Legia Warszawa w marnym stylu pożegnała się z Ligą Konferencji Europy. W rewanżowym meczu 1/16 finału rozgrywek stołeczna drużyna przegrała z Molde FK 0:3. W pierwszym spotkaniu norweski zespół wygrał 3:2.
Już w meczu nr 1 nie tak wiele brakło, aby zespół z Krainy Fiordów zapewnił sobie komfortową sytuację przed wizytą w Polsce. Po pierwszej połowie Legia przegrywała z Molde 0:3, ale po przerwie odrobiła część strat i przed rewanżem jej sytuacja zdawała się nie być najgorsza.
Kosta Runjaić, coach legionistów, zapowiadał, że w Warszawie gol szybko padnie. I tak się stało – pierwsza akcja Molde zakończyła się bramką – Kacper Tobiasz odbił piłkę pod nogi Fredrika Gulbrandsena i było 0:1.
Goście nie bronili wyniku, czego dowodem uderzenie w słupek Markusa Kaasy. Krótko po tym Eirik Hestad uderzył piętą i po 20 minutach Norwegowie mieli ustawiony mecz. W I odsłonie Marc Gual powinien zdobyć kontaktowego gola, ale płaski strzał z klasą wybronił bramkarz Molde.
Tuż po zmianie stron Gual uderzył głową, ale trafił w zewnętrzną część słupka. Potem Tomas Pekhart główkował z paru metrów i też spudłował. Gdy w końcu Gual uderzył do bramki, okazało się, że był na spalonym. W 67. minucie było „po frytkach” – Kaasa zagrywał z okolic pola bramkowego na czwarty metr, a nadbiegający Gulbrandsen trafił na 3:0 dla przyjezdnych.
tom
