Szkoła Języka Polskiego im. św. Jana Pawła II w New Britain uczciła 60-lecie istnienia.
Szkoła Języka Polskiego im. św. Jana Pawła w New Britain ma bogatą, ponad 60-letnią już, historię i listę zasług, w tym również status największej polskiej szkoły na wschodnim wybrzeżu USA. Powodów do hucznych obchodów 60. rocznicy powstania szkoły nie brakowało, jednak pandemia pokrzyżowała plany i uroczysty bankiet oraz jubileuszowa akademia, które miały się odbyć rok temu, zostały odwołane. Rok później, 23 kwietnia br., w Crystal Ballroom odbyło się kameralne spotkanie jubileuszowe, które przyjęło formę sprzyjającą obecnej sytuacji oraz obostrzeniom. O tej szczególnej dla szkoły rocznicy, o działalności w czasie pandemii oraz nadziei, że w przyszłym roku uczniowie powrócą do szkolnych ławek, „Biały Orzeł” rozmawia z Elżbietą Złotnik, która od 10 lat pełni funkcję dyrektora szkoły.
„Biały Orzeł”: Szkoła właśnie obchodziła 60-lecie istnienia. Jakie znaczenie ma dla was ten jubileusz?
Elżbieta Złotnik: Przede wszystkim czujemy dumę. Dumę z tego, że przez tyle lat szkoła, mimo różnych sytuacji i zawirowań, nadal istnieje. Jest to duma z historii szkoły i jej dorobku oraz z ludzi, którzy ją tworzyli i tworzą. Są wśród nas nauczyciele z 30-letnim stażem pracy w szkole, czyli połowę jej istnienia. Temu jubileuszowi towarzyszy też satysfakcja z możliwości przekazywania tych tradycji, radość na co dzień z tego, że kolejne pokolenia, kolejne dzieci chcą uczyć się w tej szkole. Bo owszem, w przypadku tych najmłodszych klas dzieci są zapisywane przez rodziców, dowożone, ale od 8 lat mamy liceum i to już jest zupełnie dobrowolne. Uczniowie dostają świadectwo ukończenia 8 klasy, ale potem wracają do liceum i to już są ich własne decyzje, a nie rodziców. Oni chcą do nas wracać. To też bardzo nas cieszy, że – już nie musząc – chcą wracać do szkoły. Cieszy nas też to, że te tradycje i wartości jakich uczymy są widoczne w codziennym życiu naszych uczniów. Ostatnio widziałam zdjęcia na Facebooku jednego z uczniów, z wakacji w Północnej Karolinie – pozował do nich z wywieszoną polską flagą. To w sumie coś takiego małego, ale cieszy.
Obchody 60-lecia były planowane od jakiegoś czasu, miały się odbyć w zeszłym roku. Ze względu na pandemię zostały przełożone na obecny rok. Czy odbyły się one wg oryginalnego planu, czy też plany te również w tym roku musiały być zmodyfikowane ze względu na obecną sytuację?
W zeszłym roku były już rozesłane zaproszenia, planowaliśmy bankiet na ponad 200 osób z udziałem dzieci – tańczących, przemawiających, śpiewających, miała to być naprawdę wielka uroczystość. Ale pandemia nam to wszystko uniemożliwiła. Bankiet zeszłoroczny został odwołany. Lecz nie chcieliśmy całkiem zrezygnować z obchodów, nie chcieliśmy, żeby ten jubileusz się nie odbył, szczególnie, że było do niego tyle przygotowań. Z tej okazji na przykład zostały zamówione specjalne stroje szlacheckie, w których dzieci miały zatańczyć poloneza. Zdecydowaliśmy, że obchody odbędą się teraz w kwietniu, co oznaczało, że względu na obecne obostrzenia w uroczystościach mogło wziąć udział tylko 100 osób. Dlatego też zdecydowaliśmy, że głównymi gośćmi będą nauczyciele, zaprosiliśmy wszystkich nauczycieli obecnie uczących oraz tych, którzy uczyli w ostatnim 10-leciu i nauczycieli emerytów. Zaproszeni zostali też rodzice z rady rodziców. Wszyscy zostali zaproszeni niestety bez osób towarzyszących, aby nie przekroczyć limitu. Niestety z powodu pandemii nie odbyła się też akademia. Zastąpiliśmy ją filmem, taką kapsułą czasu, gdzie wykorzystaliśmy zdjęcia z kronik z ostatniego 50-lecia oraz z naszego archiwum z ostatnich 10 lat działalności szkoły. Z materiałów tych powstał film, który podkreślił najważniejsze wydarzenia w dziejach szkoły.
Pandemia pokrzyżowała plany związane z obchodami jubileuszu, ale zakładam, że zmieniła też sposób, w jaki funkcjonuje sama szkoła?
Pandemia strasznie nas ograniczyła. Przede wszystkim nauczyciele, za co im jestem bardzo wdzięczna i naprawdę ich podziwiam, potrafili w ciągu kilku miesięcy przestawić się na zdalne nauczanie. Nie było to proste, ponieważ są to nauczyciele w różnym wieku i w niektórych przypadkach nawet ci ze znajomością komputera nie mieli doświadczenia w tego typu działaniach. A pomimo to, dzięki wspólnym szkoleniom, rozmowom, spotkaniom na Zoomie, udało się nam przejść na system zdalny i w tym roku przez prawie cały rok szkolny zajęcia odbywały się przez Zoom. Mieliśmy kilka zajęć w październiku na Polance Sokołów i planujemy, o ile nam pogoda pozwoli, powrócić niebawem na Polankę, tak abyśmy mogli bezpośrednio się spotkać. Wszystkim nam brakuje tych bezpośrednich spotkań: i nauczycielom, i dzieciom. Pandemia też wpłynęła na liczbę uczniów. W ubiegłym roku zakończyliśmy rok szkolny z prawie 700 uczniami, a w tym roku wróciło do nas niecałe 500. Różnice było szczególnie widać w tych początkujących klasach. Starsze dzieci wróciły, bo chciały kontynuować naukę, natomiast inaczej było w przypadku pierwszych klas, zerowych. Naboru do klasy 5-latków i klasy przedszkolnej nie robiliśmy w tym roku, więc spodziewam się, że o ile wrócimy we wrześniu do normalnych zajęć, to będziemy mieli w tych klasach bardzo liczną grupę. Ponadto nie odbywały się przez pandemię żadne imprezy. Planujemy skromną uroczystość z okazji Dnia Matki na Polance, ale odbędzie się ona tylko z uczestnictwem klas najmłodszych i rodziców dzieci z tych klas. Nasze coroczne wielkanocne polowanie na jajka też zastąpiliśmy podarunkami świątecznymi, które przygotowaliśmy z pomocą Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej. Poza tymi wydarzeniami wszystko odbywało się wirtualnie, od życzeń świątecznych po wirtualną akademię z okazji 11 listopada. W porównaniu z poprzednimi latami pandemia ograniczyła nas strasznie. Ale w każdym wypadku, przy podejmowaniu każdej decyzji, trzymaliśmy się wszystkich przepisów i obostrzeń, zdając sobie sprawę z tego, że jesteśmy za te dzieci i za nauczycieli odpowiedzialni.
Obecny rok akademicki dobiega pomału końca. Czy spodziewacie się, że od września zajęcia będą ponownie odbywać się w klasach, a nie na ekranach?
Mamy taką nadzieję. Od 19 maja będą mieć miejsce kolejne poluzowania obostrzeń. Rozmawialiśmy już z New Britain High School, gdzie odbywały się zajęcia, i powiedziano nam, że o ile będzie to możliwe, bardzo chętnie nas ponownie przyjmą. Naprawdę mam nadzieję, że od września ponownie zaczniemy funkcjonować, nie tylko jako szkoła, ale jako społeczność.
Przez ostatni rok, nie tylko jeżeli chodzi o polskie szkoły, ale również w przypadku każdej innej, dzieci uczyły się w większości zdalnie, często przez cały czas zamknięte w domach, pozbawione kontaktu z rówieśnikami. Jak Pani zdaniem pandemia wpłynęła na dzieci, które spędziły rok przed ekranami w domach, a nie w szkołach, gdzie nauczanie ma zupełnie inny wymiar?
Dzieci tęsknią za spotkaniami z rówieśnikami. To było widać podczas naszej akcji z podarunkami świątecznymi, gdzie przybyli prawie wszyscy – co się bardzo rzadko zdarza. Nawet na zakończeniu roku nie ma tylu dzieci, a tu było prawie 100%. To spotkanie odbywało się klasami, aby sprostać przepisom, ale widać było, że dzieciom brakuje tych spotkań „na żywo”. Natomiast jakie będą skutki tego rocznego zdalnego nauczania, to się dopiero okaże. Jeżeli wszystko już wróci do normy, a mamy taką nadzieję, to myślę, że nie pozostawi to negatywnych skutków. Ale chęć do kontaktu z ludźmi widać na każdym kroku. Podobnie było też na spotkaniu jubileuszowym, gdzie spośród całego naszego grona pedagogicznego zabrakło tylko zaledwie dwóch osób. Wszyscy byli wielce zmobilizowani, tak się cieszyli na to spotkanie. Wszystkim nam brakuje kontaktu, wszyscy mamy dość izolacji, braku możliwości działania, spotkania się, rozmawiania. Bo szkoła polska to nie tylko było nauczanie dzieci, to też spotkania nauczycieli, którzy się znają od kilkunastu bądź nawet kilkudziesięciu lat. Żaden komputer czy spotkanie na Zoomie nie zastąpią kontaktu osobistego. Inaczej się rozmawia z osobą na ekranie, a inaczej patrząc jej w oczy. To jest zupełnie coś innego.
Czy po zakończeniu roku szkolnego będą się odbywały jakiekolwiek wydarzenia, wycieczki itp., czy raczej będzie to kilkumiesięczna przerwa w działalności szkoły?
Raczej nie planujemy jakichś wydarzeń. Nasza wycieczka do Polski powinna odbyć się w tym roku w wakacje, ale wiedzieliśmy, że podczas pandemii nie jesteśmy w stanie przygotować się do niej, więc została odwołana. Tu chodzi też o liczne imprezy, które są organizowane w ciągu roku, aby tę wycieczkę wesprzeć finansowo. Ustaliliśmy, że o ile będzie to tylko możliwe, wyjazd do Polski zorganizujemy dla wszystkich w przyszłym roku. Przeważnie jadą siódme i ósme klasy, ale w przyszłym roku planujemy zorganizować wyjazd dla wszystkich tych, którzy nie mieli okazji pojechać. W zeszłym roku odbyła się też ostatnia regionalna studniówka klas licealnych, maturzystów, w tym roku została odwołana. W te wakacje planujemy tu, w New Britain, spotkanie dla naszych maturzystów, gdzie będą mieli okazję zatańczyć poloneza, chcemy dać im przynajmniej namiastkę tego, co stracili. Wszystkie inne wycieczki, które mieliśmy zaplanowane, zostały przełożone. 5 czerwca planujemy zakończenie roku i potem będzie przerwa. Oczywiście dla uczniów, bo naturalnie będą odbywały się spotkania rady rodziców, bo będziemy musieli przygotować następny rok szkolny.
Nawiązując do następnego roku szkolnego, gdzie mogą znaleźć dodatkowe informacje rodzice, którzy są zainteresowani zapisaniem dzieci do szkoły?
Na naszej stronie szkolajp.com oraz na naszym profilu na Facebooku. Są tam wszystkie informacje. Zapisy na przyszły rok zaczęły się 1 maja, więc już przyjmujemy aplikacje, które również są dostępne na naszej stronie. Są tam też numery telefonów, pod które można zadzwonić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Darek Barcikowski