Nowa książka dyrektora Muzeum Auschwitz dr. Piotra M. A. Cywińskiego.
Auschwitz nie da się opowiedzieć. Auschwitz nie da się zrozumieć – te stwierdzenia po dekadach badań nad okrucieństwami II Wojny Światowej, nad Zagładą i instytucjonalnym zabijaniem, po lekturze tysięcy źródeł i wspomnień zdają się być dzisiaj truizmem. Niemożność zrozumienia nie jest jednak jakimkolwiek usprawiedliwieniem nie podejmowania prób zbliżenia się do tego, co miało miejsce w owym najstraszniejszym miejscu na Ziemi, prób zrozumienia Człowieka postawionego poza skalą jakichkolwiek doświadczeń. Piotr Cywiński, wieloletni Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau podjął wielki wysiłek rozszerzenia granic naszego pojmowania Oświęcimia.
Próby zbliżenia się do nieosiągalnej prawdy o koszmarze Auschwitz mogą być podejmowane przede wszystkim poprzez lekturę świadectw i słuchanie świadków – ocalałych i tych, którzy zginęli, ale zdołali zostawić cokolwiek przed śmiercią – znak swoich doświadczeń, uczuć, przeżyć: ukryte notatki, listy, zwierzenia zapisane przez towarzyszy. Książka „Auschwitz. Monografia Człowieka” jest jednocześnie swego rodzaju antologią fragmentów takich tekstów – stworzonych przez więźniów wspomnień uszeregowanych w rozdziały poświęcone „ludzkim” (cudzysłów nie przypadkowy – wyjaśnimy to za chwilę) odczuciom pojawiającym się w obozie: od początkowego szoku, przez próby oceny sytuacji i miejsca, w którym <Zugangowie> się znaleźli, poczucie osamotnienia, śmierć, głód, wolę przeżycia, pragnienie bliskości i przemoc (miłość i seks), reakcje na wszechobecną śmierć, aż po nadzieję. Jedno wszak należy zrobić zastrzeżenie: wszystkie te cechy, zjawiska i uczucia nazywane normalnym językiem, językiem spoza obozu, wewnątrz, za drutami nabierają nowych znaczeń, oddalają się od swoich pierwotnych konotacji, nabierając nowych, innych, zrozumiałych (czy do końca? – najpewniej nie) tylko dla więźniów. Cywiński oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, we wstępie pisze wprost: „/…/w sytuacji obozowej ludzie musieli całkowicie na nowo zdefiniować pojęcia etyki lub moralności, gdyż to, co wynieśli z domu rodzinnego, z lekcji religii, ze szkoły, z normalnego świata, miało się nijak do wyzwań i okoliczności, w jakich znaleźli się w obozie. Samo pojęcie <sytuacji skrajnej> zakłada, że jest się nadal na tej samej osi norm moralnych, będąc jedynie postawionym na jej wyjątkowo daleko wysuniętym brzegu”. Tymczasem skala, oś pojęciowo-aksjologiczna jest inna. Jaka? – nie można tego zrozumieć. Można jedynie pojąć jej inność. I tutaj narzuca się cytat z wielkiej książki Primo Leviego, z którą praca Cywińskiego prowadzi rodzaj dialogu, jest – już poprzez tytuł – nawiązaniem do niej – „Czy to jest człowiek”: „Mówimy <głód>, mówimy <zmęczenie>, <strach> i <ból>, mówimy <zima>, ale to jest coś innego. To są słowa wolne, stworzone i używane przez ludzi wolnych, którzy żyli, ciesząc się i cierpiąc u siebie w domu. Gdyby łagry potrwały dłużej, narodziłoby się nowe, surowe słownictwo; potrzeba takiego języka, by móc wyjaśnić…”. Nie chodzi o zwykłe, w arystotelesowskim rozumieniu redefiniowanie pojęć – definiowanie jest częścią ludzkiego „ratio” – rozumu. Tutaj, w Auschwizt i wokół Auschwitz, „ratio” jest dramatycznie nieskuteczne.
