Nasza dyplomacja pozostaje w Kijowie, we Lwowie oraz w Moskwie. tak jak pozostaje w Polsce – a taka jest na razie decyzja – ambasada rosyjska w Warszawie – mówił we wtorek rzecznik MSZ Łukasz Jasina. Dodał, że MSZ pomaga m.in. w dokumentowaniu zbrodni wojennych popełnianych przez Rosję na Ukrainie.
Rzecznik MSZ, pytany w Polskim Radiu 24, czy w związku z dynamiczną sytuacją na Ukrainie, jest planowana ewakuacja polskich dyplomatów z tego kraju, zwłaszcza ambasadora RP Bartosza Cichockiego z Kijowa, czy konsul generalnej RP we Lwowie Elizy Dzwonkiewicz, zaprzeczył.
„Pan ambasador Cichocki, razem z dwoma swoimi pracownikami przebywa w tej chwili w dalszym ciągu w naszej ambasadzie w Kijowie i w dalszym ciągu – zarówno za jego zgodą, jak i też w wyniku decyzji pana ministra (SZ Zbigniewa Raua) ta obsada pozostaje” – odpowiedział.
Jasina zwrócił uwagę, że taka obecność polskich dyplomatów „jest i symboliczna, ale jest i ważna, bo pan ambasador (Cichocki) w dalszym ciągu wykonuje tam bardzo ważna zadania, może pomóc Polakom, którzy się tam znajdują. może pomóc w ewakuacji wielu ludzi”. „Także pozostaje polska flaga na ulicy Jarosławiw Wał w Kijowie i nie zmieniamy tego. Myślę, że pozostaniemy tam do końca” – oświadczył.
Podobnie ma być – jego zdaniem – we Lwowie. „Również pani konsul Dzwonkiewicz i jej zespół we Lwowie pozostają. Oni mają też bardzo dużo pracy do wykonania” – podkreślił.
Rzecznik MSZ był też pytany, „czy w obliczu wojny na Ukrainie, nie jest zagrożone bezpieczeństwo polskich dyplomatów w Moskwie”.
„Nasi dyplomaci w Moskwie już wiele razy byli obiektem różnego rodzaju ataków, i to jeszcze zdecydowanie przed tą wojną (na Ukrainie). I to jest też bardzo ciężka praca. (…) Wielu ludzi także z Moskwy wyjechało, ale pan ambasador (Krzysztof) Krajewski, dyrektor Instytutu Polskiego (w Moskwie) Piotr Skwieciński tam dalej są” – poinformował.
Jak dodał, „my się o nich martwimy, ale oni tam ciężko pracują, tak samo jak nasi dyplomaci na Ukrainie”. „I dopóki jest taka decyzja polityczna, że nasza ambasada pozostaje w Moskwie, konsulaty pozostają; oni tam pozostają, tak jak pozostaje – taka jest na razie decyzja – ambasada rosyjska w Polsce” – powiedział.
Jasina był też pytany przez PR24 o działania MSZ i polskich dyplomatów w związku ze śledztwem Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w Hadze oraz polskiej prokuratury ws. widocznych coraz częściej m.in. w internecie zbrodni dokonywanych podczas inwazji rosyjskiej na Ukrainie.
„Zobaczyć, to nie zawsze znaczy potem przeprowadzić śledztwo; wiemy wszyscy, że takie zbrodnie się odbywają. (…) Więc warto przeprowadzić dokumentację. I to są działania, które my będziemy wspierali – i zarówno w przypadku Ministerstwa Sprawiedliwości, jak i w przypadku przedstawicieli MTK, którzy się w Polsce zjawią” – zadeklarował.
Jak sprecyzował, MSZ będzie pomagało w tej sprawie „zarówno poprzez naszych dyplomatów na Ukrainie, jak też w Polsce, poprzez zbieranie tego rodzaju świadectw”.
Rzecznik wskazał także na zagraniczną „osłonę dyplomatyczną” tych działań, która ma polegać na „przypominaniu naszym zachodnim partnerom podczas każdej rozmowy, że te zbrodnie mają miejsce, i że my gromadzimy te dowody”.
W poniedziałek wieczorem MTK w Hadze poinformował, że 16 marca wyda wyrok ws. zbrodni wojennych popełnianych przez Rosję na Ukrainie. MTK wszczął śledztwo w tej sprawie 2 marca.
7 marca, podczas przesłuchania przed MTK, które zignorowała Rosja, Ukraina wezwała Trybunał do jak najszybszego zastosowania środków zapobiegawczych w przypadku oskarżeń Rosji o ludobójstwo i zobowiązanie Moskwy do zaprzestania operacji wojskowych na terytorium Ukrainy.
MTK rozpatruje oskarżenia wobec Rosji na podstawie Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa.
Mieczysław Rudy/PAP