Moda z założenia ma być czymś zmiennym i zaskakującym. Choć większość z nas jej za mocno nie przeżywa, nie da się pozostać obojętnym na pewne zjawiska, jak to najświeższe – office sirens, bijące rekordy popularności. Trend zapowiadany jako hit wiosny 2024 budzi zaciekawienie, wyrasta z fascynacji modą pracownic korporacji lat 90.
Prognozuje się, że nowinkę podchwyci głównie pokolenie Z. Inspiracji można szukać m.in. u bohaterek filmu „Diabeł ubiera się u Prady” czy w komedii „Hitch”. Office sirens ma uwypuklać pozycję kobiety seksownej i odnoszącej sukcesy. Zjawisko opisuje m.in. Vogue. W tekście Poli Dąbrowskiej czytamy: „Moda inspirowana pracownicami korporacji z lat 90. podbija TikTok. Kim są office sirens? Niech nie zmyli was ich baśniowo brzmiąca nazwa. Office sirens daleko do upstrzonego kolorami wyobrażenia syren z zeszłorocznego trendu mermaidcore. Te, zamiast w błękitnych oceanach, znajdziecie w wieżowcach na Wall Street lub w londyńskim City. Piastują wysokie stanowiska (to kierowniczki, menedżerki, członkinie zarządu). Są sprytne, pewne siebie, ambitne”.
Co nosi zwolenniczka nowego trendu? Koszule z ostrymi kołnierzykami lub celowym rozpięciem o jeden guzik za dużo, obcisłe golfy, taliowane żakiety, szpilki na megaobcasach, ołówkowe spódnice podkreślające biodra i pośladki. Oprócz tego wybiera pozornie grzeczną fryzurę typu bob czy koczek, paznokcie maluje na wampirzy burgund, zakłada brzęczące bransolety i okulary w stylu geek chic. W nowy trend wpisuje się m.in. Prada i Miu Miu.
Styl pełen seksapilu może przypaść do gustu młodym paniom, a panowie go zapewne poprą, ale za kultem pracy lat 90. raczej pokolenie Z (urodzone w cyfrowym świecie i dopiero wkraczające na rynek pracy), podobnie jak Y (sprzed 2000 r.) nie pójdzie na całość. To ludzie mający dystans do poświęcenia bardziej niż starsi (czyli pokolenie X), ceniący swoje osobiste sprawy i pasje. Komentatorzy zjawiska są więc zgodni, że tylko „opakowanie” gwiazd korporacji chwyci, mocny zapał na pewno nie.
H.K.