W sobotę na mazurskich jeziorach doszło do kilku poważnych akcji. Przed południem na Bełdanach motorówka wpłynęła w żaglówkę, wczesnym popołudniem na Tałtach zatonęła motorówka, utonęła 8-letnia dziewczynka. Ratownicy wyruszali też do akcji wynikających z braku rozsądku, m.in. po Kisajnie dryfował rower wodny, bo jego pasażerki przesiadły się na motorówkę.
Długi weekend nad mazurskimi jeziorami spędza bardzo wielu żeglarzy, wieczorami w niektórych portach brakuje miejsc do zacumowania.
Niestety, sobota była bardzo tragicznym dniem: najpierw przed południem na jeziorze Bełdany łódź motorowa wpłynęła w żaglówkę. Osoby płynące żaglówką trafiły do szpitala. „Kolizja na wodzie będzie teraz wyjaśniana przez policję” – poinformował PAP Rafał Jackowski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
Najtragiczniejszy wypadek zdarzył się na jeziorze Tałty koło Mikołajek – wywróciła się tam motorówka z siedmioma osobami na pokładzie, utonęła 8-letnia dziewczynka. Dziecko było na łodzi pod opieką mamy. Nurkowie znaleźli ciało w kabinie zatopionej motorówki. „Pasażerowie motorówki pochodzili z Warszawy i woj. mazowieckiego, jedna osoba z woj. łódzkiego i jedna z woj. dolnośląskiego” – podała PAP Paulina Karo z policji w Mrągowie. Dodała, że pod nadzorem prokuratora będzie teraz prowadzone w tej sprawie śledztwo. Jednym z wyjaśnianych elementów będzie m.in. kwestia tego, czy załoganci mieli na sobie kamizelki ratunkowe.
Policjanci i ratownicy wyruszali na Mazurach także do innych akcji, np. po jeziorze Kisajno dryfował wieczorem pusty rower wodny. „Świadkowie zaalarmowali służby, zaczęła się akcja. Rower faktycznie dryfował, były na nim ubrania. Tyle, że pływające nim panie bawiły się na łodzi motorowej obok” – podał PAP dyżurny MOPR Mariusz Raubo.
Ratownicy MOPR wypływali też do „dryfującego” po Niegocinie pontonu. Gdy przypłynęli na miejsce, okazało się, że w pontonie znajduje się para. Ludzie leżeli w pontonie i nie było ich widać, dlatego świadkowie zaalarmowali ratowników.
W okolicach Nowego Miasta Lubawskiego policjanci szukali w sobotę mężczyzny, który pływał z psami w jeziorze. „Nagle ludzie zauważyli, że pies pływa sam, bez człowieka. Policjanci pojechali na miejsce. Okazało się, że właściciel psa siedzi już na brzegu, a pies kapie się sam, bo się urwał ze smyczy i dobrze się bawił. Na szczęście w tym wypadku nic złego się nie stało” – powiedział Jackowski.
Na niedzielę synoptycy zapowiadają na Mazurach możliwy upał. Ratownicy MOPR apelują do żeglarzy o rozsądek, zwłaszcza o to, by nagrzane słońcem osoby nie wskakiwały do wody bez wcześniejszego ochłodzenia ciała. Grozi to szokiem termicznym. Woda w mazurskich jeziorach ma średnio dopiero 17 stopni Celsjusza.
Joanna Kiewisz-Wojciechowska/PAP