Podczas procesu Eichmanna, izraelski pisarz (według wielu na poły szalony, o czym miała świadczyć jego ocierająca się o perwersje twórczość) Yehiel De-Nur (przed wojną Jechiel Fajner), znany pod pseudonimem Kacetnik (Ka-Tzetnik) mówił: „[pasiaki] To stroje z planety Auschwitz. /…/ tak jak gwiazdy wpływają na nasze losy, na nasze przeznaczenie, tak planeta popiołów – Auschwitz – stoi w opozycji do planety Ziemia i wpływa na nią”. I tutaj kryje się obecne w książce Piotra Cywińskiego założenie „inności” KL Oświęcim, jego obcości wobec „normy”, przy jednoczesnej realności istnienia. Można pokusić się o ciąg dalszy paraleli Kacetnika: tak jak astronomowie „wiedzą” o istnieniu odległych planet, tak historycy „opracowali” Auschwitz: „W powojennej historiografii dzieje Auschwitz są najczęściej przedstawiane przez pryzmat faktów, liczb i dat – pisze Cywiński – Nie zamierzam tego w najmniejszym stopniu dezawuować. To ważne, być może nawet i w pewien sposób fundamentalne, by wiedzieć, co i kiedy dokładnie się wydarzyło. Zwłaszcza wobec tej części dziejów ludzkich, które bywały i bywają nadal negowane i zakłamywane. Ale Auschwitz nie da się w pełni ująć w datach, liczbach i faktach”. Podobnie jak obce ludzkości planety opisane przez naukowców szeregiem liczb i parametrów kryją swoją istotę, tak Auschwitz – istniejąc niewątpliwie, jest nie do pojęcia. Tyle, że w Auschwitz (na „planecie Auschwitz”) ludzkość miała swoich – istota tragedii – „wysłanników”: „Dzieje Auschwitz to przede wszystkim ogromny dramat ludzki, którego indywidualny wymiar wymyka się ustaleniom chronologii, toczy się swoim rytmem obok wielkich liczb, ważnych dat i historycznych faktów”. Najpełniejszymi, najskuteczniejszymi środkami do zbliżania się ku zrozumieniu uczuć i emocji (powtórzmy: nieosiągalnemu) jest lektura świadectw. Nowa, uderzająca, ale przyjęta bynajmniej nie jedynie dla efektu metoda Piotra Cywińskiego polega na uszeregowaniu owych wspomnień i refleksji w rozdziały odpowiadające nazwom ludzkich wrażeń i aktywności w obozie.
Pół tysiąca stron książki potwierdza, że „temat Auschwitz” jest drogą, którą ludzkość powinna się poruszać, nie schodzić z niej i nie porzucać prób owego zbliżenia do pojmowania. Pod tym względem można powiedzieć: Auschwitz trwa. W momencie, kiedy odchodzą, właściwie już odeszli ostatni świadkowie (ich świadomość nieprzekazywalności doświadczeń często była uderzająca – na co autor monografii zwraca uwagę), Piotr Cywiński daje czytelnikom nowy, ważny drogowskaz. Jedyna słabość monografii polega na proporcjonalnie małym udziale wspomnień i refleksji tworzonych przez więźniów żydowskich – Shoah było istotą Birkenau, jego esencją. Autor przekonująco się jednak usprawiedliwia: zdecydowały kwestie językowe i to, że Żydzi w straszliwej większości byli w obozie nie „więźniami”, ale skazanymi na jak najszybszą zagładę „transportami”, ludźmi, którzy spędzali tam ledwie godziny dzielące ich od śmierci w komorach.
Po lekturze pojawia się także być może nieco niepoprawna refleksja: Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, mając dostęp do tylu świadectw, rozmawiając z taką liczbą więźniów, „żyjąc” obozem od wielu, wielu lat, nie mógł tej książki nie napisać! Byłoby to z jego strony straszliwym zaniechaniem. Oczywiście zdajemy sobie z tego sprawę dopiero, gdy książka zaistniała. Mógł napisać ją lepiej, lub gorzej. Napisał wybitnie. Piotr Cywiński „stanął na wysokości zadania” jako naukowiec, jako człowiek i autor. Jego „Auschwitz. Monografia Człowieka” – jestem przekonany – może wejść do kanonu prac rozszerzających ludzkie rozumienie Człowieka.
Emil Marat
muzhp.pl