Fundacja Kościuszkowska była jedną z pierwszych polonijnych organizacji, które w sposób praktyczny zareagowały na agresję Rosji na Ukrainę. Stworzono specjalny fundusz na rzecz uchodźców, na ten cel ma zostać też przeznaczony dochód z tegorocznego balu Fundacji. Działania pomocowe koordynuje prezes Fundacji Kościuszkowskiej Marek Skulimowski, który aktualnie przebywa w Polsce i osobiście pomaga osobom przekraczającym polsko-ukraińską granicę.
Dramatyczna sytuacja
Marek Skulimowski był akurat w Warszawie, kiedy rozpoczęła się wojna. Od razu podjął decyzję o wyjeździe do rodzinnego Lubaczowa w woj. podkarpackim, niedaleko którego znajduje się przejście graniczne Budomierz-Hruszew. Do swojego własnego domu przyjął też swojego znajomego – profesora Bohdana Huda z Uniwersytetu im. Iwana Franki we Lwowie, któremu wraz z żoną udało się po 30-godzinnym oczekiwaniu przekroczyć granicę już w drugim dniu wojny. W rozmowie z „Białym Orłem” opowiedział, jak wygląda sytuacja na granicy.
– Procedury odprawy są przyspieszone, ale mimo to napływ ludzi jest tak duży, że po stronie ukraińskiej ustawiają się długie, często kilkunasto- czy nawet kilkudziesięciokilometrowe kolejki. Niektórzy ludzie porzucają samochody i idą na piechotę. W mrozie, w padającym śniegu, z dziećmi na rękach, czasem tylko z jedną walizką czy plecakiem… Przede wszystkim kobiety, dzieci i ludzie starsi. Są też ukraińscy mężczyźni, ale oni nie mogą przekraczać granicy (na mocy prezydenckiego dekretu zakazano opuszczania terytorium Ukrainy przez mężczyzn w wieku 18-60 lat – red.), więc tylko odprowadzają swoje żony i dzieci do granicy i tu się z nimi żegnają. Te sceny, te pożegnania rozrywają serce – opowiada Marek Skulimowski.
Zapytany o to, jak reagują w pierwszym kontakcie uchodźcy, mówi, że zarówno on, jak i inni wolontariusze, starają się nie poruszać tematów związanych z wojną, nie pytają o szczegóły ewakuacji. – Dla tych osób ta sytuacja to ogromna trauma, ci ludzie są przerażeni, zmęczeni, pełni niepokoju o bliskich, którzy tam zostali, niepewni, co ich czeka… Staramy się ich po prostu uspokoić, otoczyć troską. To ważne, żeby zapewnić im bezpieczeństwo, żeby mężczyźni, którzy zostali walczyć o swój kraj, wiedzieli, że ich żony, matki, dzieci są bezpieczne – twierdzi prezes Skulimowski.
Sprawdzian z człowieczeństwa
Prezes Fundacji Kościuszkowskiej opowiada również o niezwykle pozytywnej reakcji miejscowej ludności. – Nie mam słów, żeby opisać to, co się tu dzieje, i tę atmosferę, to jest niesamowite, chyba nie ma człowieka, który nie chciałby czegoś zrobić, pomóc. Prawdziwe pospolite ruszenie! – mówi. – Chęć pomocy jest ogromna, ale i potrzeby też są wielkie i cały czas się zmieniają – dodaje. Jak wygląda niesienie tej pomocy w praktyce? – To moje rodzinne strony, więc znam tu wiele osób. Jestem w kontakcie ze starostą lubaczowskim, który koordynuje akcję przyjmowania uchodźców wraz z wójtem gminy Lubaczów. Współpracuję też z fantastycznymi, niezwykle zaangażowanymi lokalnymi działaczami z organizacji Festiwal Kultury Pogranicza Folkowisko, którzy aktualnie działalność kulturalną zamienili na pomaganie uchodźcom – opowiada prezes Fundacji Kościuszkowskiej, dodając, że to wszystko ułatwiło przedostanie się na drugą stronę granicy, gdyż to właśnie ci zmarznięci, czekający po kilkadziesiąt godzin w kolejce do granicy uchodźcy po ukraińskiej stronie najbardziej potrzebują pomocy. – Niestety, mimo wszystkich starań, zdarzyły się już przypadki śmierci wskutek hipotermii – informuje.
Jak Polonia może pomóc?
Prezes Fundacji Kościuszkowskiej pytany, co jest najbardziej w tej chwili potrzebne i jak Polonia w Ameryce może pomóc, odpowiada wprost: pieniądze. – Każdy gest się liczy, ale najbardziej potrzebne są pieniądze, ponieważ mając fundusze, można kupić to, co w danej chwili jest najbardziej potrzebne, nieważne czy to namiot, pod którym mogą się schronić ludzie, czy agregat prądotwórczy, czy termosy, do których można rozlać ciepłą herbatę – wyjaśnia. Jak informuje, pieniądze umożliwiają niesienie pomocy uchodźcom „tu i teraz”, a lokalne organizacje, które wybrane zostały na partnerów, są sprawdzone i skutecznie niosą pomoc. Jak do tej pory, Fundacji Kościuszkowskiej udało się zebrać ćwierć miliona dolarów. – Cieszy mnie tak duży odzew na zbiórkę, ale potrzeby są wciąż duże, a pomoc humanitarna będzie potrzebna jeszcze długo – twierdzi. Zapowiada też, że Fundacja będzie pracować nad stworzeniem długofalowych programów pomocy, także edukacyjnej, uchodźcom z Ukrainy.
– W tej całej tragedii budujące jest zachowanie zwykłych ludzi. To, jak niosą pomoc, jak poświęcają swój czas, pieniądze, udostępniają swoje samochody, domy – to jest niesamowite. Patrząc na to, jestem dumny, że jestem Polakiem – mówi Marek Skulimowski, który podzielił się też z „Białym Orłem” informacją, że miał wracać do USA w zeszłym tygodniu, jednak zmienił plany. – Zostaję. Jestem tu potrzebny. Nie mogę inaczej – mówi.
Joanna Szybiak
Link do zbiórki, na którą wpłacać możecie pieniądze z USA: https://www.thekf.org/kf/support/donate/. Należy wybrać opcję HELP UKRAINE NOW. Fundacja przyjmie również czeki wysłane na jej adres w NYC:
The Kosciuszko Foundation
15 East 65th Street
New York, NY 10065
Ważne, aby w dopisku napisać: UKRAINA