14.4 mld dolarów – taką wartość osiągnęła w 2019 roku polsko-amerykańska wymiana handlowa. W ostatnich latach jej poziom wyraźnie wzrósł, a towarzyszyło temu wzmacnianie obecności amerykańskich żołnierzy nad Wisłą czy zniesienie wiz. Czy zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych coś w tej kwestii zmieni? To główny temat wywiadu, jaki „Biały Orzeł” przeprowadził z Ireneuszem Lubaczewskim – dyrektorem wykonawczym Polskiej Izby Handlowej w Waszyngtonie.
„Biały Orzeł”: Wymiana handlowa między Polską a Stanami Zjednoczonymi systematycznie rośnie, a w 2019 roku osiągnęła rekordowe 14.4 mld dolarów. Jakich towarów i usług jest najwięcej w polsko-amerykańskim handlu?
Ireneusz Lubaczewski (dyrektor wykonawczy Polskiej Izby Handlowej w Waszyngtonie): Polsko-amerykańska wymiana gospodarcza najczęściej pokazywana jest w liczbach, które określają jej wartość. Jeśli natomiast popatrzymy na konkretne towary, to Polacy kupują od Amerykanów najwięcej ciężkiego przemysłu. To przede wszystkim samoloty, śmigłowce, turbiny czy paliwa. Z kolei Amerykanie kupują w Polsce bardzo dużo materiałów budowlanych. Nie możemy oczywiście pominąć branży IT – gier komputerowych, oprogramowania – i inwestycji Google’a czy Microsoftu w tzw. cloud czyli chmury.
20 stycznia Joe Biden został zaprzysiężony na 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Czy Pana zdaniem zmiana w Białym Domu zmieni coś w relacjach gospodarczych między Polską a Ameryką?
Trzeba podkreślić, że relacje polsko-amerykańskie mają charakter strategiczny, dlatego nie wydaje mi się, by uległy one zmianie. W Polsce mamy przecież 2.5 tysiąca amerykańskich firm, a swoje przedstawicielstwa w Stanach Zjednoczonych otworzyło już 50 polskich firm. To jest olbrzymi potencjał, więc każdy rezydent Białego Domu będzie patrzył przede wszystkim na ilość inwestycji i pieniędzy zainwestowanych w danym kraju. Oczywiście rewelacyjne stosunki rządu Mateusza Morawieckiego czy prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na pewno nam pomogły, ale sądzę, że Joe Biden również popatrzy na Polskę pozytywnie i zobaczy, że ilość zainwestowanych pieniędzy, inwestycji i pracowników (267 tys. – dop. red.), którzy pracują w Polsce dla amerykańskich firm, jest bardzo ważna i w oparciu o to będzie podejmował decyzje. Dlatego nie wydaje mi się, że cokolwiek się zmieni. Poza tym prezydent Biden będzie na pewno lobbowany przez wiele firm, aby te relacje nadal były bardzo dobre, ponieważ będzie im zależało na inwestycjach w Polsce i na wzajemnej wymianie gospodarczej z naszym krajem.
Zakończoną już kadencję Donalda Trumpa charakteryzował twardy kurs względem Chin? Czy Joe Biden go utrzyma? Jak to może wpłynąć na sytuację polskich firm eksportujących do Stanów Zjednoczonych?
Jeszcze przed wyborami Joe Biden jasno stwierdził, że taryfy narzucone na Chiny nie zostaną od razu zniesione. Powiedział, że im się przyjrzy i być może zrobi jakąś wspólną inicjatywę z Chinami. Natomiast nie ma co ukrywać, że taryfy narzucone przez administrację Trumpa bardzo pomogły Polsce, ponieważ ceny towarów bardzo wzrosły. Sam zresztą prowadzę firmę budowlaną, która regularnie importuje z Polski wiele materiałów i przez ostatnie dwa lata ich ceny były bardzo porównywalne do tych sprowadzanych z Chin. A to dlatego, że te taryfy były tak wysokie, że Polska nagle stała się konkurencyjna.
