Początek czerwca dla części mieszkańców Connecticut upłynął pod znakiem dymu znad Kanady. Skutecznie spowił niektóre rejony stanu, niosąc przy tym zapach spalenizny.
Jak w czwartek 8 czerwca przekazał Paul Farrell, pełniący obowiązki szefa DEEP w Bureau of Air Management, stężenie cząstek stałych w powietrzu – monitorowane w tamtym okresie – było najwyższe w 30-letniej karierze urzędnika.
Za zadymienie w Connecticut odpowiadają pożary lasów w Kanadzie. Stworzyły spore wyzwanie dla mieszkańców w całym stanie. Jak twierdzą eksperci, dym może mieć negatywny wpływ na ich zdrowie, ale też uprawy.
W szczycie zadymienia niektóre szkoły przełożyły wycieczki uczniów, mające odbywać się na zewnątrz. Z powodu kiepskiej jakości powietrza odwołane zostały także niektóre wieczorne imprezy planowane na początek czerwca.
AM