piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaPoloniaNowy Jork„Współpraca zwiększa skuteczność”

„Współpraca zwiększa skuteczność”

Interdyscyplinarne projekty, poszerzanie zakresu działalności oraz współpraca z Polonią i znanymi Amerykanami – to niektóre założenia nowego dyrektora Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku Adriana Kubickiego, który w tym roku zastąpił pełniącą obowiązki kierownika tej placówki Annę Domańską. „Białemu Orłowi” były rzecznik LOT-u opowiedział m.in. o misji Instytutu, priorytetach, a także planie działań na przyszły rok.

Adrian Kubicki 16 sierpnia br. zastąpił pełniącą obowiązki kierownika Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku Annę Domańską. Fot. Archiwum prywatne

„Biały Orzeł”: Takich placówek jak Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku jest na całym świecie 24. Jaka jest misja Pana placówki, czym dokładnie się zajmuje i na jakim obszarze działa? Czy są to Stany Zjednoczone czy cała Ameryka Północna?

Adrian Kubicki (Dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku): Instytuty Polskie – taka jest ich oficjalna nazwa na całym świecie – są placówkami dyplomatycznymi co do zasady odrębnymi, tzn. uzupełniają działania konsulatów i ambasad. Są rozlokowane w różnych miejscach na świecie, głównie w Europie, ale też w Japonii czy w Indiach. Ten w Nowym Jorku ma swoją historyczną nazwę – Instytut Kultury Polskiej – i terytorialnie odpowiada za szeroko rozumianą promocję Polski w całych Stanach Zjednoczonych, a w sposób nieformalny wspieramy w tym też kanadyjskie placówki dyplomatyczne. Profesjonalnie ten obszar, którym się zajmujemy, nazywa się dyplomacją publiczną, a to jest opowiadanie o Polsce nie przez pryzmat działań politycznych czy stricte dyplomatycznych, lecz przez pokazywanie kultury, historii, osiągnięć naukowych, a także wspieranie ekonomii i biznesu, a więc wszystkiego, co może budować wizerunek Polski w oczach obywateli kraju nas przyjmującego. Oczywiście znakomita większość naszych działań koncentruje się lub w jakiś sposób ociera o projekty z obszaru kultury, bo to jest najbardziej oczywisty język, przez który tłumaczy się rację stanu i różne aspekty funkcjonowania naszego kraju, aczkolwiek jedną z naszych misji jest też rozszerzenie obszaru działania placówki. Na pewno chcielibyśmy realizować więcej projektów z zakresu dyplomacji historycznej, dyplomacji ekonomicznej, aby pokazywać Polskę jako kraj, który ma dziś jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek, pełny innowacji, pewnego huba, z którego wychodzi wiele ciekawych rozwiązań rozwijanych później na całym świecie, także w USA. Staramy się, aby nasze przyszłe projekty były interdyscyplinarnyni, czyli takimi, które łączą w sobie wiele elementów. Bo poprzez kulturę można opowiadać o gospodarce, a poprzez gospodarkę o kulturze. W to wszystko można wmontować wątki historyczne czy społeczne. Im szerszą grupę odbiorców i szerszą skalę ma dany projekt, tym większe szanse, że zostanie dostrzeżony.

Instytut Kultury Polskiej nie jest osamotniony w tych działaniach…

Oczywiście nie jesteśmy sami, bo w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie działa wiele innych instytucji, w tym bezpośrednio związanych z polskim rządem. W Nowym Jorku mamy zagraniczny ośrodek Polskiej Organizacji Turystycznej, z którym blisko współpracujemy, zagraniczne biura handlowe, z którymi działamy w promocji polskiej gospodarki. Jest też wiele instytucji kultury i podmiotów z Polski, które prowadzą projekty za granicą, m.in. Instytut Adama Mickiewicza. Wiele organizacji w USA ma już zbudowaną markę i są one dla nas istotnym partnerem, jak np. Fundacja Kościuszkowska, Instytut Pileckiego czy Instytut Piłsudskiego. Wszystkich nie sposób wymienić, ale jesteśmy otwarci na współpracę z każdym, bo jedno z moich założeń jest takie, by Instytut Kultury Polskiej stał się w USA hubem promocji Polski, czyli żeby w miarę możliwości wspierać się we wzajemnych działaniach. Żadna z naszych instytucji nie ma wystarczającego budżetu, by robić te największe rzeczy, które nam się marzą, ale jeśli będziemy współpracować, wspierać się i łączyć budżety w sposób mądry, to jest szansa na większą skalę i większą skuteczność działania.

