Bokserzy młodego pokolenia Damian Knyba (6-0-0), Łukasz Niemczyk (1-0-0), Witold Lisek (2-0-0) i Justyna Wałaś (2-0-0) już 21 maja wystąpią na gali bokserskiej organizowanej przez grupę RBK Promotions we współpracy z New Mexican Promotions. Wszyscy zawodnicy są podopiecznymi grupy menedżersko-promocyjnej Kownacki Management.
W walce wieczoru wystąpi 26-letni Damian Knyba, który jest młodzieżowym mistrzem Polski z 2019 roku, wicemistrzem Polski seniorów z 2019 roku i brązowym medalistą mistrzostw Polski do lat 23 z 2017 roku. W sumie stoczył około 30 walk w ringu amatorskim. Posiada idealne warunki do pojedynków w wadze ciężkiej – 202 cm wzrostu i rekordowy zasięg rąk – 218 cm. Jest pierwszym zawodnikiem, który dostał się pod skrzydła Kownacki Management i wielką nadzieją polskiego boksu. To będzie jego siódma walka na ringu zawodowym. Damian jest już w Nowym Jorku i przygotowuje się na majową galę.
Stresujesz się nadchodzącą walką?
Jeszcze o niej nie myślę, staram się być wyluzowany. O walce zawsze zaczynam myśleć tydzień wcześniej, a najmocniej koncentruję się już w sam dzień walki. Na dzień dzisiejszy czuję się bardzo dobrze, jestem pełen energii po udanym obozie na Florydzie i łapię coraz lepszą formę.
Jak wyglądają Twoje ostatnie tygodnie przed galą?
Mieszkam teraz na Long Island i maksymalnie skupiam się na przygotowaniach. Trenuję dwa razy dziennie przez sześć dni w tygodniu, ale już za kilka dni zacznę intensywniejsze treningi. Tydzień przed walką będzie trochę luźniejszy. Trzymam zdrową dietę. Nie musi ona być tak restrykcyjna jak u kulturystów, ale staram się jeść zdrowo i czysto, przede wszystkim żadnych słodyczy, które uwielbiam, ale już się przyzwyczaiłem, żeby ich nie jeść na co dzień. Podstawa moich posiłków to białka, dużo warzyw i zdrowe węglowodany.
Wiesz już kto będzie Twoim przeciwnikiem?
Nie jest jeszcze potwierdzony, ale prawie na pewno będzie to pięściarz leworęczny z pierwszej top 50. Prawdopodobnie będziemy walczyć osiem rund.
Czy to ważne, żeby przed walką poznać rywala i jego styl?
Jest to na pewno ważne, bo wtedy przygotowania są łatwiejsze, wiele rzeczy można przewidzieć. Tak naprawdę treningi i sparingi przed walką powinno się ustalać pod rywala. Na razie jednak nie walczę z pięściarzami ze światowej czołówki, więc mogę sobie pozwolić na to, aby dowiedzieć się kim jest mój przeciwnik na krótko przed samą walką.
Jak „rozpracowujesz” swoich kontrpartnerów?
Najlepszym sposobem jest oglądanie jego walk, szukanie słabości i wyłapywanie popełnionych błędów. Zwykle robię to z moim trenerem, który jest niezwykle spostrzegawczy.
Kto jest Twoim trenerem?
Piotr Wilczewski (polski bokser zawodowy, trener. Mistrz Europy organizacji EBU, a także zdobywca pasów WBF International oraz mistrza świata federacji TWBA w wadze superśredniej. Jest trenerem m.in. Mariusza Wacha, Mateusza Rzadkosza i Michała Leśniaka – przyp. autorka).
Ma dobre oko, wychwytuje najmniejszy błąd i niedociągnięcia jak niedokręcone nadgarstki czy źle postawiona noga. Bardzo się cieszę, że do niego trafiłem, bo poustawiał mnie technicznie. Robiłem mnóstwo błędów, ponieważ przez pierwsze cztery lata trenowałem w grupie rekreacyjnej i właściwie sam się wszystkiego uczyłem. Było nas zbyt wielu, żeby trener zauważał błędy. Miałem dużo złych nawyków i Piotr Wilczewski pomógł mi je wyeliminować, chociaż jest jeszcze wiele rzeczy, nad którymi muszę pracować. Piotr jest także trenerem Mariusza Wącha. Dzięki temu Mariusz był w Polsce moim głównym partnerem sparingowym. On także dużo mi pomógł.
