sobota, 27 kwietnia, 2024

Drzewko emausowe

Film „Miś” zasłynął między innymi z kultowego cytatu „pojawiła się nowa świecka tradycja”, ale artykuł traktuje o tradycji z pierwiastkami religijnymi, a jej geneza ma co najmniej sto lat.

Konkurs na najpiękniejsze drzewko emausowe łączy pokolenia, drzewka robione są zarówno przez dzieci, jak i przez osoby dorosłe i seniorów. Fot. Maria Lempart

Fenomen Zwierzyńca

W latach 1906-10 przyłączone zostały do tzw. Wielkiego Krakowa wśród kilkudziesięciu podmiejskich wiosek także Zwierzyniec i Półwsie Zwierzynieckie. Tu pragnę przeprosić i uprzedzić Szanownych Czytelników, że przepajająca mnie duma z mojej małej ojczyzny jest tak ogromna, że miejsce urodzin i kilkudziesięciu lat życia uważam za pępek świata. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że każdy powinien kochać swą okolicę jak rodzinę, bo dopiero z tego wypływa wielki patriotyzm do wielkiej ojczyzny, a jest ona zwykle tak wielka, że aż abstrakcyjna, a małą ojczyznę możemy ogarnąć wzrokiem z dokładnym wspomnieniem szczegółów. Włosi mają nawet znakomite określenie na miłość do swej małej ojczyzny i używają do tego słowa „campanilismo”, co odnosi się do zasięgu słyszalności dzwonu parafialnego. Parafia zwierzyniecka nazywa się Najświętszego Salwatora, z prawdopodobnie najstarszym w Polsce kościołem, ale już zbyt małym, więc funkcje liturgiczne sprawuje kościół klasztorny Sióstr Norbertanek. To właśnie stąd wywodzi się trzon tradycji szopek bożonarodzeniowych, to faktycznie z dziedzińca norbertańskiego rozpoczyna swe harce Lajkonik w oktawę Bożego Ciała, to wreszcie tu mamy najsłynniejszy odpust ze straganami, najsłynniejszy, bo w Święta Wielkanocne, a dokładniej w Emaus, bo czcimy Najśw. Salwatora (Zbawiciela) w święta Jego Zmartwychwstania. Ulice zwierzynieckie odzwierciedlają te tradycje: Włoczków (świty lajkonikowej), Mlaskotów (kapeli Lajkonika), a wreszcie sama Emaus i Osiedle Salwator. Dzielnica, otoczona Wisłą, wzgórzem z kopcami Niepodległości (także Józefa Piłsudskiego) i Tadeusza Kościuszki, Błońmi i Alejami Trzech Wieszczów to według znakomitej poetki Barbary Urbańskiej „małe miasteczko w wielkim mieście”.

Fot. Maria Lempart

Geneza tradycji

Jako że na Zwierzyńcu i Półwsiu (pół wsi oddzieliła ksieni norbertańska w XIV wieku i zaczęła się rywalizacja pięknie oddana w „Królowej Przedmieścia” Konstantego Krumłowskiego – wodewilu częściej goszczącym na deskach teatralnych w XX wieku niż „Dziady”, „Wesele” i „Zemsta”, a do dziś oglądanym w starym kinie z Heleną Grossówną i Aleksandrem Żabczyńskim w rolach głównych, a reżyserii Eugeniusza Bodo) mieszkali dawniej głównie murarze i flisacy, więc aby dorobić nieco pieniędzy w zimie, konstruowali szopeczki, a ich ostatnimi wyczynami przed sezonem były drzewka emausowe, które jako ozdoby świąteczne można było kupić wczesną wiosną każdego roku na straganach odpustowych, gdzie stały obok figurek ortodoksyjnych Żydów, które kupowano, by przynosiły szczęście (głównie pieniężne). Na straganach były też zabawki dla dzieci, słodycze, różnokształtne baloniki, wypełnione helem i lekkie obwarzanki, zwane z czeska „bubliczkami”. Dla zakochanych były zarówno taniutkie pierścionki i wielkie piernikowe serca z najczęściej noszonymi imionami. Gdy jeszcze emausowy odpust (a w 2024 roku także prima aprilis) zbiega się ze śmigusem-dyngusem, jest wielka okazja do oblania wodą pięknej dziewczyny przez chłopaka, a od tego już krok do miłości, bo można ją potem zaprosić na karuzelę lub ustrzelić dla niej kwiatka na strzelnicy w cygańskim wozie.

Fot. Maria Lempart

Dobry pomysł Muzeum Krakowa

Znakomite Muzeum Krakowa ma swą główną siedzibę w kamienicy „Krzysztofory” przy Rynku Głównym, ale też kilkanaście oddziałów rozrzuconych po całej dawnej stolicy książąt i królów polskich. Przed pierwszą wojną światową „zamelinował się” na Zwierzyńcu Włodzimierz Lenin i tu szykował rewolucję. Dom, w którym wynajmował od majstra Florczyka pokój, był przez pewien czas jego muzeum, ale po egzorcyzmach stał się oddziałem Muzeum Krakowa dla gromadzenia wiadomości i przypominania zwierzynieckiego fenomenu m.in. poprzez wystawy, konkursy i publikacje. Świetna kustosz Oddziału Maria Lempart za namową dyrekcji przygotowała w roku 2015 w swej siedzibie pierwszą edycję konkursu na najpiękniejsze drzewko emausowe. Sporządzono regulamin, wydzielono kategorie i zaproszono jury konkursowe. Tak odnowiono tradycję, która wydawała się powoli zanikać. A warto ją kultywować, bo drzewo – jak napisała Maria Lempart w folderze, wydanym z okazji dziesięciolecia konkursu: „Daje schronienie i pokarm, jest symbolem zakorzenienia, ale i wiecznej zmiany, wiecznego odradzania się życia. W wierzeniach naszych przodków niemal w każdym zakątku świata drzewa pełniły funkcję magiczną i sakralną, stając się niezbędnym elementem kosmogonii. W tradycji chrześcijańskiej od drzewa rajskiego zaczęły się kłopoty ludzkości, które rozwiązać się miały na Drzewie Życia – krzyżu Chrystusa. Wizerunki drzew towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów, niosąc ze sobą przekraczającą widzialną rzeczywistość, głębszą, symboliczną treść. Dzięki drzewom zyskujemy niejako nieśmiertelność…”

Fot. Maria Lempart

Rosnąca popularność

Konkurs drzewek emausowych jest przez wielu porównywany do konkursu szopek krakowskich i słusznie, bo rośnie jego popularność tak iż musiał się przenieść do „Krzysztoforów”, bo bierze w nim udział zarówno wielu szopkarzy, jak i są niektórzy ci sami jurorzy. Jako jeden z nich mam wrażenie, że szopkarski kanon jest już bardziej ustalony, a drzewka wciąż bardzo różnią się między sobą. Tradycyjne gałązki ze wstążeczkami i ptaszkami w gniazdkach rywalizują z grubymi drewnianymi rzeźbami, arbokubizmami, papier mâché i włóczkowymi eksperymentami. Dla chętnych zza oceanu z nowymi pomysłami droga do konkursu także stoi otworem.

Piotr Boroń

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -