O muzykach z zespołu Lady Pank krążyły najrozmaitsze opowieści, a sami ich bohaterowie nie szczędzili okazji, by dostarczać gorących tematów. Co jednak było prawdą, a co mitem, ujawnia po latach jeden z artystów. „Jan Borysewicz. Mniej obcy” to nowa książka – biografia.
Ten wywiad-rzeka z legendą polskiej sceny muzycznej porusza wiele trudnych tematów i kontrowersji. Wyzwania podjął się jeden z charyzmatycznych dziennikarzy w Polsce – Marcin Prokop. Borysewicz zaufał mu, bo znali się już wcześniej i zawsze dobrze im się rozmawiało. Dziennikarz powiedział, że warunkiem powstania tej książki była obietnica stuprocentowej otwartości ze strony Borysewicza.
Prokop powiedział, że nie interesowało go stawianie Borysewiczowi pomnika, tylko pokazanie prawdziwego Janka, z wieloma niedoskonałościami, bo bywało, że muzyk po używkach zawalał koncerty, nie był wzorowym ojcem ani wiernym partnerem. To opowieść o wzlotach i upadkach.
Borysewicz po zakończeniu pracy nad książką powiedział w jednej z rozmów dla mediów: „Z niektórymi pytaniami Marcin otwierał we mnie takie szufladki, które dawno już w swojej duszy pozamykałem. Wiem, że ludzie, którzy znają mnie i moją twórczość, będą mieli co przeczytać w tej książce – o moim życiu i o różnych doświadczeniach”.
To książka nie tylko o Borysewiczu, ale i Lady Pank. Pokazuje też cząstkę minionej epoki. Jan Borysewicz jest z 1955 r. Grą na gitarze zainteresował go brat Andrzej. Jako 17-latek Jan we wrocławskim domu kultury został dostrzeżony przez Jacka Barana, ówczesnego wokalistę zespołu Nurt, który zaoferował mu dołączenie do grupy. Skromnie rozpoczęta kariera nabrała tempa. Borysewicz otrzymał propozycję współpracy z Budką Suflera i wieloma innymi. Jednak to Lady Pank był najważniejszym etapem jego drogi artystycznej.
Halina Kossak