W ostatniej walce posłałeś Knife’a Didiera na deski w drugiej minucie 1. rundy. Czy teraz też masz taki plan, czy Polonia będzie mogła dłużej popatrzeć na dobry boks?
Skupiam się na tym, żeby robić swoje, czyli boksować i wygrać nokautując przeciwnika. No ale jeżeli chcecie show, to musicie go poprosić, żeby za szybko nie padł (śmiech).
Z jakimi przeciwnikami najbardziej nie lubisz spotykać się w ringu?
Najbardziej nie lubię walczyć z leworęcznymi i szybkimi zawodnikami. A wygląda na to, że właśnie z takim będę teraz walczył. Na szczęście podczas obozu na Florydzie miałem sparingi pod leworęcznego przeciwnika. Pomimo tego myślę, że ciągle nie było ich wystarczająco dużo i wydaje mi się, że mam zbyt małe doświadczenie. Moją najlepszą bronią jest lewy prosty, a na leworęcznych, jeśli mają dobrze ułożoną gardę, on zbyt dobrze nie wchodzi. Generalnie podczas walki z takim przeciwnikiem trzeba wszystko robić odwrotnie. Jest to dla mnie utrudnienie wymagające większej koncentracji. Nie mam jednak obaw, że mógłbym sobie nie poradzić.
Czy wzorujesz się na którymś z obecnych pięściarzy?
Moim idolem stylowym jest Tyson Fury, na nim się wzoruję. Obecnie staram się dokładać więcej pracy na nogi. Lubię styl walki z dystansu – uderzyć, ale nie dać się trafić. Taka typowa szermierka na pięści. Nie da się jednak być pięściarzem takim samym i do stylu walki dokładam swoje elementy.
Chciałbyś się z Tysonem Fury zmierzyć w ringu?
Marzę o tym, ale chyba już nie zdążę, bo on kończy karierę. Chciałbym chociaż umówić się z nim na sparing.
Od którego boksera zaczęło się Twoje zainteresowanie tą dyscypliną?
Kiedy byłem dzieckiem, tato opowiadał mi o Mike’u Tysonie, który wszystkich nokautował. Bardzo mi się to podobało i stwierdziłem, że chciałbym być taki jak on. Niestety wtedy nie miałem możliwości trenowania niczego, bo mieszkałem w uroczej, ale małej, wsi Wudzyn pod Bydgoszczą. Wszystko się zmieniło jak poszedłem do szkoły średniej. Zacząłem trenować lekkoatletykę – najpierw pchnięcie kulą, potem rzut dyskiem. Cały czas jednak myślałem o boksie i pewnego dnia stwierdziłem, że nawet jakbym został podwójnym mistrzem olimpijskim w rzucie dyskiem, to i tak nie dałoby mi to tyle radości, co bycie pięściarzem. I wtedy zdecydowałem, że przerzucam się na boks i rozpocząłem treningi w klubie Astoria Bydgoszcz, z którym byłem związany do przejścia na zawodowstwo. Miałem prawie 21 lat.
A czy śledziłeś karierę Andrzeja Gołoty?
Pewnie, że tak. Lubiłem naszego Andrzeja. Pamiętam jak w nocy się wstawało, żeby oglądać jego walki, co zresztą uwielbiałem robić. Dostarczały zawsze dużo emocji. Przyznaję, że i Gołota był dla mnie motywacją. Pamiętam jego walkę z Tomaszem Adamkiem. Miałem wtedy nadzieję, że wygra, ale niestety rozczarowałem się.
Twoja przygoda z boksem zawodowym dopiero się zaczyna, ale masz na koncie już wiele sukcesów i medali. Czy droga do tego, co osiągnąłeś do tej pory, była trudna?
To była droga pełna radości, ale także wyrzeczeń. Musiałem zacząć zwracać uwagę na dietę i odpowiednie przyrządzanie posiłków. Zacząłem intensywne treningi. Równocześnie też pracowałem. I nie miałem czasu na nic innego. Żadnych wyjść ze znajomymi, żadnych imprez. Ale było warto.
Jak się czułeś przed pierwszą walką amatorską – byłeś zestresowany czy spokojny? Czy emocje przed pierwszą walką zawodową były takie same?