Wspomniał Pan, że projekty są adresowane do Amerykanów, aby budować pozytywny wizerunek Polski. Często są to projekty, które pokazują polską sztukę, polską kreatywność, artystów, pisarzy. Czy one są w jakiś sposób kierowane także do amerykańskiej i polskojęzycznej Polonii, czy Instytut koncentruje się tylko na Amerykanach?

To bardzo ciekawe pytanie, ponieważ Polonia odgrywa tutaj dwojaką rolę. Po pierwsze, jako istotna część społeczeństwa amerykańskiego – według różnych szacunków jest tutaj 10, a nawet więcej, milionów mieszkańców bezpośrednio związanych z Polską, o różnym statusie pobytu – Polonia jest ważnym partnerem działań Instytutu dla tworzenia programu promocji w USA. Chociażby niektóre z tych instytucji, które wymieniłem, są zbudowane na działaniu Polaków, czyli organizacjami polonijnymi. Jest też wiele polskich firm i samodzielnych Polaków, którzy odnoszą tu sukcesy, których potencjał mógłby być jeszcze bardziej wykorzystany, dlatego powinniśmy się do nich zwrócić z jakąś ofertą współpracy promowania Polski. Po drugie – dotykając samej definicji Polonii – osoby, które dobrze znają polską kulturę, polskie realia i mają żywotne kontakty z językiem polskim i rodziny w Polsce, chętniej widzielibyśmy jako partnerów działania czy adresatów naszych działań. Ale jeśli popatrzymy na Polonię szerzej – na Polaków drugiego, trzeciego, może nawet czwartego pokolenia, którzy mają polskich przodków, ale często już nie posługują się językiem polskim – to uważam, że jednym z kluczowych zadań Polskiego Instytutu Kultury Polskiej jest wskrzeszanie tej polskiej tożsamości i jej poczucia. Możemy to zrobić pokazując Polskę jako kraj, który jest pod wieloma względami – kulturalnymi, gospodarczymi czy społecznymi – atrakcyjny. Chciałbym też podkreślić, że zawsze zapraszamy Polonię do uczestnictwa w naszych wydarzeniach.

Czy projekty i programy Instytutu wychodzą poza teren Nowego Jorku czy raczej realizowane są w tym mieście?

Staramy się wychodzić poza Nowy Jork i realizować projekty, które będą się odbywały w innych miejscach w USA. Oczywiście jest niemożliwe, żeby z jednakową atencją być na każdym krańcu tego wielkiego kraju, ale myślę, że w każdym roku można koncentrować się na różnych miejscach. Zawsze przy organizowaniu wydarzeń staramy się, aby towarzyszył nam jakiś istotny amerykański partner, który będzie uwiarygadniał nasze działania. Współpracujemy bardzo blisko m.in. z wieloma uczelniami, czy to w Kalifornii, czy też na Florydzie. W przyszłym roku mamy zaplanowanych wiele działań, które będą koncentrowały się w tych stanach. Generalnie na zachodnim wybrzeżu będzie ich trochę więcej. Oprócz tradycyjnej sztuki będą dotyczyły Fryderyka Chopina, choćby przez wzgląd na przyszłoroczny Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Będą też skoncentrowane wokół nowych technologii, branży gier komputerowych – te projekty także będą realizowane poza Nowym Jorkiem. Uważam zresztą, że wiele projektów, które promują Polskę w Nowym Jorku, powinno być rozważanych pod kątem zaimplementowania w innych miejscach – Los Angeles, Seattle, Miami, Waszyngtonie czy Chicago.

Jakie projekty uważa Pan za największy sukces Instytutu?

Jako nowy dyrektor chciałbym powiedzieć, że największe sukcesy są jeszcze przed nami (śmiech).

Instytut opowiada historię polskiego bajgla, czyli obwarzanka, podczas ulicznego festiwalu w Nowym Jorku we wrześniu. Fot. Archiwum Instytutu

A jakie są plany placówki na następny rok?

