Branże, które zostały objęte zakazami na czas wzrostu epidemii i teraz dostają zielone światło, zechcą nadrobić straty. W przypadku fryzjerstwa inspiracją do tego może być sposób pracy rekordzistów. Tylko co na to klienci?
Nikt nie chce mieć skaleczonego ucha ani byle jak ściętych włosów, a jednak śmiałków uczestniczących w wyścigach fryzjerskich nie brakuje. Dominują panowie.
Rekordy strzyżenia
Póki sprzyjały warunki, takie zawody odbywały się w różnych miastach. Do rekordzistów należy Daniel Traut, fryzjer z Polic. Ostrzygł w ciągu dnia 211 osób. Podjął się próby ustanowienia rekordu, by pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie cierpiącego na nowotwór kolegi. Udało się mu osiągnąć niesamowity wynik, ale wyczyn nie został wpisany do Księgi Guinessa, bo za wpis trzeba sporo zapłacić. Zadowolił go rekord Polski. Było to na krótko przed epidemią. W porównywalnym czasie odbywał się najdłuższy maraton strzyżenia włosów. Personel szczecińskiego salonu strzygł nieprzerwanie przez 42 godzin, nie omijając nocy. Tam też pracy przyświecał cel charytatywny.
Nie dla pań?
Kobiety nie rwą się do wspomagania takich zawodów i na ogół nikt też im nie proponuje masówki. Należą bowiem do klientów bardziej wymagających, ale i dochodowych. Na damskich fryzurach zarabia się najlepiej. Były nawet próby zaskarżenia nierówności cen strzyżenia męskiego i damskiego, ale skończyły się fiaskiem. W tym przypadku nierówne traktowanie ma przyzwolenie w imię piękna.
Zbiór plotek
Panuje przekonanie, że salon fryzjerski jest najlepszym miejscem plotkowania, a fryzjer to dobry powiernik tajemnic. Przy założeniu bicia rekordów pogaduchy byłyby nierealne. Poza tym fryzjerzy robią wszystko, by odejść od stereotypów. Często nazywają siebie fryzjerem stylistą i mają nie zakład fryzjerski tylko salon, a najlepiej studio lub akademię fryzjerstwa. Muszą podążać za trendami. Mimo że zarobkowo nie plasują się nisko, za lepszym zarobkiem wyjeżdża za granicę coraz więcej fachowców w tej branży.
hk