Przed pierwszą walką amatorską, to się wręcz bałem. Było to na mistrzostwach Polski, gdzie w tym samym dniu walczy się kilka razy. Poczułem się pewniej po pierwszej wygranej. Stresowałem się też z innych powodów, bo nie miałem żadnego wsparcia, nie wiedziałem jak to wszystko działa, prawie nikogo nie znałem. Z kolei przed pierwszą walką zawodową był już ze mną trener, pojawiło się wielu znajomych i krewnych. Tym niemniej stres był potężny.
Czy Twoja rodzina Cię wspiera w tym, co robisz?
Oczywiście, to moi najwierniejsi fani. Mam dwóch braci – jeden jest dwa lata starszy, drugi trzy lata młodszy. Kiedy zacząłem trenować, to i oni się zainteresowali boksem, ale jako kibice. Oglądają wszystkie walki i mocno się ekscytują. Próbowałem młodszego brata namówić na boks, nawet już go na salę przyprowadziłem, ale ostatecznie się wycofał. Mocno też mi kibicuje mój tato, który zdobył mistrzostwo Polski w wioślarstwie, więc wie, co przeżywają sportowcy.
W jakich sytuacjach tracisz opanowanie na ringu, a w jakich w życiu?
Żeby stracić opanowanie w ringu, musiałbym chyba być bardzo zmęczony. Ale nie jestem tego pewien, bo nie było takiej sytuacji. Natomiast w życiu? Najbardziej to potrafią dziewczyny zdenerwować (śmiech).
Czy byłeś zaskoczony, kiedy skontaktował się z Tobą Łukasz Kownacki? Jak układa się Wasza współpraca?
W szoku byłem. To jest dość zabawna historia. Łukasz skontaktował się ze mną przez Facebooka po wygranej w młodzieżowych mistrzostwach kraju. Zapytał, czy chciałbym wziąć udział w turnieju amatorskim Ringmaster w Nowym Jorku. Przeczytałem wiadomość i pomyślałem, że ktoś sobie żarty ze mnie robi. Jednak nie dawało mi to spokoju. „Ale jak to? Ale serio to Łukasz Kownacki do mnie pisze? Brat Adama Kownackiego? To niemożliwe. A może jednak możliwe?” – przez kilka godzin się męczyłem z takimi myślami, zanim odpisałem. Łukasz natychmiast do mnie zadzwonił i okazało się, że to jednak nie był żart.
Jestem bardzo zadowolony z nawiązanej współpracy. Mam stuprocentowe zaufanie do Łukasza, o wszystko zadbał, mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. Dzięki niemu skupiam się na boksie, treningach i rozwoju. Pod skrzydłami Łukasza szybko robię progres i jestem za to bardzo wdzięczny.
Gdzie się widzisz w najbliższej przyszłości?
Najchętniej chciałbym walczyć zarówno w Polsce, jak i w Ameryce, po dwie-trzy walki rocznie w każdym kraju. Wierzę, że moja kariera pójdzie w wymarzonym kierunku i jeżeli tak się stanie, to walk będzie mniej, bo i przygotowania będą wyglądać trochę inaczej, intensywniej. Nie ukrywam, że chciałbym odnieść sukces w Stanach, bo jak jest się dobrym i sławnym tutaj, to jest się dobrym i sławnym na całym świecie.
Skąd pomysł na przydomek „Polish Hussar”?
Pomysł wyszedł od Łukasza Kownackiego, a mnie się bardzo spodobał. Jestem dumny ze swojego pochodzenia, jestem dumny z historii swojego narodu i mam nadzieję, że będę pewnego dnia taką potęgą w boksie, jaką była husaria w Polsce.
Mówi się, że jesteś nadzieją polskiej wagi ciężkiej. Co sądzisz o tym stwierdzeniu?
Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę, w tym także siebie, bo chciałbym dojść jak najwyżej. Mnie to stwierdzenie mocno motywuje i wywiera jakąś presję, chociaż podchodzę do takich rzeczy z chłodną głową. Będę z siebie dawał wszystko, aby temu sprostać. A tymczasem zapraszam wszystkich 21 maja na galę. Obiecuję, że pokażę kawał dobrego boksu. Liczę na Wasze wsparcie!
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę zwycięstwa.
Rozmawiała Iwona Hejmej
POLSKA NOC BOKSERSKA
Kiedy: 21 maja 2022
Gdzie: Amazura Concert Hall
91-12 144th Pl
Jamaica, NY 11435
Drzwi otwieramy o godzinie 19:00
Bilety zamów pod numerem: 908-400-4019 lub na stronie: www.rbkpromotions.com w cenie 100$ i w sekcji vip $200.