Rozmowa z Piotrem Golda, frontmanem i wokalistą zespołu Minimal Absolution.
Jak doszło do powstania Waszego zespołu?
Minimal Absolution założył mój brat bliźniak Paweł Golda w 2017 roku, czyli całkiem niedawno. Brat grał od lat na perkusji, a ja od zawsze lubiłem śpiewać, ale w momencie powstania kapeli ani on, ani ja, nie mieliśmy jeszcze pojęcia, że ostatecznie będę jej częścią. Brat szukał członków zespołu i kiedy znalazł już wszystkich, to ja zgłosiłem się na przesłuchanie jako wokalista i po odbyciu paru prób zostałem przyjęty.
Obaj z bratem dość wcześniej zainteresowaliście się w życiu muzyką. To nie był przypadek.
To prawda. Duży wpływ na nasze gusta muzyczne miał nasz ojciec Jacek, który był wielkim miłośnikiem rocka i metalu, generalnie mocnych brzmień. On zapoznał nas z twórczością takich zespołów heavy metalowych jak Metallica czy Avenged Sevenfold, ale też punkowych jak chociażby Off Spring, czy polskich rockowych jak Lady Pank. Jestem pewien, że bez jego wpływu, ten nasz zespół by nigdy nie powstał i jestem mu za to wdzięczny. Nigdy też nie poznalibyśmy twórczości polskich wykonawców, bo chociaż rodzice pochodzą spod Sanoka, to ja i brat urodziliśmy się już w Stanach Zjednoczonych.
Wasza muzyczna przygoda nie rozpoczęła się jednak od założenia zespołu.
Tak. Wcześniej razem ze starszym bratem Marcinem uczęszczaliśmy do szkoły muzycznej Kobo Music Studio prowadzonej przez Bożenę Konkiel. Tam poznaliśmy podstawy muzyki ucząc się gry na pianinie. Bożena Konkiel to wspaniała pedagog i edukacja w tym miejscu bardzo nas rozwinęła. Zrozumieliśmy, że w przyszłości chcemy zająć się muzyką na poważnie. Zanim powstał Minimal Absolution razem z braćmi odbyłem wiele prób z różnymi zresztą muzykami, aż w 2017 roku Paweł zdecydował się założyć zespół z prawdziwego zdarzenia.
Skąd wzięła się dość intrygująca nazwa formacji?
Na pewno nie przyszło to łatwo. Jak powstawaliśmy 7 lat temu, to zupełnie nie mieliśmy pomysłu na nazwę. Nasz basista stwierdził, że słowo minimal jest bardzo fajne, ale trzeba było coś do tego dodać, bo samo minimal brzmiało dość banalnie. Zacząłem się zastanawiać co z tym minimal mogłoby dobrze współbrzmieć i wtedy do głowy przyszedł mi termin absolution. Trochę na zasadzie kontrastu pojęć, ale też brzmi to całkiem ciekawie. Słowo minimalne w kontekście rozgrzeszenia oznacza się mimo wszystko ogromną siłą. Ta nazwa spodobała się wszystkim chłopakom. I tak już zostało.
Jest was w zespole w tej chwili pięciu?
Tak. Ja śpiewam, Paweł gra na perkusji, a skład uzupełniają basista Shahob Newman, gitarzysta Ruben Jessurum i w zeszłym roku dołączył do nas drugi gitarzysta Robert Lewis. Jesteśmy dość młodym zespołem, jeśli chodzi o wiek. Najmłodszy z nas ma 23 lata, a najstarszy 26. Razem z bratem jesteśmy Polakami, a reszta to międzynarodowe towarzystwo.
Jak określiłbyś obecny styl zespołu?
Ciężko zdefiniować to jednym słowem. Na pewno gramy metal, ale z elementami rocka i punka. Na początku stylistycznie wzorowaliśmy się na zespole Trivium, ale myślę, że po paru latach udało nam się uzyskać swój własny organiczny, niepowtarzalny styl. Zresztą kopiowanie kogokolwiek nie bardzo nas interesuje. Bardzo dużo do naszej gry wniósł nowy gitarzysta Robert Lewis, który wzbogacił nasze brzmienie. Na pewno lubimy grać jednocześnie melodyjnie i agresywnie. Myślę, że w naszym wypadku zupełnie się to nie kłóci.
