11 października 2019 r. nad ranem w wieku 100 lat zmarł o. Łucjan Królikowski. Ostatnie pożegnanie śp. o. Łucjana miało miejsce we wtorek, 15 października, w Bazylice św. Stanisława w Chicopee, MA gdzie o. Łucjan posługiwał przez ostatnie lata.
O. Łucjan urodził się 7 września 1919 r. w Nowym Kramsku niedaleko Zielonej Góry. Jeszcze jako nastolatek wstąpił do zakonu franciszkanów w Niepokalanowie, a swoje śluby czasowe składał w obecności o. Maksymiliana Kolbego, ówczesnego gwardiana klasztoru.
W 1939 r. o. Łucjan został wysłany na studia filozoficzne do Lwowa, jednak wybuch wojny przerwał naukę. Niestety, w 1940 r. młody franciszkanin został aresztowany przez NKWD i w jednym z bydlęcych wagonów wywieziony na Syberię, gdzie żył i pracował w nieludzkich warunkach przy ścince drzew w syberyjskiej tajdze. Po tzw. „amnestii” dla zesłanych Polaków skończył Szkołę Podchorążych Artylerii w Kirgistanie i z Wojskiem Polskim dotarł do Persji i Iraku. Nadal jednak chciał być zakonnikiem, nie żołnierzem. Wiosną 1943 r. dotarł przez Palestynę do Bejrutu, gdzie rozpoczął studia teologiczne na Uniwersytecie św. Józefa, które ukończył w 1946 r. i 30 czerwca otrzymał święcenia kapłańskie. Jego pierwszą pracą duszpasterską była posługa w Szpitalu Wojennym w Al-Kantara nad Kanałem Sueskim. W czerwcu 1947 r. wypłynął do Afryki Równikowej – do Tengeru, gdzie podjął pracę duszpasterską wśród polskich dzieci (były to dzieci z matkami oraz sieroty, które NKWD wysiedliła ze wschodniej Polski i wywiozła na Sybir – te, które ocalały, zostały uratowane przez wojska gen. Andersa i po wojennej tułaczce znalazły się w Afryce).
Kiedy w 1949 r. IRO (Międzynarodowa Organizacja Pomocy Uchodźcom) postanowiła zlikwidować polskie obozy w Afryce, a dzieci wraz z opiekunami odesłać do komunistycznej Polski, o. Łucjan podjął decyzję, by pomóc sierotom, i za namową krewnych, którzy nie chcieli oddać małych tułaczy w ręce komunistycznego reżimu, wraz z dziećmi wyemigrował do Kanady. Mając 150 sierot pod opieką, najpierw trafił do Włoch, potem udało się wywieźć dzieci do Niemiec, do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Bremie, a stamtąd do Kanady. W Kanadzie o. Łucjan był nie tylko ich prawnym opiekunem, ale także zajmował się ich edukacją i wychowaniem, dopóki nie osiągnęli pełnoletniości. Historię transportu dzieci opisał w książce-świadectwie „Skradzione dzieciństwo”, w której opowiedział dramatyczne losy małych zesłańców syberyjskich i ich tułaczki z terenów byłego ZSRR do najodleglejszych zakątków świata w poszukiwaniu wolności i godności.
O. Królikowski przebywał w Kanadzie, gdzie pracował wśród Polonii, do 1966 r. W latach 1966-1998 pełnił obowiązki głównego sekretarza w polonijnym programie radiowym „Godzina Różańcowa Ojca Justyna” w Athol Springs w Stanach Zjednoczonych.
Ostanie lata swojego życia o. Królikowski spędził we franciszkańskim klasztorze w Chicopee. 7 maja 2006 r. obchodził 60. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich. W uroczystościach uczestniczyło ponad trzydzieścioro dzieci-sierot, jego dawnych podopiecznych. Burmistrz miasta ogłosił ten dzień „Dniem Ojca Łucjana Królikowskiego w Chicopee”.
11 listopada 2007 r., w dniu Narodowego Święta Niepodległości, ówczesny prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński wręczył mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, a w 2012 r. został odznaczony Orderem Uśmiechu, który otrzymał na wniosek polskich dzieci ze Szkoły Kultury i Języka Polskiego w Bridgeport, CT. Podczas wręczania tego ostatniego, śpiewano mu już nie „Sto” a „Dwieście lat”, kiedy tradycyjnie przechylał kielich z sokiem z cytryny.
Jak streścić tak wyjątkowe życie tak niezwykłego człowieka w kilku czy kilkunastu zdaniach? Zesłaniec, żołnierz, kapelan, opiekun „Tułaczych Dzieci”, duszpasterz Polonii, autor książek i publikacji dokumentujących doświadczenie „Golgoty Wschodu” oraz tragiczne losy Polaków i polskich dzieci w Związku Sowieckim w czasie II wojny światowej, jeden z ostatnich świadków życia św. Maksymiliana Kolbego – to pojedyncze słowa, które jednak znaczą tak wiele. Dzięki każdej z tych ról zapisał się w pamięci i sercach ludzi – a „nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”.
opr. JLS