Dobrze by więc było, żeby zostały one utrzymane…
Wydaje mi się, że największym dylematem dla każdego rządu było rozpoczęcie tej „małej wojny”, czyli wprowadzenie taryf, bo to na pewno zachwiało systemami finansowymi wielu amerykańskich firm. Nagle musiały one znaleźć innego odbiorcę w innym kraju. Ale to już zostało zrobione. Dodajmy, że Amerykanie bardzo dużo nauczyli się w czasie pandemii, gdy łańcuchy dostaw zostały bardzo mocno zachwiane, przez co w sklepach brakowało towarów. Niejednokrotnie oczekiwaliśmy bardzo długo na większe zamówienia, co zastanowiło wielu inwestorów, by zwrócić się w innym kierunku. Dlatego właśnie wydaje mi się, że tak od razu zbyt wiele się w tej kwestii nie zmieni i nadal będzie trwał ten czas, gdy polskie firmy mogą coraz bardziej zaistnieć na rynku amerykańskim, a Amerykanie bardzo chętnie przyjeżdżają do Polski, by inwestować.
Mówiąc o współpracy handlowej między Polską a Stanami Zjednoczonymi trzeba wspomnieć datę 11 listopada 2019 roku. To właśnie tego dnia – po wielu latach starań – zniesione zostały wizy dla Polaków podróżujących do Ameryki. W okresie pandemii ma to oczywiście mniejsze znaczenie, ale z pewnością wpływa na wzrost wymiany handlowej…
Zniesienie wiz było symboliczne. Oczywiście jest to dla Polaków bardzo ważna sprawa. Przez wiele, wiele lat obiecywano nam, że te wizy zostaną zniesione i my podchodziliśmy do tego bardzo honorowo. To jest zasługa relacji politycznych prezydenta i premiera, bo dzięki temu „przytuleniu się” do administracji Trumpa doszło do pewnych kompromisów. Dla gospodarki był to oczywiście ważny moment, bo łatwiej jest dzisiaj rozmawiać z potencjalnym inwestorem amerykańskim, mówiąc mu, że ryzyko polityczne, ryzyko biznesowe w Polsce jest małe, chociażby dlatego że jesteśmy takim pełnym sojusznikiem, który nie potrzebuje wiz. W ostatnich latach sam osobiście pomagałem wielu polskim firmom, które przyjeżdżały do Ameryki się rozejrzeć i zainwestować i było to bardzo miłe, że szefowie tych firm nie musieli myśleć o tym, że zabierając ze sobą pięciu doradców czy trzech inżynierów muszą najpierw postarać się dla nich o wizę. Podobnie działa to dla firm, które inwestują w Polsce. Rozmawiałem z jednym z szefów Google’a, który powiedział mi, że mogą przywieźć tutaj do siebie w każdej chwili potencjalnych pracowników i nie myśleć o jakichś papierowych sprawach. I dlatego właśnie jest to takie ważne dla biznesu.
Kadencję prezydenta Donalda Trumpa zapamiętamy również jako okres, w którym znacznie zwiększyło się bezpieczeństwo Polski i całego regionu Europy środkowo-wschodniej. To również jest bardzo istotne dla rozwoju polsko-amerykańskiego biznesu.
Oczywiście bezpieczeństwo w kraju, w którym się inwestuje, jest bardzo ważne. Dwa lata temu generał George Closse, który leciał ze mną samolotem na Kongres Gospodarczy 590 do Rzeszowa, powiedział w swoim wystąpieniu, że teoretycznie fakt, czy jest to jeden żołnierz, czy 10 tysięcy, jest tak samo ważny. Bo chodzi o to, że jeśli potencjalny agresor chciałby wejść do Polski czy w jakikolwiek inny sposób jej zagrozić, to zawsze z tyłu głowy będzie miał to, że stacjonują tam amerykańscy żołnierze. Dla potencjalnego inwestora czy amerykańskich firm, które już inwestują w Polsce, także jest to zmniejszenie pewnego politycznego ryzyka i na pewno czują się z tym lepiej.
Padają też pytania, czy nadal tak będzie pod przewodnictwem prezydenta Bidena…
15 stycznia uruchomione zostały pierwsze przetargi na projekty budowlane w bazach wojskowych w Polsce. Ta maszyna została zatem już uruchomiona i wydaje mi się, że nie zostanie już zatrzymana. Tutaj także nowy prezydent będzie patrzył na interesy Stanów Zjednoczonych i amerykańskich firm, które zainwestowały w Polsce miliardy dolarów, a kolejne miliardy planują zainwestować. Nie wydaje mi się zatem, żeby Joe Biden wykonał jakiś ruch, żeby to zatrzymać i pokazać, że Polska nie jest bezpiecznym krajem do inwestowania, bo to tylko zmniejszyłoby potencjał amerykańskich obywateli, a tym samym ograniczy im możliwości zarabiania pieniędzy.
Arkadiusz Rogowski