Jakie formacje stanowią dla was muzyczną inspirację?
Każdy z nas słucha wielu różnych zespołów. Na pewno jednak są takie, które inspirują nas wszystkich. Wymieniłbym tutaj mniej lub bardziej znane kapele takie jak: Metallica, Avenged Sevenfold, Slipknot, Korn, Linkin Park, The Offspring, Trivium, System Of Down, Rammstein, Stone Sour, Lamb Of Gold, Alice In Chains, Paramore, Gojira, Disturbed, Karnivool, Ozzy Osbourne czy nawet Abba. Wszyscy również lubimy instrumentalną twórczość zespołu Periphery.
Jako wokalista też z pewnością posiadasz jakieś ulubione postacie?
Tak. Takich moich ulubieńców, na których się wzoruję jest kilku. Na pewno będą to: Corey Taylor z zespołu Slipknot, M. Shadows z Avenged Sevenfold, Bryan “Dexter” Holland z The Offspring, David Draiman z Distrurbed i nieżyjący już niestety Chester Bennington z Linkin Park. Można powiedzieć, że każdy z nich wniósł coś do mojego śpiewu.
Dużo nagrywacie?
Mamy w tej chwili 4 utwory, których można posłuchać na Spotify i Apple Music. Na razie koncentrujemy się na graniu na żywo. Parę miesięcy temu wypuściliśmy kilkunastominutowy livestream, kiedy spotkaliśmy się w naszym studiu i zagraliśmy parę piosenek. Pracujemy nad dalszymi utworami, które znajdą się na naszej pierwszej płycie nazwanej Metamorphosis. Na ten album jednak trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać. Myślę, że ukaże się w przyszłym roku.
Wspominałeś, że ostatnio sporo koncertujecie.
To prawda. Obecnie gramy raz lub nawet dwa razy w miesiącu, głównie w klubach w Nowym Jorku, ale czasem koncertujemy również poza metropolią. Występowaliśmy już w takich klubach jak The Kingsland na Brooklynie, Arlene’s Grocery na Manhattanie, Amityville Music Hall na Long Island i Crossroads w New Jersey. Bardzo lubimy występy przed publicznością. Scalają zespół i dają dużo energii do dalszych poczynań. Nie mówiąc już o tym, że mamy okazję do szlifowania naszego materiału.
Wszystkie kawałki komponujecie sami?
Tak. Mimo wielu inspiracji stawiamy na swoje kompozycje, chociaż w przyszłości być może opracujemy również jakieś covery. Pomysły muzyczne dostarcza każdy z nas, najczęściej ja albo gitarzyści, a później nad nimi wspólnie pracujemy. Ja jestem również odpowiedzialny za słowa. Póki co śpiewam wyłącznie po angielsku.
Jeśli chodzi o PSC Rock Festiwal w Centrum, to czego mogą się spodziewać uczestnicy po waszym występie?
Pierwszy raz zagramy dla polonijnej publiczności i mam nadzieję, że wszyscy będą się bawić znakomicie i po prostu będą mieli dobry czas. Na pewno z naszej strony można spodziewać się wiele energii i sporej dawki ostrego grania. Jak nasza muzyka kogoś do czegoś zainspiruje, to będziemy przeszczęśliwi. Od paru lat śledzę działalność Centrum w mediach społecznościowych i cieszę się, że takie koncerty są tam organizowane. Zresztą widzę, że w Centrum odbywa się wiele różnych wydarzeń, nie tylko muzycznych i to dla osób w każdym wieku. Mam nadzieję, że na Festiwalu publiczność również dopisze.
Życzę w takim razie udanego koncertu i do zobaczenia na Festiwalu.
Rozmawiał Marcin Żurawicz