Szczegółowy plan jest jeszcze w fazie tworzenia. W październiku odbywa się Międzynarodowy Konkurs Chopinowski w Warszawie, a to jest wydarzenie na skalę globalną. Chcielibyśmy przy tej okazji zorganizować wiele wydarzeń w różnych miejscach w Stanach, żeby pokazać postać Chopina, przypomnieć Amerykanom, że jest to polski kompozytor, ale też i to, że jego dzieła rezonowały na twórczość wielu innych kompozytorów, nie tylko polskich. Będziemy m.in. zaangażowani w organizację Krajowego Konkursu Chopinowskiego w Miami w lutym 2020 roku, którego laureaci automatycznie stają się uczestnikami polskiego konkursu, a to świadczy o jego wysokim poziomie. Chcielibyśmy też zorganizować cykl koncertów muzyki Chopina, niekoniecznie w klasycznym wydaniu, by przybliżyć go osobom, które na co dzień nie słuchają muzyki klasycznej. A Chopin akurat doskonale nadaje się do prezentowania w różnych aranżacjach np. jazzowych. Chcemy również przypomnieć postać Jana Pawła II z okazji 100. rocznicy jego urodzin – nie tyle w aspekcie jego posługi jako głowy Kościoła katolickiego, ale przez pryzmat amerykański chcielibyśmy pokazać jego rolę jako duchowego przewodnika Polski i Polaków, który ostatecznie doprowadził do przemian ustrojowych nie tylko w Polsce. Takim bardzo ciekawym wątkiem, który warto eksplorować w sensie naukowym, jest osobista relacja Jana Pawła II z Ronaldem Reaganem, która była bardzo przyjacielska. W przyszłym roku planujemy utworzenie w Nowym Jorku tzw. pop-up store, czyli miejsca, w którym polscy przedsiębiorcy z sektora prywatnego i publicznego mogliby spróbować swoich szans w sensie marketingu w USA, zaprezentować swoje usługi, ale też stworzyć polskie miejsce, w którym byłaby dobra kuchnia i można by było prezentować polską kulturę, filmy czy niewielkie przedstawienia teatralne. Jednym z naszych zadań jest też budowanie pozytywnego dialogu polsko-żydowskiego. Wiemy, że w USA mieszka duża diaspora żydowska, która w dużej części wywodzi się z Polski. Chcielibyśmy przypomnieć historie, które nas łączą, oraz to, że żydowska i polska kultura mają wspólne korzenie. Warto przypominać, że to Żydzi polskiego pochodzenia zbudowali Hollywood. Tak wyglądają nasze plany w ogólnym zarysie.

O projektach Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku często pisały czołowe media, m.in. „New York Times”. Jak wyglądają działania placówki, by te projekty budujące wizerunek Polski były zauważane przez media?

Przede wszystkim one muszą być uniwersalne, czyli opowiadać o Polsce przez pryzmat wartości, które są powszechne, uznawane i zrozumiałe w USA. To brzmi bardzo ogólnie, ale to zainteresowanie zawsze bierze się z tego, że jakiś polski twórca, polska koncepcja czy polski projekt w rzeczywistości przemawia do świata krytyków amerykańskich, dzięki czemu zdobywa recenzje w takich pismach jak „NYT” czy innych. Częścią recepty na sukces jest pozyskiwanie partnerów amerykańskich, tak żeby stawali się oni współorganizatorami naszych wydarzeń. Chcielibyśmy też korzystać z ogromu amerykańskich autorytetów, żeby pokazywać, że te projekty są w istocie polsko-amerykańskie. To zwiększa poczucie familiarności, czyli przybliża polskie osiągnięcia Amerykanom. Można powiedzieć, że szukamy wśród Amerykanów ambasadorów dla naszych projektów.

Przed objęciem stanowiska dyrektora Instytutu był Pan odpowiedzialny za kontakt z mediami dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Czy to doświadczenie przełoży się na rynek amerykański i pomoże Panu w kontakcie z mediami i tymi właśnie ambasadorami, by budować wizerunek Polski?

Myślę, że mechanizmy, które rządzą dzisiaj mediami, są w naszym zachodnim świecie porównywalne. Istnieją dwie siły, które pozwalają dostać się do przestrzeni medialnej. Pierwsza to środki finansowe włożone w promocję, które w sposób bezpośredni przekładają się na zasięgi i dotarcie do grupy docelowej. Druga jest bardziej złożona i trudniejsza – to zbudowanie ciekawej opowieści, historii, która będzie organicznie interesowała zespoły redakcyjne. W LOT udało nam się to drugie, co było dużo trudniejsze, ale dla firmy, która się rozwijała i bacznie przyglądała się również wydatkom marketingowym, bardziej pomocne. Ambitne wyzwanie polega oczywiście na tym, żeby ten sukces powtórzyć tutaj w USA, na polu jeszcze szerszym, czyli promocji Polski. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby tak się stało, przy oczywiście realnym stwierdzeniu, że konkurencja tutaj jest o wiele większa. O uwagę mediów konkuruje tutaj bardzo wiele państw, wiele historii i narracji i trzeba znaleźć swoje miejsce. A na to nie ma jednakowej recepty. Za każdym razem, kiedy mierzymy się z jakimś tematem, z jakimś aspektem Polski, który chcemy promować, musimy zastanowić się, jaki sposób będzie najatrakcyjniejszy, najskuteczniejszy w dotarciu do amerykańskich mediów i – co za tym idzie – do umysłów Amerykanów, bo w obszarze dyplomacji publicznej dokładnie o to walczymy. 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Darek Barcikowski

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -