świadomość, że na tym polu zostało jeszcze wiele do zrobienia. Być może przyjdzie czas, że tę infrastrukturę uda się wykorzystać do tego, żeby Polonia mogła bardziej zaistnieć politycznie. Ja również staram się przez całe swoje dorosłe życie angażować Polonię do większego udziału w amerykańskim życiu politycznym, ale pomimo tego, co udało mi się osiągnąć do tej pory, to na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia. Dlatego też patrzę na to przez pryzmat długofalowego planu.
Czyli jest szansa, że w przyszłości spełnią się słowa Lucjana Pawlaka, byłego burmistrza New Britain, który w styczniu, podczas szarfowania w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku powiedział: „Mam nadzieję, że dożyję dnia, w którym będę mógł do Darka powiedzieć – Panie Gubernatorze”.
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że polityka też jest moją pasją oraz że mam ambicje polityczne. Kilka lat temu, gdy mieszkałem jeszcze w Massachusetts, startowałem w wyborach do Rady Miasta i wówczas zabrakło mi 78 głosów. Już wtedy powiedziałem sobie, że kolejny raz do wyborów podejdę w 2020 roku, a ten mamy już za kilka miesięcy, więc nie ukrywam, że chodzi mi to po głowie. Chciałbym także, żeby Polonia bardziej aktywnie partycypowała w życiu politycznym zarówno jako kandydaci, jak i wyborcy. Ważne jest, abyśmy także angażowali się w strukturach miejskich i stanowych, żebyśmy mieli swój udział w dialogu, którego obecnie nie mamy, ponieważ nasz głos politycznie jest bardzo cichy. Uważam, że jako Polonia, która w New Britain tworzy ponad 20 procent populacji całego miasta, w stanie Connecticut, gdzie tworzy 10 procent jego populacji, bądź na skalę ogólnokrajową, gdzie jest nas 10 milionów, powinniśmy mieć o wiele silniejszy głos polityczny. Jest on także słabszy w porównaniu do innych grup etnicznych, które są o wiele mniejsze od naszej. Dlatego uważam, że należy to zmienić i nie ukrywam, że jest to moim planem i marzeniem, aby ponownie startować w wyborach.
Na zakończenie powiedz, jaką osobą jest Darek Barcikowski prywatnie?
Na pewno jestem osobą bardzo rodzinną, co również wyniosłem z domu. Cenię sobie czas, który mogę spędzić z rodziną, chociaż momentami jest to ciężkie do zrealizowania. Uwielbiam podróżować i to jest jedna z moich największych pasji. Mimo ograniczeń czasowych staram się poznawać i odkrywać nowe miejsca i kultury. Interesuję się muzyką, a zwłaszcza muzyką iberyjską oraz hiszpańskim kinem. Lubię język hiszpański, którym posługuję się na poziomie komunikatywnym, ale cały czas staram się go szlifować, ponieważ chciałbym go opanować w sposób płynny. Niestety czas nie pozwala mi realizować wszystkich moich zainteresowań, ale to, co robię na co dzień, też jest spełnianiem moich pasji.
Rozmawiał MAB