W niedzielę, 9 czerwca, w Polsce odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. Polacy co pięć lat mają szansę zdecydować, kto będzie reprezentował kraj w europarlamencie. Również obywatele polscy przebywający za granicą mogą wziąć udział w wyborach. Na terenie USA odbyły się one dzień wcześniej, czyli 8 czerwca. Wśród utworzonych 23 komisji jedna zlokalizowana była w Connecticut, a dokładnie w Haller Post w New Britain.
– Do głosowania tu zarejestrowało się nieco ponad 300 wyborców. Spodziewamy się, że większość z nich pojawi się w punkcie, by oddać głos – mówił konsul Stanisław Starnawski z konsulatu generalnego RP w Nowym Jorku, który był jednym z członków komisji.
Jak wynika z informacji przekazanych nam przez członków komisji, głosowanie przebiegało spokojnie i bez żadnych incydentów, choć zdarzyły się pojedyncze sytuacje, że ktoś zapomniał wziąć ze sobą polski paszport lub nie zarejestrował się wcześniej na wybory, co niestety było wymagane, by móc wziąć w nich udział.
– Staraliśmy się jak najwięcej informacji na temat wyborów, harmonogramu czy procedury rejestracji zamieszczać w naszych mediach społecznościowych, jednak niestety nie zawsze uda się z tym przekazem dotrzeć do wszystkich – stwierdził konsul Starnawski.
– Niestety, nie wszyscy mają internet, nie wszyscy wiedzą, jak się zarejestrować, to znaczne utrudnienie zawłaszcza dla osób starszych, które chciałyby zagłosować – zauważył Andrzej Ziemak, zastępca przewodniczącego komisji.
– Ustawodawcy w Warszawie nie zdają sobie sprawy z tutejszych realiów i z tego, jak dużą niektóre formalności stanowią trudność dla chcącej wziąć udział w wyborach Polonii – zgodziła się z nim członkini komisji Izabela Bieniek.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że wybory do Parlamentu Europejskiego cieszą się zdecydowanie mniejszą popularnością niż wybory prezydenckie czy do polskiego Sejmu i Senatu, a odzwierciedleniem tego są liczby – w październikowych wyborach do polskiego parlamentu w New Britain głos oddało niemal 2 tysiące osób, tym razem – niespełna 300.
JS