Konkurs Droga Na Harvard świętuje swoje 10-lecie. W tym roku odbyła się jego jubileuszowa, 10. edycja. Co udało się przez ten czas osiągnąć i czy młodzi Polacy wykorzystują swoją szansę na edukację na najbardziej prestiżowych uczelniach świata? Zapytaliśmy o to dyrektor Agatę Mazurowską-Rozdeiczer.
„Biały Orzeł”: W tym roku odbyła się 10., jubileuszowa edycja konkursu. Czy w związku z tym można pokusić się o jakieś podsumowanie?
Agata Mazurowska-Rozdeiczer: Najlepsze podsumowanie to kilkudziesięciu naszych laureatów, którzy ukończyli prestiżowe zagraniczne uczelnie, w tym Harvard, Yale, Stanford czy brytyjskie Cambridge. Wszystkich łączy to, że na początku ich drogi była właśnie „Droga na Harvard”. Ponadto kilkaset osób uzyskało od nas mentoringowe wsparcie w ich dalszej edukacyjnej drodze. Średnio co roku do naszego programu aplikuje półtora tysiąca osób, zdolnych, ambitnych i pełnych pasji. Wszyscy nasi laureaci podkreślają, że konkurs uświadomił im, że studiowanie na wymarzonym uniwersytecie jest w zasięgu ręki. Wiemy także, iż „Droga na Harvard” zainspirowała wiele osób do podążania za marzeniami i stawiania sobie wysoko poprzeczki.
Ogromnym sukcesem konkursu jest to, że w ciągu ostatnich 10 lat otrzymaliśmy ponad 10,000 aplikacji, a pewnie dwa razy tyle zgłoszeń zostało zainicjowanych online, co świadczy o tym, iż tyle osób zaczęło twórczo myśleć o swojej dalszej ścieżce edukacyjnej i zaczęło ją planować. Bardzo nas to cieszy, zwłaszcza, że aplikacje wpływają do nas z całej Polski, z małych i dużych miejscowości.
Jak zrodziła się idea konkursu i czy w jakiś sposób ewoluowała na przestrzeni tych 10 lat?
Dziesięć lat temu zauważyliśmy, że na Harvardzie studiuje znikoma ilość Polaków. Z naszych rozmów z harvardzkim admissions office wynikało, że dużo Polaków aplikuje, ale nieliczni przechodzą sito rekrutacji. Stąd pojawiła się idea wśród członków klubu, aby zdolnym Polakom przybliżać Harvard, oswajać, tłumaczyć zasady rekrutacji. Tak narodził się pomysł na „Drogę na Harvard”. Ta idea przyświeca nam do dziś. Nasz podstawowy cel to edukacyjne wparcie zdolnych Polaków i przybliżenie im zasad rekrutacji na takie uczelnie jak Harvard. Wszystko to robimy własnymi siłami, pro bono, dzięki wsparciu sponsorów i darczyńców.
Jakie korzyści dla uczestników niesie ze sobą wygrana?
Podstawowa korzyść to opieka mentora, członka Harvard Club of Poland. Na przykład: jeśli laureat aspiruje do studiowania na Harvard Law School, to jego mentorem zostaje absolwent tej szkoły, aby wspierać i motywować go w jego aplikacji do law school. Jeśli laureatem naszego konkursu jest nastolatek, licealista, to raczej będzie aspirował do studiowania na Harvard College. Wówczas łączymy go z mentorem, który ukończył college oraz z obecnymi i niedawnymi absolwentami Harvard College z Polski. Co roku czwórka najlepszych laureatów leci też z nami na tydzień do USA, aby z bliska zobaczyć Nowy Jork, Boston, ale też odwiedzić kampusy Harvardu oraz MIT i porozmawiać ze studiującymi tam Polakami, a także z profesorami.
Ile osób w ciągu tych 10 lat dzięki konkursowi miało okazję polecieć do USA i zobaczyć, jak wygląda Harvard „od środka”? I czy ktoś z nich faktycznie później kontynuował edukację na tej uczelni?
W sumie to było kilkadziesiąt osób, a dziś rzeczywiście niektórzy z nich są już absolwentami Harvardu, ale też innych uczelni. Na przykład czworo laureatów z ubiegłego roku, którzy odwiedzili Harvard właśnie zostało studentami Yale, Stanford, Cambridge oraz Oxford.
Czy jako Harvard Club of Poland macie kontakt z laureatami poszczególnych edycji? Czy pomagacie im w jakiś sposób, śledzicie jak toczą się ich kariery?
Oczywiście, budowanie tego typu siatki alumni to też ważny element całego programu. Niektórzy z byłych laureatów, którzy już są absolwentami Harvardu, pracują obecnie pro bono przy programie „Droga na Harvard”, aby wspierać kolejnych zdolnych Polaków, a do tego służą radą, wsparciem dla naszych laureatów.
Co uważa Pani za największy sukces tego programu?
Największy sukces to chyba budowanie takiej świadomości, że najlepsze uczelnie na świecie są w naszym zasięgu, a planowanie swojej edukacji, mierzenie wysoko, ma jak najbardziej sens. Jestem naprawdę dumna, gdy patrzę na to grono laureatów z ubiegłych lat, jak potoczyły się ich kariery, drogi zawodowe i życiowe. Ze znakomitą większością mamy wciąż serdeczny kontakt.
Jakie cele stawiacie sobie odnośnie kolejnych edycji konkursu?
Chcemy zwiększać widoczność konkursu wśród młodych ludzi i przede wszystkim docierać do mniej uprzywilejowanych środowisk, do zdolnych Polaków z małych miejscowości, z mniej zamożnych rodzin. Jednym z pierwszych laureatów konkursu był chłopak, który pochodził z małego miasteczka, a jego angielski był daleki od doskonałości. Zobaczyliśmy w nim potencjał, daliśmy wsparcie i szansę, którą on znakomicie wykorzystał. Dziś jest już absolwentem Harvardu, pracuje w Londynie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Szybiak